To był najważniejszy mecz dla polskiego tenisa od czterech lat. Wtedy w styczniowym Australian Open Agnieszka Radwańska rywalizowała w półfinale z Sereną Williams. Przegrała gładko 0:6, 4:6. Dwa lata później Radwańska zakończyła karierę. Obawialiśmy się, że upłynie wiele wody w Wiśle, aż doczekamy się podobnego rezultatu polskiej tenisistki w Wielkim Szlemie. Niesłusznie.
Iga Świątek awansowała właśnie do finału Roland Garros. Można rozpisywać się na temat jej siły, fantastycznego forhendu, umiejętności zmiany tempa gry, zaskakiwania rywalek, ale najważniejsza w jej sukcesie jest sfera mentalna. To dzięki niej 19-letnia Polka gra tak spokojnie. Niezwykła dojrzałość, jak na ten wiek i doświadczenie. Pamiętajmy, że Świątek gra w Paryżu dopiero siódmy turniej wielkoszlemowy w życiu. I już jest w finale. To zapowiedź niesamowitej kariery.
Świątek od początku tego turnieju imponuje spokojem. Na korcie podejmuje dobre decyzje, nie przejmuje się chwilowymi problemami (nie ma ich wiele, bo rywalki nie urwały jej na drodze do finału nawet seta). Duża w tym zasługa psycholog Darii Abramowicz, z którą współpracuje. Dzięki niej jesteśmy świadkami niesamowitej metamorfozy naszej tenisistki w ciągu zaledwie roku. W czerwcu 2019 Świątek przegrała w Paryżu w 4. rundzie z Simoną Halep 1:6, 0:6 po 45 minutach. Nie nawiązała nawet walki. Sama przyznała, że spaliła się psychicznie przed meczem. Po roku w stolicy Francji jest zupełnie inną zawodniczką. To wskazówka dla wielu, jak wielkie znaczenie ma dziś w sporcie dobre przygotowanie mentalne.
Świątek w finale nie będzie faworytką. Zagra z lepszą z pary: Petra Kvitova (11. WTA, Czechy) - Sofia Kenin (6. WTA, USA). Obie mają na koncie wielkoszlemowe triumfy, obie są bardziej doświadczone od Polki. To może być jednak bez znaczenia, bo 19-latka z Raszyna gra od paru dni najlepszy tenis w karierze. Jest „przerażająco dobra”, jak ocenił to czwartek dziennikarz brytyjskiego „Metra” George Bellshaw.
Sukces Świątek jest tym większy, że na początku kariery ma trudniej niż jej rówieśniczki. Gdy rok temu w Paryżu Polka przegrała gładko z Halep, a w ćwierćfinale Rumunka została pokonana przez 18-letnią wówczas Amandę Anisimovą, wielu kibiców pytało, dlaczego Świątek nie mogła zagrać tak jak Amerykanka. Napisałem wtedy: "Warto pokazać, o ile łatwiejszą drogę do światowego tenisa ma np. taka Anisimowa z racji amerykańskiego obywatelstwa w porównaniu do Świątek. W zeszłym roku Amerykanka otrzymała dzikie karty do turniejów w Indian Wells i w Miami. W tym roku ponownie do tego pierwszego. Z kolei dziką kartę do kwalifikacji przyznali jej już w 2016 roku organizatorzy wielkoszlemowego US Open. Przykładów jest więcej, bo 19-letnia Kanadyjka Bianca Andreescu w tym roku w Indian Wells także zagrała dzięki dzikiej karcie. Obie imprezy amerykańskie uznawane są za najważniejsze w tenisowym kalendarzu po Wielkich Szlemach. Do obu z nich w tym roku Świątek musiała przedzierać się przez eliminacje, ale ta sztuka jej się nie powiodła."
- Anisimova wchodzi do tego dorosłego tenisa z innego pułapu niż Iga. Łatwiej jej było zebrać bezcenne doświadczenie. Iga tak naprawdę dopiero musi zagrać kilka takich spotkań, w których zmierzy się ze ścianą, jak w meczu z Halep. W dodatku pamiętajmy, że miała półroczną przerwę z powodu kontuzji. Była wtedy wyłączona z gry, a dziewczyny z jej rocznika robiły w tamtym czasie postępy - dodawał rok temu ojciec tenisistki, Tomasz Świątek.
Apelowałem wtedy, by dać Świątek więcej czasu: „W tenisie niczego nie da się zrobić na skróty. Każdy tenisista musi na początku zebrać doświadczenie, by później je wykorzystywać na korcie. Nawet wielki Roger Federer na początku kariery przegrał np. trzy razy z rzędu z Andre Agassim, by dopiero za czwartym razem pokonać utytułowanego Amerykanina. Porażka Świątek z Halep w Paryżu jest wpisana w cenę jej przyszłego sukcesu." Sukcesu, który przyszedł bardzo szybko, bo już po roku. Polka kilka dni temu udanie zrewanżowała się Rumunce w 4. rundzie Roland Garros, miażdżąc ją 6:1, 6:2.
Wynik 19-latki z Raszyna należy docenić także dlatego, że wybić się do światowej czołówki z tak zacofanego tenisowo kraju jak nasz to nie lada wyczyn. W Polsce przez lata brakowało systemu, talenty często muszą rozwijać się w oparciu o rodziców i znajomych. Nie ma turniejów głównego cyklu ATP ani WTA, reprezentacja jest w trzeciej lidze Pucharu Davisa. Mimo to przez lata mogliśmy się cieszyć z sukcesów Agnieszki Radwańskiej. Teraz nadchodzi czas Igi Świątek.
Masz ciekawy temat związany ze sportem? Wiesz o czymś, co warto nagłośnić? Chcesz zwrócić uwagę na jakiś problem? Napisz do nas: sport.kontakt@agora.pl