Sytuacja z pierwszego seta była kluczowa dla całego pojedynku. Przy stanie 5:1 i 40:15 dla Kristiny Mladenović Francuzka wpadła w siatkę. Sędzia przyznał punkt rywalce, na co od razu zareagowała Mladenović. Przekonywała, że chwilę wcześniej piłka dwa razy odbiła się po stronie Laury Siegemund.
Powtórki w telewizji pokazały, że faktycznie tak było. Sędzia nie miał tego jak sprawdzić, bo w Roland Garros nie ma tzw. hawk eye. To jedyny turniej Wielkiego Szlema bez tego systemu. - Sędzia, która zazwyczaj jest świetna, w tej sytuacji to przegapiła. Ale Siegemund na pewno widziała, że były dwa odbicia - napisała na Twitterze Martina Navratilova, była tenisistka i wielokrotna mistrzyni turniejów wielkoszlemowych, która milczenie Niemki określiła jako haniebne.
Mladenović ostatecznie przegrała pierwszego seta 5:7. W drugim uległa 3:6 i odpadła w 1. rundzie turnieju w Paryżu. Po meczu zażądała piłkarskiego systemu VAR w tenisie. - Nie rozumiem, jak sędzia tego nie widział. Niestety, to Siegemund gra dalej w turnieju, a nie ja - powiedziała na konferencji prasowej. Zapytana, czy należy wprowadzić powtórki wideo jak w futbolu, odparła: - Byłoby to wspaniałe. Szkoda byłoby zastąpić człowieka urządzeniem, ale pomyłki są rzeczą ludzką.
Siegemund zagra w kolejnej rundzie Roland Garros z rodaczką Julią Goerges.
Masz ciekawy temat związany ze sportem? Wiesz o czymś, co warto nagłośnić? Chcesz zwrócić uwagę na jakiś problem? Napisz do nas: sport.kontakt@agora.pl