Impreza wielkoszlemowa zwykle odbywała się w styczniu. Daniel Andrews, premier stanu Wiktoria, gdzie położone jest Melbourne, uspokaja: Jestem przekonany, że na początku przyszłego roku będziemy mieli Australian Open w tenisie. Dokładny termin nie został jeszcze ustalony.
Federacja Tennis Australia planowała, że tenisiści przylecą do stanu Wiktoria w połowie grudnia, aby mieć czas na obowiązkową dwutygodniową kwarantannę przed startem w Melbourne od stycznia. Teraz ten plan może zostać wywrócony do góry nogami. A wraz z nim całe przygotowania tenisistów do nowego sezonu.
Od tygodni trwają w Australii spory między organizatorami turnieju a rządem. - Największym problemem są przejazdy między stanami w Australii. Teraz są takie przepisy, że przy wjeździe do każdego stanu trzeba w nim pójść na 14 dni kwarantanny. I na to organizatorzy nie chcą się zgodzić - mówił w rozmowie ze Sport.pl Piotr Sierzputowski, trener Igi Świątek.
Australia dobrze radzi sobie z drugą falą pandemii. W kraju notowanych jest tylko po kilka przypadków zakażeń. Wszystko dzięki surowym zasadom, a największe obostrzenia były właśnie w stanie Wiktoria. Zamknięto wiele firm. Wprowadzono nocną godzinę policyjną, która trwała 112 dni i stała się symbolem australijskiego podejścia do walki z pandemią. Nieczynne były bary, restauracje (możliwość sprzedaży na wynos), miejsca kultury. Każdy mógł się poruszać tylko w promieniu 25 km od domu (początkowo jedynie 5 km). Choć teraz jest lepiej, rząd Wiktorii woli chuchać na zimne i powoli wycofywać się z ograniczeń.