Zadziwiające porażki faworytek w Melbourne. Rzucała rakietą, robiła miny

Iga Świątek w świetnym stylu wydostała się z kłopotów w meczu z Kają Juvan. A to nie był dzień faworytek w Gippsland Trophy: Aryna Sabalenka rzucała rakietą, robiła miny, odrabiała straty, potem znowu wszystko trwoniła i przegrała z Kaią Kanepi 1:6, 6:2, 1:6. Odpadła też Coco Gauff. A w drużynowym ATP Cup Dominic Thiem przegrał z Matteo Berettinim.

Porażka Sabalenki to jak na razie największa niespodzianka turniejów w Melbourne poprzedzających Australian Open. Nikt nie miał ostatnio takiej serii zwycięstw w WTA: Białorusinka wygrała trzy ostatnie turnieje, do których stanęła: w Ostawie i w Linzu w 2020, w Dubaju na start 2021 roku. Miała już 14 zwycięstw z rzędu i w typowaniach przed Australian Open pojawiała się coraz wyżej, choć w Wielkich Szlemach przegrywa regularnie z nerwami i nigdy nie wyszła poza czwartą rundę. Ma świetne warunki fizyczne, talent, zdarzają się mecze, w których gra z lekkością niedostępną dla innych tenisistek. Ale gdy stawka rośnie, a sytuacja się komplikuje, przychodzą zadziwiające porażki. We wtorek Sabalenka przegrała z nagłym atakiem niemocy już w pierwszym meczu turnieju rozgrzewkowego Gippsland Trophy, w którym była rozstawiona z czwórką (Iga Świątek z nr. 6). 

Zobacz wideo Finał turnieju wielkoszlemowego jak zwykłe zawody? "Jeżeli w poprzednich meczach działały pewne rutyny, to dlaczego robić coś innego"

Przebieg meczu był zadziwiający. Rywalka, Estonka Kaia Kanepi, umie się mobilizować na mecze z rywalkami z czołówki, pokonała już 12 razy tenisistki z czołowej dziesiątki, w 2018 wyeliminowała z US Open rozstawioną z jedynką Simonę Halep, w 2019 sprawiła Halep wiele problemów w Australian Open. Do tego jest jedną z niewielu tenisistek, które górują nad Sabalenką (nr 7. WTA) warunkami fizycznymi. A jednak pozostało wrażenie, że Sabalenka przegrała tego dnia sama z sobą. W pierwszym secie wydawała się zaskoczona, że już trzeba walczyć, i po ledwie kilkunastu minutach przegrywała 0:5. W każdej trudniejszej chwili denerwowała się na siebie, na rakiety – jedną rzuciła do góry, inną cisnęła o kort – i była kompletnie nieprzewidywalna. Zrywała się do długiej walki na przewagi w jednym gemie, w kolejnym była zupełnie zrezygnowana. Zdarzały jej się serie znakomitych uderzeń i serie niedokładności. Po gładko przegranym pierwszym secie, gładko wygrała drugiego, i gdy się wydawało, że wszystko jest na dobrej drodze, znów przyszła zapaść: długa walka o pierwszego gema w decydującym secie, a potem rezygnacja, błędy i szybkie 0:5. Ostatni zryw przy piłkach meczowych już nic nie dał. Obroniła pięć, ale Kanepi była na tyle opanowana i tak dobrze serwowała, że było jasne: prędzej czy później wypracuje kolejnego meczbola i szansę wykorzysta. W pierwszej rundzie Estonka (94. w rankingu i najstarsza – ma 35 lat - w turniejowej drabince w Melbourne) była blisko porażki z Astrą Sharmą, grającą dzięki dzikiej karcie. A w drugiej odprawiła jedną z głównych faworytek.

Kolejna niespodzianka: Katie Boulter, Angielka z czwartej setki rankingu, wyeliminowała Coco Gauff

Do turniejów rozgrywanych teraz w Melbourne trudno przykładać zwykłą miarę: to eksperyment, tenisistki i tenisiści dopiero wyszli z kwarantanny, najważniejszy turniej zaczyna się dopiero za kilka dni, trzeba dobrze dzielić siły na najbliższe kilkanaście dni. Ale porażka Sabalenki to jednak wydarzenie. Podobnie jak przegrana Coco Gauff, rozstawionej z 14., z odbudowującą karierę po kontuzjach Katie Boulter. Niespełna siedemnastoletnia Gauff jest w czołowej pięćdziesiątce rankingu, ma opinię cudownego dziecka tenisa.

A Boulter po problemach ze zdrowiem wypadła poza trzecią setkę rankingu: jest 371., w Australii gra dzięki dzikim kartom. Gdy zaczęła się jej walka z kontuzją pleców i chronicznym przemęczeniem organizmu, była w rankingu 82. Po powrocie ma pięć dzikich kart do turniejów, do których z obecnego rankingu by się nie dostała. I szansę wykorzystuje na razie w Melbourne znakomicie. W pierwszej rundzie pokonała Annę Kalińską, a teraz Gauff – 3:6, 7:5, 6:2 - choć rywalka w drugim secie była o gema od wygrania meczu, przy własnym serwisie. Teraz Boulter zmierzy się z Naomi Osaką (nr 2 turnieju), która bez większych problemów pokonała Alize Cornet 6:2, 6:2.  

Niespodzianka zdarzyła się też w drużynowym ATP Cup, imprezie przygotowującej do Australian Open tenisistów. Dominic Thiem, finalista ubiegłorocznego Australian Open, mistrz US Open 2020, trzeci tenisista rankingu, przegrał z Włochem Matteo Berettinim nie ugrywając nawet seta, 2:6, 4:6. I Austria przegrała pierwszy mecz grupowy z Włochami 1:2. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.