Skandaliczne słowa Djokovicia po klęsce. "Haniebne. Brak szacunku dla rywala i samego siebie"

Novak Djoković przyznał po sensacyjnej porażce z Lorenzo Sonego, że grał w tym meczu, nie będąc w pełni zaangażowanym, bo swój cel i tak już osiągnął. Kibice są oburzeni. "Nigdy więcej nie pytaj, dlaczego fani tenisa go nie lubią", "Haniebne. Brak szacunku dla rywala, rozgrywek i samego siebie" - to tylko niektóre z komentarzy.

Novak Djoković przegrał niespodziewanie w piątek z Lorenzo Sonego w ćwierćfinale turnieju w Wiedniu. Zaskakujący był nie tylko styl porażki Djokovicia (2:6, 1:6), ale też podejście lidera rankingu do gry i słowa, jakie wypowiedział już po spotkaniu.

Zobacz wideo Djoković zdyskwalifikowany z US Open. "Słuszna decyzja, ale Serb miał pecha"

Zaskakująca szczerość Djokovicia

- Tak, zdobycie pierwszego miejsca w rankingu miało dziś na mnie wpływ. Zrobiłem to, po co tu przyjechałem - zapewnić sobie pierwsze miejsce. Z dzisiejszym wynikiem radzę sobie doskonale. Jestem zdrowy i nie mogę się doczekać mocnego finiszu w Londynie. Nie mam problemu z porażką - wypalił Djoković tuż po spotkaniu.

O co chodzi? Djoković przyjechał do Wiednia w - jak sam przyznał - jednym celu. Chciał awansować do ćwierćfinału, za co otrzyma tyle punktów, by zapewnić sobie pozycję numeru jeden na koniec roku. Cel zrealizował w środę, gdy w 2. rundzie pokonał Bornę Córcia 7:6, 6:3. Piątkowy ćwierćfinał z Sonego był już dla niego bez znaczenia. Wszyscy o tym wiedzieli, ale czy jednemu z najlepszych tenisistów w historii wypada to mówić tak otwarcie? - Podoba mi się, że przynajmniej był szczery - skomentował słowa Djokovicia Jose Morgado, znany dziennikarz tenisowy.

Szczery faktycznie był, ale jednocześnie pokazał kompletny brak szacunku dla rywala. Sonego odniósł największy sukces w karierze, w kapitalnym stylu pokonał najlepszego obecnie tenisistę świata, a ten przyznał, że grał na pół gwizdka. Mało to profesjonalne podejście. Przegrywać też warto z klasą, zwłaszcza gdy chodzi o takiego mistrza, jak Djoković. Serb ma z tym niestety problem nie od dziś. Gdy we wrześniu został zdyskwalifikowany w 4. rundzie US Open, nie mógł pogodzić się z decyzją sędziów, spakował się i natychmiast udał na lotnisko w Nowym Jorku. Przeprosił dopiero po kilku godzinach w mediach społecznościowych.

Zmienione zasady rozgrywek

Normalnie w rozgrywkach tenisowych jest tak, że zawodnicy muszą bronić tych punktów, które wywalczyli w danym turnieju w zeszłym roku. Ekstra punkty otrzymują dopiero wtedy, gdy zajdą w imprezie dalej (np. do finału, a rok wcześniej do ćwierćfinału). Jeśli zaś nie zagrają w danym turnieju, który wcześniej wygrali, to przepadają im wszystkie punkty zdobyte za tamten triumf.

Pandemia zmieniła kalendarz rozgrywek ATP i zasady liczenia punktów. Djoković przyjechał do Wiednia tylko dlatego, że nie grał tam rok temu i mógł zdobyć dodatkowe punkty. Z kolei wycofał się z imprezy halowej w Paryżu, która rusza w przyszłym tygodniu. Dlaczego? Bo wygrał ją rok temu, więc dodatkowych punktów nie uzyska, ale też z powodu nieobecności w stolicy Francji ich nie straci. Tenisowi działacze postanowili, że po wznowieniu rozgrywek w sierpniu przerwanych przez COVID-19 zawodnicy nie stracą punktów, jeśli nie przystąpią do danego turnieju, w którym rok temu je zebrali. Tak więc sobie Djoković wykalkulował, że bardziej opłaca mu się przyjechać do Wiednia niż do Paryża. Nie ma w tym nic dziwnego. Dziwi jednak to, jak bez zaangażowania podszedł do spotkania z Sonego i co po nim powiedział.

Oburzenie kibiców

Wypowiedź Serba potwierdziła tylko to, co kibice oglądający to spotkanie widzieli na korcie. - "Novak Djoković miał tak totalnie w d*pie ostatniego gema w meczu, że przy wszystkich ośmiu serwisach szedł po pierwszym uderzeniu do siatki. A potwierdzeniem tego niech będzie fakt, że Novak przed pierwszym serwisem odbijał piłkę trzy razy, nie trzynaście" - napisał Dawid Żbik z portalu Tenis by Dawid.

"Rafael Nadal nigdy by tak nie powiedział ani nie zrobił", "Nigdy więcej nie pytaj, dlaczego fani tenisa go nie lubią", "Tak, zająłeś pierwsze miejsce, ale nigdy nie uzyskasz szacunku. Wstyd dla numeru jeden na świecie. Nie jesteś wzorem do naśladowania", "Nie mogę uwierzyć, że Djoković to powiedział, myślałem, że jest większym profesjonalistą. Federer i Nadal nigdy by tak nie powiedzieli. Jestem kibicem Djokovicia, ale ten występ był bardzo zły", "Nawet nie próbował, powinien zwrócić pieniądze za występ", "Śmierdzi brakiem szacunku dla rywala", "Haniebne. Brak szacunku dla przeciwnika, rozgrywek i samego siebie. Trudno mówić o sportowej rywalizacji" - to tylko niektóre z komentarzy oburzonych kibiców.

Fani zauważyli też, że Djoković wielokrotnie w czasie ćwierćfinałowego spotkania uśmiechał się kpiąco pod nosem. Ewidentnie nie zależało mu na zwycięstwie, o czym świadczy także statystyka winnerów - niewymuszonych błędów. Włoch był na plusie (26-12), a Serb na wyraźnym minusie (7-25). Djoković sam przyznał, że dwa dni wcześniej zrobił to, po co przyjechał. Będzie liderem rankingu na koniec roku, bo oprócz turnieju Masters w Paryżu do rozegrania został jeszcze tylko Turniej Mistrzów w Londynie (od 15 listopada). Serb zapewnił sobie pierwsze miejsce na koniec roku szósty raz w karierze. Wyrównał pod tym względem rekord Pete’a Samprasa.

Pierwsza taka porażka w karierze

- Nazwałbym to błogosławieństwem, bycie ojcem i mężem, to najlepsza rzecz na świecie. Nie jestem daleko od domu, więc nie mogę doczekać się powrotu - dodał Djoković, który prosto z Wiednia udał się do rodzinnego Belgradu, by spędzić trochę czasu z rodziną.

To pierwsza porażka Serba w karierze z zawodnikiem, który do turnieju dostał się jako szczęśliwy przegrany. Sonego do imprezy głównej w Wiedniu przebijał się przez eliminacje. W ostatniej rundzie eliminacyjnej przegrał z Aljazem Bedene, ale i tak awansował, bo z turnieju wycofało się kilku zawodników. Gdyby nie ta okoliczność, Włoch nie mógłby w piątek rywalizować z Djokoviciem i odnieść tak spektakularnego zwycięstwa. To również pierwsza porażka Djokovicia w karierze, gdy w spotkaniu wygrał mniej niż cztery gemy. Chodzi o mecze do dwóch wygranych setów, bo w Australian Open 2005 przegrał z Maratem Safinem 0:6, 2:6, 1:6

Więcej o:
Copyright © Agora SA