Na początku 2020 roku Polka doszła do IV rundy Australian Open, gdzie po wyrównanej walce uległa Estonce Anett Kontaveit. Świątek obiecała trenerowi, że jeśli awansuje właśnie do IV rundy turnieju w Melbourne, to kupi mu motocykl. Polka słowa dotrzymała i kilka dni temu sprezentowała Sierzputowskiemu niezłe cacko. Trener Igi Świątek został właścicielem motocykla KTM 390 Duke, którego wartość to około 20-22 tysiące złotych. Cała sytuacja została uwieczniona i zamieszczona na Instagramie trenera.
To nie był jednak jedyny zakład, jaki zawarli ze sobą Świątek i jej trener Piotr Sierzputowski. Pod koniec lipca założyli się, że jeśli Polka wygra jeden z najbliższych turniejów, Sierzputowski będzie musiał... wydepilować klatkę piersiową i plecy. Świątek wygrała wielkoszlemowego Rolanda Garrosa, a jej trener nie miał wyjścia i musiał poddać się zabiegowi, co w piątek relacjonowała na Instagramie Daria Abramowicz, psycholożka tenisistki. - Nie jestem w stanie opisać tego zjawiska - skomentowała sytuację Świątek.
Piotr Sierzputowski realizuje zakład z Igą Świątek instagram.com/abramowiczdaria
Iga Świątek po wygranej we French Open nie grała w żadnym turnieju. Polka obecnie czeka na decyzję ws. Australian Open, czy odbędzie się w styczniu 2021 roku. - Podczas piątkowego spotkania trenerów z przedstawicielami WTA dostaliśmy bardzo dużo informacji. Mogę powiedzieć, że jest dobrze. Do końca następnego tygodnia mają być znane wszystkie szczegóły, do 15 listopada. Jeszcze kilka rzeczy jest dogrywanych, ale wydaje mi się, że wszystko, co najważniejsze jest już załatwione. Największym problemem są przejazdy między stanami w Australii - powiedział trener Sierzputowski w rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem ze Sport.pl.
- Teraz są takie przepisy, że przy wjeździe do każdego stanu trzeba w nim pójść na 14 dni kwarantanny. I na to organizatorzy nie chcą się zgodzić. Natomiast ja jak najbardziej rozumiem, że po przylocie do Australii kwarantanna to konieczność. Organizatorzy Australian Open chcą wpuszczać kibiców, chcą się z wirusem uporać i widzą szansę wypełnienia trybun, jest więc logiczne, że działają tak, żeby ze zdrowymi ludźmi nie miał kontaktu nikt, kto nie przeszedł kwarantanny - dodał trener Igi Świątek.