Muchova to jedna z największych niespodzianek Australian Open, po drodze do półfinału z Jennifer Brady spektakularnie odwracała bieg setów w meczach z Elise Mertens (od 0:4 do zwycięstwa), Karoliną Pliskovą (od 0:5) i Ashleigh Barty (przegrywała już 1:6 i 0:2 w drugim secie), a i w pojedynku z Brady do końca ostatniego gema walczyła o przełamanie, które mogło jeszcze zmienić wszystko. A to dopiero czwarta rakieta Czech, numer 27 w WTA. Przed nią są Pliskova na szóstym miejscu, Petra Kvitova na 10., Marketa Vondrousova (dotarła do czwartej rundy w Australii) na 20. W Top 50 są jeszcze Barbora Strycova i Marie Bouzkova, która w piątek przegrała dopiero w finale Philipp Island Trophy (6:4, 2:6, 2:6 z Darią Kasatkiną), turnieju dla tenisistek, które odpadły z AO. Po drodze wyszła z niesamowitych opresji, bo w trzecim secie półfinału z Kanadyjką Biancą Andreescu przegrywała już 1:4.
A to nie koniec sukcesów czeskiego tenisa. W Melbourne świetnie spisuje się Barbora Krejcikova. Dotarła do finału debla w parze z rodaczką Kateriną Siniakovą, z którą w 2018 roku wygrała Roland Garros i Wimbledon. Czeszki przegrały finał 2:6. 3:6 ze świetnym duetem: Elise Mertens (Belgia) - Aryna Sabalenka (Białoruś), który od poniedziałku będzie numerem jeden w rankingu WTA. Mało tego, Krejcikova w sobotę (godz.11) w parze z Amerykaninem Rajeevem Ramem zagra w finale miksta. Ich rywalami będzie duet gospodarzy: Samantha Stosur - Matthew Ebden.
Czesi nie mają wątpliwości, że to jednak 24-letnia, urodzona w Ołomuńcu Muchova może być w przyszłości ich największą gwiazdą.
- Półfinał Karoliny w Melbourne nie był dla nas szokiem. Grała już w ćwierćfinale Wimbledonu. Niewiele jednak osób spodziewało się, że pokona Barty. To była duża niespodzianka. Ona cały czas ciężko pracuje i ciągle się poprawia. W dodatku ma obok siebie świetny zespół ekspertów - przyznaje w rozmowie ze Sport.pl dziennikarz tenisowy Karel Knap z portalu idnes.cz.
Podkreśla również, że fachowcy wróżą jej wielką karierę. - Celem Karoliny jest byciem numerem jeden WTA. Chce wygrywać najważniejsze turnieje, a według Matsa Wilandera [byłego świetnego tenisisty, obecnie eksperta Eurosportu - red.] jest to możliwe. Menadżer zawodniczki Tomas Peter otwarcie mówi, że w ciągu dwóch najbliższych sezonów będzie najlepsza - dodaje Knap.
Muchova wyróżnia się tym, że jest bardzo wszechstronna. Umie praktycznie wszystko, nie ma słabych stron. Wilander twierdzi, że jest jedną z najbardziej kompletnych zawodniczek w tourze. - Karolina używa swojej siły i umiejętności. Ma świetny serwis [oprócz meczu z Barty zawsze miała ponad 60 proc. skuteczności pierwszego podania - red.] i jest silna taktycznie - przyznaje Knap.
Muchova zaczynała w sporcie od piłki nożnej, jej brat jest bramkarzem w drugiej lidze czeskiej, a ojciec bardzo dobrze grał w czołowym klubie tamtejszej ligi. Przyjaźni się z Janem Kodesem, czechosłowackim tenisistą, w latach siedemdziesiątych trzykrotnym zwycięzcą turniejów Wielkiego Szlema. By zacząć tenisową karierę, Muchowa pożyczała pieniądze.
Wybrała sport narodowy wśród czeskich dziewcząt. W rankingu WTA w pierwszej setce jest bagatela, aż dziewięć zawodniczek, a w najlepszej "50" aż sześć. Więcej jest tylko Amerykanek, dziewięć. - To się nie zmienia od lat. Tenis jest sportem numerem jeden dla czeskich dziewcząt. Są bardzo dobrzy trenerzy, zarówno w małych, jak i większych klubach. Dawny i obecny sukces takich gwiazd jak Navratilova, Mandlikova, Novotna, Kvitova również pomaga, by grali w tenisa. Rodzice chętnie wspierają swoje dzieci, a federacja tenisowa działa bardzo dobrze - opowiada Knap.
W Czechach znajdują się liczne ośrodki szkolenia tenisowej młodzieży, ale najważniejsze zlokalizowane są w Pradze i Prościejowie. To tam uczą się gry najzdolniejsze dzieciaki. To tam szlifuje się talenty, ale myśli także o ogólnym rozwoju. Największe kluby/akademie tenisowe zapewniają młodym zawodnikom szkolenie sportowe, które łączą z nauką. Jeśli rodziców nie stać na posłanie dzieci do akademii, mogą liczyć na wsparcie od związku lub od sponsorów, którzy chętnie inwestują w tenis.
O sile czeskiego tenisa mówi również Piotr Sierzputowski. - Czesi z rana mają trening, a po południu grają sparing. I dużo szybciej jadą w świat, żeby rywalizować z najlepszymi, z nimi się sprawdzać i się uczyć. Jak młode zawodniczki wracają z zagranicznych turniejów i grają z innymi czeskimi dziewczynami, to i ich poziom się podnosi, wszystko się nakręca. Czesi to bardzo mały kraj, naprawdę bez tenisowego supersystemu. Jest on bardzo prosty, nieskomplikowany - przyznaje trener Igi Świątek.
By nie było tak różowo: Czesi cały czas mają problem z męskim tenisem. W pierwszej setce rankingu ATP jest zaledwie jeden ich zawodnik - Jiri Vesely. Kiedy dwa lata temu rozmawialiśmy z Karelem Knapem, to mówił, że są gracze, z którymi wiążą duże nadzieje: Jonas Forejtek, Jiri Lehecka i Dalibor Syrcina. Wciąż jednak nie jest o nich głośno.
- Nikt wciąż tak naprawdę nie wie, czemu nie mamy sukcesów u mężczyzn. Niektórzy uważają, że utalentowani chłopcy wciąż wybierają piłkę nożną lub hokej na lodzie. A część z nich nie chce poświęcić wystarczająco dużo pracy swojej karierze. Forejtek rok temu pokonał Marcina Cilicia [w listopadzie w turnieju w Sofii 6:3, 6:2 - red.], wielu widzi w nim podobieństwo do Tomasa Berdycha. Też ma silne i agresywne uderzenia. On oraz Machak, który w Melbourne awansował do II rundy, mogą być naszą przyszłością. Ciężko pracują i mają dobrych trenerów. Są na najlepszej drodze, by za chwilę awansować do pierwszej setki ATP - zapowiada Knap.