Szef turnieju reaguje na skandaliczne słowa Djokovicia. "Nie można tak mówić"

Novak Djoković przegrał w ćwierćfinale w Wiedniu, po czym przyznał, że nie podszedł do spotkania w pełni zaangażowany. Słowa Serba skomentował dyrektor austriackiego turnieju.

- Tak, zdobycie pierwszego miejsca w rankingu miało dziś na mnie wpływ. Zrobiłem to, po co tu przyjechałem - zapewnić sobie pierwsze miejsce. Z dzisiejszym wynikiem radzę sobie doskonale. Jestem zdrowy i nie mogę się doczekać mocnego finiszu w Londynie. Nie mam problemu z porażką - mówił Novak Djoković tuż po przegranym meczu z Lorenzo Sonego w ćwierćfinale w Wiedniu.

Zobacz wideo Djoković zdyskwalifikowany z US Open. "Słuszna decyzja, ale Serb miał pecha"

Djoković przegrał gładko 2:6, 1:6, ale się tym nie zmartwił, bo dzięki temu, że awansował do ćwierćfinału w Austrii, zapewnił sobie pierwsze miejsce w rankingu na koniec sezonu. Słowa Serba skomentował dyrektor turnieju w Wiedniu, Herwig Straka. - Uważam, że takie stwierdzenia są niepotrzebne - przyznał Straka w rozmowie z "Der Standard". I dodał: Nawet jeśli tak myślisz, nie można tak mówić na konferencji prasowej.

Austriak dołączył do tych, którzy uważają, że zachowanie Djokovicia podczas meczu z Sonego, a także słowa wypowiedziane po meczu, były nie do zaakceptowania. 

Fani oburzeni

"Rafael Nadal nigdy by tak nie powiedział ani nie zrobił", "Nigdy więcej nie pytaj, dlaczego fani tenisa go nie lubią", "Tak, zająłeś pierwsze miejsce, ale nigdy nie uzyskasz szacunku. Wstyd dla numeru jeden na świecie. Nie jesteś wzorem do naśladowania", "Nie mogę uwierzyć, że Djoković to powiedział, myślałem, że jest większym profesjonalistą. Federer i Nadal nigdy by tak nie powiedzieli. Jestem kibicem Djokovicia, ale ten występ był bardzo zły", "Nawet nie próbował, powinien zwrócić pieniądze za występ", "Śmierdzi brakiem szacunku dla rywala", "Haniebne. Brak szacunku dla przeciwnika, rozgrywek i samego siebie. Trudno mówić o sportowej rywalizacji" - to tylko niektóre z komentarzy oburzonych kibiców.

Fani zauważyli też, że Djoković wielokrotnie w czasie ćwierćfinałowego spotkania uśmiechał się kpiąco pod nosem. Ewidentnie nie zależało mu na zwycięstwie, o czym świadczy także statystyka winnerów - niewymuszonych błędów. Włoch był na plusie (26-12), a Serb na wyraźnym minusie (7-25). 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.