"Oby grała, a nie celebrytowała. To wszystko będzie OK i nie skończy jak przereklamowana Radwańska ze swoimi sukcesami na Igrzyskach", "Iga, nie wzoruj się na Radwańskiej", "Kogo interesują przemyślenia Pani Czwarta Runda?", "Kim była Radwańska? Skrzywiona pinda" - to tylko niektóre z komentarzy pod ostatnimi artykułami o sukcesach Igi Świątek. Trudno zrozumieć, dlaczego przy okazji chwalenia 19-latki, wielu kibiców musi też uderzyć w Agnieszkę Radwańską. Deprecjonować jej sukcesy.
Czytam, że "Jeśli Iga wygra French Open, to już właściwie przebije Radwańską." Z jednej strony Radwańska nigdy nie wygrała turnieju wielkoszlemowego, tylko raz wystąpiła w finale (Wimbledon 2012). Nie ma więc żadnego z tych najcenniejszych tytułów. Z drugiej, była drugą tenisistką świata, wygrała 20 turniejów, w tym m.in. Turniej Mistrzyń i w Miami, przez kilka lat utrzymywała się w czołowej „10” rankingu, w Wielkim Szlemie cztery razy dochodziła do półfinałów, a siedem razy do ćwierćfinałów. Wiele zawodniczek chciałoby mieć taką karierę, jak krakowianka. Radwańska pozostaje jedną z najwybitniejszych tenisistek bez tytułu wielkoszlemowego.
Czy jeśli Świątek pokona w sobotę w finale Roland Garros Sofię Kenin, przebije dokonaniami Radwańską? Szalenie trudno to ocenić. To jak medale na igrzyskach olimpijskich. W klasyfikacji medalowej wyżej jest ten kraj, który ma jedno złoto niż ten, który 20 srebrnych krążków i 10 brązowych. Wywołuje to zawsze wiele dyskusji, czy jest to sprawiedliwe. Porównywanie sukcesów nigdy nie jest łatwe. Kibice skoków do dziś spierają się, kto jest lepszy: Adam Małysz czy Kamil Stoch.
Zresztą, jakie to ma znaczenie, która przebije którą? Świątek i Radwańska są inne, każda wyjątkowa w polskim tenisie. Tenisie, który ma pod górkę, bo w naszym kraju przez lata brakowało systemu, talenty często muszą rozwijać się w oparciu o rodziców i znajomych, nie ma turniejów głównego cyklu ATP ani WTA, a reprezentacja jest w trzeciej lidze Pucharu Davisa.
Świątek przyzwyczaiła się już, że od lat jest porównywana do Radwańskiej. Mimo że obie mają zupełnie inny styl gry. Wystarczy, że ta sama narodowość. Podobnie jest np. w Danii, gdzie 17-letnią Clarę Tauson media okrzyknęły już "nową Caroline Wozniacki". Gdyby nie było krakowianki, dziś 19-latka z Raszyna nie zachwycałaby nas w Paryżu kolejnymi zwycięstwami. Radwańska przetarła szlaki w kobiecym tenisie polskim tenisistkom.
Iga Świątek jest dopiero na początku kariery. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego wielu kibiców na siłę, zamiast cieszyć się z jej sukcesu w Roland Garros, woli krytykować Agnieszkę Radwańską. Podobnie jest w przypadku Huberta Hurkacza. Teraz ma gorszy okres, ale gdy imponował w zeszłym roku w Miami i w Indian Wells lub walczył jak równy z równym na Wimbledonie z Novakiem Djokoviciem, wielu fanów pisało: "oby tylko nie został drugim Jerzym Janowiczem" i "Janowicz by tak nie potrafił".
Masz ciekawy temat związany ze sportem? Wiesz o czymś, co warto nagłośnić? Chcesz zwrócić uwagę na jakiś problem? Napisz do nas: sport.kontakt@agora.pl