Wielki turniej tenisa w Polsce po sukcesie Świątek? Na przeszkodzie stoi Robert Kubica

Czy i jak zmieni się polski tenis po sukcesie Igi Świątek w Paryżu? Polski Związek Tenisowy ma plan wzorem skoków narciarskich, a ministerstwo przelało właśnie dodatkowe dwa miliony złotych.

Iga Świątek wygrała kilka dni temu turniej Rolanda Garrosa. Jest pierwszą polską tenisistką (nie udało się to też żadnemu z tenisistów) w historii, która zdobyła w singlu wielkoszlemowy tytuł. To wielki sukces 19-latki z Raszyna. Sukces, który warto byłoby wykorzystać dla rozwoju polskiego tenisa. Co może zmienić się w naszym kraju po paryskim triumfie Świątek?

Zobacz wideo Świątek wygrała Roland Garros. "Kiedyś przetrwała mentalny kataklizm"

Więcej pieniędzy od ministerstwa

- Sukces Igi oraz inne sukcesy naszych tenisistów wykorzystujemy w ten sposób, że powstają kolejne programy. Najnowszy to "Tenisowa Zima". Wiemy, że są problemy z opłacaniem obiektów w czasie zimy. Nie zawsze te obiekty są na odpowiednim standardzie. Te popularne "balony" to już przeżytek. Były dobre 20 lat temu. Dziś musimy mieć nowoczesne hale, jak nasi sąsiedzi z zachodu lub południa. W takim idziemy kierunku - mówi w rozmowie ze Sport.pl Mirosław Skrzypczyński, prezes Polskiego Związku Tenisowego (PZT).

- "Tenisowa zima" ma przede wszystkim zabezpieczyć wszystkich zawodników, którzy są zakwalifikowani do kadr męskich i żeńskich u-12, u-14, u-16 i u-18. Program obejmie 120 tenisistów. Jeśli 10 z nich będzie grało na poziomie światowym, to już będzie świetny wynik. Z tego programu opłacamy zawodnikom hale, trenera tenisa, trenera przygotowania fizycznego, piłki oraz pozostały sprzęt. Chcemy też zachęcić do organizowania turniejów, co jest zwłaszcza zimą bardzo kosztowne, dlatego takim organizatorom przekażemy piłki. To już połowa kosztów organizacyjnych imprezy - dodaje Skrzypczyński.

Dwa dni po sukcesie Świątek w turnieju Rolanda Garrosa ministerstwo poinformowało:  W związku z wielkim sukcesem Pani Igi Świątek w turnieju French Open minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu podjął decyzję o przeznaczeniu dodatkowych dwóch milionów złotych na uruchomienie Programu "Tenisowa Zima". Milion złotych trafi do kadry kobiet i mężczyzn, drugi milion zostanie przeznaczony na zimowe finansowanie szkolenia kadr młodzieżowych.

Związek otrzymał także od ministerstwa 11,5 mln złotych na budowę centralnego ośrodka szkoleniowego w podwarszawskich Kozerkach. -  Ośrodek będzie przyjmował wszystkich naszych najzdolniejszych zawodników oraz kadry narodowe. To będzie jeden z najlepszych tego typu ośrodków w Europie. Nowoczesny, z pięknymi hotelami, odnową biologiczną, siedzibą kliniki Rehasport. Do tego korty twarde, ziemne, dwie hale tenisowe. Wszystko, czego potrzebuje nowoczesne szkolenie - tłumaczy prezes PZT.

Kiedy zobaczymy Igę Świątek w Polsce?

Kiedy będziemy mogli zobaczyć Igę Świątek występującą w Polsce? Najbliższa okazja to Billie Jean King Cup, dawny Puchar Federacji. W lutym przyszłego roku w Bytomiu Polki powalczą z Brazylijkami o awans do kwalifikacji do turnieju finałowego. Na ten moment mecz ma się odbyć z kibicami, ale wszystko zależy od rozwoju pandemii. Czy w Bytomiu na pewno zobaczymy Świątek na korcie? Ta w środę na konferencji prasowej na stadionie Legii Warszawa nie zadeklarowała, czy wystąpi w meczu reprezentacji. Powiedziała, że nie zna jeszcze swojego kalendarza startów na przyszły rok. - PZT musi zrobić wszystko, żeby Iga była dalej reprezentantką Polski. To jedyny moment, gdy będzie można ją zobaczyć na żywo w naszym kraju. Można jej osobą promować rozgrywki, zachęcić kibiców do odwiedzenia trybun - mówi w rozmowie ze Sport.pl Tomasz Wolfke, komentator Eurosportu, były członek zarządu Polskiego Związku Tenisowego.

Turniej WTA w naszym kraju?

Dawny Puchar Federacji to jedyna okazja do zobaczenia z bliska Igi Świątek, bo w Polsce od lat brakuje turniejów WTA. Przed laty organizowano na Warszawiance z powodzeniem J&S Cup, potem imprezę w Katowicach. Ostatnia edycja śląskiego turnieju odbyła się cztery lata temu. Wygrała ją Dominika Cibulkova. - Trzeba zrobić wszystko, żeby jak najszybciej był w Polsce turniej WTA. Jest to do zrobienia, tylko trzeba znaleźć sponsora. Albo sponsor strategiczny PZT Lotos wyłożyłby pieniądze na bazie sukcesu Igi, albo znajdzie się miejsce dla innego sponsora. Nie musi to być ktoś od Igi jak Lexus czy Red Bull, może jakiś jeszcze inny sponsor - dodaje Wolfke. Problemem jest oczywiście pandemia. Nie wiadomo, jak rozgrywki tenisowe będą wyglądały w przyszłym roku.

Wspomniany J&S Cup, który odbywał się w latach 1995-2007, był bardzo mocno obsadzony. Do stolicy przyjeżdżały m.in. Venus Williams, Justine Henin, Amelie Mauresmo, Kim Clijsters czy Swietłana Kuzniecowa - czołowe wtedy tenisistki świata. To tam w 2006 roku 17-letnia wówczas Agnieszka Radwańska ograła Anastazję Myszkinę, byłą nr 2 na świecie, odnosząc pierwszy wielki sukces.

Według naszych informacji, przez sytuację epidemiologiczną nie odbył się ostatecznie turniej kobiecy organizowany przez fundację Józefa Wojciechowskiego JW Tennis. W projekt zaangażowani są m.in. Tomasz Wiktorowski, były trener Agnieszki Radwańskiej i były tenisista Marcin Matkowski. Dyrektorem miał być Matkowski, a impreza zaplanowana była w drugim tygodniu US Open czyli 6-13 września. Pula nagród miała być trochę mniejsza niż najniższy rangą turniej WTA 125 tys. dolarów. Byłby to dobrze opłacany challenger. Iga Świątek nie mogłaby w nim wystąpić ze względu na zbyt wysokie miejsce w rankingu. Przy jej pozycji (obecnie 17. na świecie) w grę wchodzi turniej WTA z pulą nagród co najmniej 250 tys. dolarów.

Plany turniejowe PZT

Świątek w środę na konferencji również wyraziła nadzieję, że w przyszłości powstanie w Polsce turniej głównego cyklu WTA. Co na ten temat uważa prezes Skrzypczyński? - Mamy w tej chwili ogromne pieniądze do dyspozycji. Powstają nowe programy. Chcemy więcej, dlatego planujemy rozegranie w przyszłym roku cyklu mniejszych turniejów. Chcemy też organizować duże imprezy, w których nasi zawodnicy będą mogli zdobywać punkty i przebijać się tak jak Iga na szczyt zawodowego tenisa. Niestety Iga nie miała do tej pory w Polsce szans, aby w ten sposób zbliżać się do czołówki. Musi startować w zagranicznych turniejach, tam walczyć często wpierw w eliminacjach. Chcielibyśmy naszym zawodnikom skrócić tę drogę - mówi szef PZT.

Jeśli ktoś nie będzie mógł na podstawie miejsca w rankingu dostać się do turnieju organizowanego przez związek, ten jako organizator będziemy miał do dyspozycji tzw. dzikie karty, które może przyznać reprezentantom Polski. Działacze myślą o powołaniu dużego turnieju halowego, który ma największy sens ze względu na warunki panujące w naszym kraju

- Uważam, że warto organizować taki turniej, w którym nasi zawodnicy mają szansę zajść daleko. Wygrać go albo być co najmniej w półfinałach, zebrać jak najwięcej punktów. Im wyższy poziom nasi tenisiści będą prezentowali, tym wyższej klasy turniej będziemy chcieli zorganizować. Dziś możemy teoretycznie stworzyć turniej halowy kobiet WTA z pulą nagród 250-300 tys. dolarów, jeśli dostaniemy pomoc od państwa i od Lotosu. Tylko, która Polka dotrze w nim co najmniej do półfinału? Jedna Iga to za mało - dodaje Skrzypczyński.

Prezes przypomina sytuację sprzed lat z turnieju w Katowicach. - Była jedna Agnieszka Radwańska, która mogła zawalczyć. Niestety przytrafiła jej się kontuzja. To pokazuje, że nie można nigdy stawiać na jednego zawodnika. Zbieg okoliczności, choroba, uraz mogą zburzyć wszystkie plany. W Szczecinie od lat jest piękny turniej z wieloma kibicami na trybunach. Tam jednak też brakuje tej kropki nad "i" - sukcesu Polaka - zauważa.

- Zależy nam, by osiągnąć pełen sukces: sportowy i marketingowy. Nie o to chodzi, by wydać teraz wielkie pieniądze na imprezę, w której główne nagrody i największą liczbę punktów zgarną zagraniczni zawodnicy. Chcemy to organizować dla naszych tenisistów. Dlatego trzeba tak umiejętnie dostosowywać rangę turniejów, by odpowiadały poziomowi naszych zawodników. Z czasem chcemy mieć turnieje o coraz większej puli nagród - tak, by korzystali z nich w głównej mierze polscy tenisiści - przyznaje Skrzypczyński.

Do tej pory PZT organizował imprezy o mniejszej puli. U kobiet wygrywała Maja Chwalińska, dzięki czemu bardzo szybko awansowała w rankingu. - Tak chcemy to robić. Nasz plan zakłada, że na pierwszy większy turniej przeznaczymy nie więcej niż 100 tys. dolarów. Oceniam realnie, że takie zawody mogą wygrać nasi zawodnicy. Zdobędą wtedy tyle punktów, by powoli przesuwać się w rankingu. W tym wszystkim ważny jest też marketing. Jak wygra Polak, to od razu turniej "spina się" finansowo. Są pieniądze na następną imprezę i tak dalej. Podobnie jest w skokach narciarskich. Z niczego zbudowano coś wielkiego na bazie najpierw mniejszych sukcesów, potem większych. Cieszymy się ze zwycięstwa Igi, ale nie możemy opierać się na jednej zawodniczce. Trzeba myśleć szerzej. Starać się, by kolejni tenisiści pięli się w rankingach. Wierzę, że Iga pociągnie też nasz tenis do góry. Musi mieć następców na coraz lepszym poziomie - mówi szef PZT.

Koszt turnieju tenisowego

Organizacja turnieju głównego cyklu WTA lub ATP to spory wydatek finansowy. Rok temu Adam Romer z "Tenisklub" tłumaczył nam: Jeśli ktoś miałby zainwestować w organizację takiej imprezy, to obecnie może to uczynić tylko spółka Skarbu Państwa. Mógłbym wymienić kilka z nich, które teoretycznie mogłyby się tym zająć. Jeśli jednak spojrzymy na to, jakie reakcje wywołuje przypadek Roberta Kubicy, na którego wsparcie w Formule 1 Orlen wydał 10 mln euro, to wydaje się wątpliwe, by nasze państwo chciało zainwestować w duży turniej tenisowy. Odbiór społeczny sytuacji Kubicy jest bardzo negatywny. Pojawia się powszechna krytyka, że państwowa firma wydaje tak wielkie pieniądze na jednego człowieka. Zatem mało prawdopodobne, by pojawił się niebawem duży turniej w Polsce.

Zacząć trzeba od licencji na organizację imprezy. Te należą w większości do dużych agencji marketingowych, które dzierżawią je zainteresowanym podmiotom. Jeśli chcemy zorganizować turniej, to wpierw musimy zapłacić sporo za samą licencję. Przykład? Licencja ostatniej imprezy WTA, która odbyła się w Katowicach w 2016 roku kosztowała kilkaset tysięcy dolarów. A to był najniższej rangi turniej WTA. Im większa impreza, tym ta licencja kosztuje więcej. Do tego trzeba mieć też zabezpieczone fundusze na organizację zawodów i na pulę nagród. Ta przykładowo w Budapeszcie, gdzie co roku jest turniej WTA, wynosiła w zeszłym roku około 0,5 mln dolarów czyli prawie 2 mln złotych. Drugie tyle trzeba liczyć na samą organizację. Łączny budżet tygodniowej imprezy tenisowej rangi stolicy Węgier wynosi więc między 3,5 a 4 mln złotych. Prócz tego pamiętać trzeba o koszcie licencji. Koszty musiałaby pokryć najpewniej państwowa spółka, chyba że znajdzie się prywatny sponsor, który podobnie jak to byłoby na Warszawiance przed laty, byłby zainteresowany organizacją turnieju.

Czy rozwój kariery Świątek może przyczynić się do powrotu dużego turnieju do Polski? To nie takie proste. - Jak miał być na stałe jakiś turniej kobiecy w Polsce, to wtedy, gdy mieliśmy Agnieszkę Radwańską drugą na świecie. Był nawet moment, że cztery nasze tenisistki były w głównej drabince Wielkiego Szlema. Potem jednak się okazywało, że żadna z nich nie grała w Katowicach, a przecież takie imprezy robi się także dla swoich - zauważał Romer.

Sukces Świątek może przyciągnąć więcej dzieci na korty

Jak jeszcze można wykorzystać sukces Igi Świątek w Paryżu? - Pośrednia forma to wszelkiego rodzaju działania promocyjne. Mam nadzieję, że związek będzie próbował się dogadać z Igą i jej sztabem w tym zakresie. Mogłaby propagować zdrowy tryb życia, tenis młodzieżowy. Gdyby była akurat w Polsce, mogłaby odwiedzić mistrzostwa Polski np. do lat 12. lub 14. i powiedzieć kilka słów. To wszystko kwestia dogadania - dodaje Wolfke.

Czy sukces Świątek przyciągnie więcej dzieci na korty? - Myślę, że już przykład Agnieszki Radwańskiej sprawił, że sporo dzieciaków przyszło do tenisa. Przede wszystkim cenny w tym wypadku jest program Tenis 10. To program Międzynarodowej Federacji Tenisowej zaszczepiany we wszystkich krajach dla najmłodszych. Dzieciaki grają gąbkowymi piłkami, małymi rakietkami na małe korty. Dzięki temu nie zniechęcają się. Tenis jest bardzo trudnym sportem technicznie. Jeśli damy pięciolatkowi za dużą rakietę, za duży kort i za ciężkie piłki, to nie będzie potrafił z tego korzystać, szybko zrezygnuje - tłumaczy Wolfke.

Program Tenis 10 zakłada, że dzieci z wiekiem grają coraz cięższymi piłkami, cięższą rakietą, na większych obiektach. W ten sposób powoli dochodzą przez zabawę do normalnego sprzętu. - Do tego pomagają też przykłady Radwańskiej, a teraz Świątek, Linette czy Hurkacza i Majchrzaka. Utrzymuje się trend posiadania przez nasz kraj zawodników w pierwszej setce rankingu ATP i WTA. To spore osiągnięcie, bo być w pierwszej setce w tenisie to jak w wielu innych sportach być w dziesiątce. Nie da się tego np. porównać ze skokami narciarskimi, które na świecie uprawia pewnie kilkaset osób - wskazuje Wolfke.

- Dziś jest wielu trenerów przeszkolonych do programu Tenis 10. Zagospodarowanie sukcesu Igi jest dużo łatwiejsze niż w czasach Wojciecha Fibaka, które pamiętam. Myśmy grali łysymi piłkami przez ławki na asfaltowych podwórkach, a gdy brakowało rakiet, korzystaliśmy z deski do mięsa. Teraz jest łatwiej - przekonuje Wolfke.

- Jak słyszę, że zaczyna się u nas świątkomania, to można mieć nadzieje, że sukces Igi pomoże naszemu tenisowi. Dla dyscypliny byłoby dobrze, gdyby więcej młodzieży zaangażowało się. Nie jest jednak tak, że pieniądze, które mogłyby przyjść z jednej czy drugiej firmy, rozwiążą problem. Tu nie tylko o fundusze chodzi. Ważni są też odpowiedni ludzie, którzy będą szkolić lub to wszystko organizować - mówi Tomasz Świątek, ojciec Igi w rozmowie ze Sport.pl.

Ma być lepiej

Gdy pytałem Artura Polaka z "Tenisklub" po finale Rolanda Garrosa, czy to sukces Świątek, czy także polskiego tenisa, mówił: I tak, i nie. Iga Świątek reprezentuje Polskę, więc w ten sposób to także sukces polskiego tenisa. Nie winię Polskiego Związku Tenisowego, bo nie jest najważniejszym związkiem sportowym w tym kraju. W tenisie na igrzyskach olimpijskich można zdobyć najwyżej pięć złotych medali i dlatego jest to sport trzeciej kategorii pod względem dofinansowania z budżetu państwa. Są sporty ważniejsze, bo są medalodajne, jakbym to brzydko określił. Niestety tak to wygląda. Tenisem nikt się nie przejmuje.

- Zwróćmy uwagę, że tenisiści są jedynymi sportowcami, którzy sami muszą dziś zapłacić za to, by mogli trenować. Skoczkowie narciarscy mają choćby Wielką Krokiew w Zakopanem i inne obiekty, lekkoatleci trenują w wielu miejscach, za co płacimy. Natomiast tenisiści są skazani sami na siebie i na zasoby swoich rodziców. W przypadku Igi jest to więc przede wszystkim zasługa samej zawodniczki i jej rodziny, która poświęciła wiele, żeby dojść tak wysoko. Jako społeczeństwo jej nie pomagamy. Co najwyżej krytykujemy ją po porażkach (śmiech) - dodał Rolak.

Z naszych rozmów wynika, że jest szansa, że z polskim tenisem będzie coraz lepiej. Są duże plany, pozostaje czekać na ich realizację.

Masz ciekawy temat związany ze sportem? Wiesz o czymś, co warto nagłośnić? Chcesz zwrócić uwagę na jakiś problem? Napisz do nas: sport.kontakt@agora.pl.

Przeczytaj też:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.