Pierwsze sukcesy ją przygniotły teraz potwierdza, że jest najlepsza. Wielki wzór dla Igi Świątek

Od cichej myszki, którą przygniatały sukcesy, do prawdziwej mistrzyni oraz liderki ruchu Black Lives Matter. Naomi Osaka już przeszła długą drogę, a w sobotę może wygrać swój czwarty turniej wielkoszlemowy w karierze.

Wejście na szczyt to sztuka, ale jeszcze większą jest na nim pozostać. Świetnie wie o tym Naomi Osaka, która w czwartek po zwycięstwie nad Sereną Williams awansowała do finału Australian Open. W wieku 23 lat ma szansę na czwarty tytuł wielkoszlemowy. Jej kariera od lat jest pełna wzlotów i spadków.

Zobacz wideo "Czekamy na mecze Igi Świątek z takimi rywalkami jak Serena Williams"

Szybko przyszły i sukcesy, i problemy

Osaka pierwszy wielki sukces osiągnęła trzy lata temu, wygrywając US Open, w finale pokonując - a jakże - Serenę Williams. Cztery miesiące później była najlepsza w Australian Open, w wieku 21 lat została liderką światowego rankingu. Wydawało się, że kobiece rozgrywki należą do niej. I wtedy zaczęły się kłopoty.

Zaczęło się od rozstania z trenerem Saschą Bajinem, z którym sięgnęła po pierwsze dwa szlemy. Każda z rywalek chciała pokonać nową mistrzynię, co z czasem przestało być taką niespodzianką. Japonka odpadła po kolei - w III rundzie Roland Garros 2019, I rundzie Wimbledonu 2019, IV rundzie US Open 2019 i III rundzie zeszłorocznego Australian Open. I zsunęła się na 10. miejsce w rankingu WTA. Jak tłumaczyła później, był to dla niej bardzo trudny okres pod względem mentalnym. Nie była gotowa na sukcesy i zamieszanie im towarzyszące. Przez lata była raczej cichą i spokojną dziewczyną. A tu nagle miała zostać symbolem zmian w kobiecym tenisie, następczynią Sereny Williams, jak okrzyknęły ją media na całym świecie. Nie udźwignęła tego.

Zbawienna dla Osaki okazała się przerwa spowodowana pandemią. Od momentu, gdy w sierpniu zeszłego roku tenisiści wrócili do gry, Japonka ani razu nie zeszła z roku pokonana! Dwa przegrane mecze oddała walkowerem - półfinał w Cincinnati i półfinał imprezy WTA w Melbourne. W Wielkim Szlemie ma aktualnie serię 13 zwycięstw z rzędu: wygrała US Open 2020, w turnieju Rolanda Garrosa nie wystąpiła, a teraz jest już w finale Australian Open. To najdłuższa wielkoszlemowa seria w kobiecym tenisie od dwóch lat. Poprzednia należała także do niej, gdy od US Open 2018 do Rolanda Garrosa 2019 wygrała 16 spotkań.

Osaka od cichej myszki do liderki społecznego ruchu

Największą przemianę widać w jej zachowaniu.  Zaczęło się od zeszłorocznego turnieju w Cincinnati. Początkowo wycofała się z imprezy w proteście przeciw postrzeleniu czarnoskórego mężczyzny Jacoba Blake’a. - Jestem sportowcem, ale przede wszystkim jestem czarnoskórą kobietą. I czuję, że są o wiele ważniejsze sprawy, które wymagają natychmiastowej reakcji, niż oglądanie mnie, jak gram w tenisa - napisała. Turniej Western and Southern Open został przerwany. A gdy ostatecznie go wznowiono, Japonka wycofała się w półfinale z powodu kontuzji. 

Osaka stała się jednym z symboli ruchu Black Lives Matter. Przed i po zwycięstwie w pierwszej rundzie US Open 2020 z Misaką Doi nosiła maseczkę z imieniem i nazwiskiem Breonny Taylor - czarnoskórej kobiety, która w marcu została śmiertelnie postrzelona przez policję. To najlepszy dowód, jaka przemiana zaszła w ostatnich miesiącach w Japonce. Od cichej myszki, która nie była gotowa na sławę i blask fleszy, do wielkiej mistrzyni, która swoją rozpoznawalność chce wykorzystywać także w sprawach publicznych. 

Naomi Osaka będzie faworytką sobotniego meczu finałowego Australian Open z Jennifer Brady. Japonka zagrała do tej pory trzy finały wielkoszlemowe i ani razu nie przegrała. Po spotkaniu z Sereną Williams tłumaczyła, dlaczego tak trudno ją pokonać w spotkaniu decydującym o tytule. - Ludzie nie pamiętają, kto  zajął drugie miejsce. Możesz być w finale, ale jedynie nazwisko zwycięzcy przechodzi do historii. Myślę, że dlatego tak dobrze gram w finałach. Wtedy mam szansę się wyróżnić - powiedziała 23-latka. 

Jeśli Japonka wygra w sobotę, potwierdzi, że znów jest najlepszą tenisistką na świecie. Nie zostanie liderką rankingu, bo na prowadzeniu dalej będzie Ashleigh Barty. Ale to Osaka najczęściej zdobywa tytuły wielkoszlemowe w kobiecym tenisie od 2018 r., a to one - a nie ranking - są najważniejsze. 

Wzór dla Igi Świątek

Kariera Osaki jest też dobrym wzorem dla Igi Świątek. Ich znajomość zaczęła się w Kanadzie, dwa lata temu, gdy po raz pierwszy zagrały przeciwko sobie. Osaka wygrała, a po spotkaniu tenisistki umówiły się na wspólny trening przed US Open. Innym razem jadły wspólnie obiad, wzajemnie wychwalały się w rozmowach z dziennikarzami. Podczas tegorocznego Australian Open Świątek przerwała konferencję Osaki. Weszła do pomieszczenia, w którym Japonka odpowiadała na pytania mediów, a ta natychmiast zauważyła jej obecność i znów było zabawnie. Widać, że obie się lubią.

- Zawsze wyobrażałam sobie, że gdy wygram turniej Wielkiego Szlema, będę się cieszyła tym przez resztę życia, będę miała w sobie spokój, bo osiągnęłam swój cel. Prawda jest taka, że ludzie tacy nie są. Po prostu chcą więcej. Czuję oczekiwania, mimo że na turnieju Rolanda Garrosa zrobiłam coś wspaniałego. Zasadniczo chcę więcej. Czuję większą presję - mówiła Świątek przed rozpoczęciem imprezy w Melbourne. Jak poradzić sobie z oczekiwaniami, najlepiej pokazała jej japońska koleżanka.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.