Sierzputowski to 28-latek z Gdyni, który nową gwiazdę światowego tenisa prowadzi od ponad czterech lat. Z nim w roli coacha Iga wygrała juniorski Wimbledon w 2018 roku oraz juniorskiego Rolanda Garrosa również w 2018 roku, tyle że w deblu.
Z Sierzputowskim w swoim boksie nastolatka zaczęła też grać w seniorskich turniejach wielkoszlemowych i niemal od razu zaczęła osiągać w nich bardzo dobre wyniki. Wygrane w wielkim stylu French Open 2020 było dopiero siódmym startem Igi w Wielkim Szlemie. Już w drugim - ubiegłorocznym French Open - Świątek pokazała wielki potencjał, docierając do czwartej rundy. Na tym samym etapie skończyła tegoroczne Australian Open.
- Idę z Igą już jakiś czas, oboje stopniowo rośniemy, a wynik na Rolandzie był dużym przyspieszeniem, wybiegliśmy nim do przodu - mówi trener.
Oczywiście za takie przyspieszenie należy się nagroda. Iga dostała ją od organizatorów French Open. Za wygranie turnieju 19-latka z Raszyna otrzymała czek na 1,6 mln euro.
Sierzputowskiego zapytaliśmy, jak ogromny sukces jego zawodniczki przełoży się na jego finanse. Oto fragment rozmowy, która wkrótce ukaże się na Sport.pl.
- Miałem oferty, nawet kilka niedorzecznych.
- Oferowano mi absurdalne pieniądze. Mógłbym zarabiać więcej niż selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski.
- Żadna. Oferta była od bogatych ludzi, którzy mają córkę sklasyfikowaną daleko od czołówki rankingu WTA. Stać ich na bardzo wiele. Propozycja naprawdę była nie do odrzucenia.
- Bo bardzo wierzę w to, co robię. I nieważne, że w tej pracy nigdy nie było finansowych kokosów. A wręcz bywały czasy bardzo trudne. Zwłaszcza gdy pracowałem w WSG i musiałem wyżyć za 1200 złotych miesięcznie, bo Iga miała kontuzję, a ja miałem zabukowany czas tylko dla Igi. Oczywiście to nie była wina ani Igi, ani jej taty. Tak byłem umówiony z klubem. Trudno było wtedy jakoś w ostatniej chwili dorobić. Musiałem na szybko kombinować. Wtedy zostałem, to była moja inwestycja w Igę. Dlatego, że byłem młody, mogłem sobie na to pozwolić. Ktoś inny może by się pożegnał [Trener sprawdził i precyzuje, że jego pensja wynosiła wtedy około 3000 złotych, a 1200 zostawało mu na życie po opłacie za wynajem kawalerki w Warszawie. Trener podkreśla, że absolutnie nikogo nie wini - red.].
- Kasa to nigdy nie jest priorytet. Naprawdę nie mam jakichś ogromnych wymagań finansowych i wierzę, że teraz się dogadamy. Praca sprawia mi przyjemność i bardzo lubię to co robię, mimo że kasuję sporo poniżej światowego standardu. Choć to oczywiście bardzo dobra pensja jak na polskie warunki.
- 2,5-3 tysiące euro tygodniówki to normalna stawka. Plus bonus za sukces. Bonusy się wahają od 5 do 25 procent.
- Tak.
- Mam umówiony bonus, ale jego wysokości nie mogę zdradzić. Naprawdę nie jest źle. Na polskie standardy. W porównaniu do świata to mało. Ale idę z Igą już jakiś czas, oboje stopniowo rośniemy, a wynik na Rolandzie był dużym przyspieszeniem, wybiegliśmy nim do przodu.
***
Duża, wielowątkowa rozmowa z Pitorem Sierzputowskim ukaże się na Sport.pl w najbliższych dniach. Przeczytacie w niej m.in.:
Zapraszamy!