Nigdy nie była nawet w drugiej setce rankingu. Będzie już w przyszłym tygodniu. Nigdy wcześniej nie dotarła w tak silnie obsadzonym turnieju do ćwierćifnału. Zagra w nim w piątek przeciw Belindzie Bencić. Wcale nie stoi na straconej pozycji. Storm Sanders, 26-latka z Australii, gra w Adelajdzie fantastyczny, odważny tenis, zupełnie jej nie peszy teoretyczna przewaga rywalek. Julię Putincewą, tenisistkę z 28. miejsca w rankingu, jedną z najbardziej zawziętych w WTA, odprawiła w trzech setach, w decydującym - 6:1. W poprzedniej rundzie nie dała żadnych szans swojej wyżej notowanej rodaczce, Ajle Tomljanović. Storm Sanders nawet w eliminacjach tego turnieju nie była faworytką (pokonała w nich Bernardę Perę i Caty Mc Nally. A teraz w turnieju głównym przeżywa najlepszy tydzień kariery. W pierwszym secie z Putincewą Storm Sanders szybko wyszła na prowadzenie 3:0 i nie pozwoliła Putincewej się dogonić. Drugi, wyrównany set, padł łupem tenisistki grającej dla Kazachstanu, 7:5.
W decydującym secie Putincewa przegrała aż dwa swoje serwisy i ostatecznie została rozbita 1:6.
Sanders teraz poprawi swój ranking o co najmniej 92 miejsca. Jeśli nie pokona jej presja, to ma dość atutów, by sprawić kłopoty Belindzie Bencić, dwunastej rakiecie świata, która pokonała w środę Japonkę Misaki Doi (86. WTA) 6:1 i 6:3.
Sanders jest w innej połówce drabinki, niż Iga Świątek, która w środę o godz. 10:30 zmierzy się z Madison Inglis (136. WTA). Australijka wygrała jedynie dwa turnieje ITF, w turniejach wielkoszlemowych jeszcze ani razu nie przeszła pierwszej rundy. W rankingu WTA najwyżej była sklasyfikowana na 112. miejscu. Jeśli Polka wygra, w ćwierćfinale zagra z Amerykanką Danielle Collins. Amerykanka pokonała liderkę rankingu WTA i ulubienicę Australii, Ashleigh Barty. Amerykanka jest w ostatnich miesiącach w bardzo dobrej formie, ale to wracająca w 2021 do gry po długiej przerwie Barty była faworytką. W Australian Open odpadła dopiero w ćwierćfinale z Karoliną Muchovą, a Collins już w drugiej rundzie z Karoliną Pliskovą. Do tego przebieg meczu w Adelajdzie był wyjątkowo deprymujący dla Barty. Po przegranym 3:6 pierwszym secie w drugim Barty prowadziła już 4:1. Ale do końca meczu gemy zdobywała już tylko Collins.