Do zdarzenia doszło w trakcie trzeciego seta, przy stanie 1:3 dla Iliji Marczenki (212. miejsce w rankingu ATP). Po jego serwisie i dłuższej wymianie Kamil Majchrzak nie zdołał przenieść jednego z uderzeń ponad siatką. A był to punkt decydujący o tym, że Marczenko będzie prowadził już 4:1 i Polakowi nie udało się go przełamać, choć miał dwie szanse. Mecz zmierzał ku pewnej wygranej Ukraińca, a Majchrzak się wściekał.
Po tej wymianie nie wytrzymał - odwrócił się i rzucił swoją rakietą w stronę chłopca podającego piłki na tym spotkaniu. Ten szybko się jednak odsunął i rakieta minęła go, uderzając z dużą siłą i donośnym hukiem w ścianę za chłopcem. Gdyby chłopiec został trafiony, Majchrzak przez swoje nieodpowiedzialne zachowanie miałby ogromne problemy.
Sytuacja przypomina nieco zdarzenie z udziałem Novaka Djokovicia, który podczas US Open trafił piłką sędzię Laurę Clark i został zdyskwalifikowany. Tutaj chodziło jednak o rakietę, która mogła wyrządzić znacznie większą krzywdę.
Na razie władze turnieju w Bielli nie zareagowały na zachowania Majchrzaka.
To nie był jedyny wyskok Polaka. W trakcie meczu został ukarany startą punktu na początku szóstego gema trzeciego seta za drugie ostrzeżenie. Pierwsze otrzymał po tym, jak złamał rakietę w drugim secie. Polak zdenerwował się, bo został przełamany w gemie serwisowym. Sytuację na korcie opisał Dawid Żbik w grupie "Nie śpię, bo oglądam tenis" na Facebooku.
Ostatecznie Majchrzak (109. miejsce w rankingu ATP) rozstawiony z numerem 5 w turnieju Biella Challenger 2 dokończył spotkanie i przegrał z Iliją Marczenko 6:1, 4:6, 1:6 i odpadł w drugiej rundzie. W pierwszej pokonał Słoweńca Blaza Rolę (157. miejsce w rankingu ATP) 7:6 (7:5), 6:4. Dla Polaka był to pierwszy turniej po porażce w pierwszej rundzie wielkoszlemowego Australian Open, gdy lepszy od niego okazał się Serb Miomir Kecmanović - wygrał 6:2, 6:4, 6:3. Marczenko w ćwierćfinale zmierzy się z Włochem Andreasem Seppim (108. miejsce w rankingu ATP).