W niedzielę rozpoczął się wielkoszlemowy turniej Roland Garros. Pogoda nie rozpieszcza jednak tenisistów i tenisistek. Nad Paryżem wiszą deszczowe chmury, a temperatura w ciągu dnia powinna osiągnąć maksymalnie ok. 15 st. C.
Z tego powodu już pierwsze dnia turnieju doszło do absurdalnej sytuacji. W trakcie meczu Wiktorii Azarenki z Danką Kovinic Białorusinka zaczęła protestować z powodu warunków pogodowych. - Żartujecie, prawda? Co my tu w ogóle robimy? To robi się niedorzeczne. Nie będę tutaj siedzieć, bo jest osiem stopni. Mieszkam na Florydzie, jestem przyzwyczajona do upałów - krzyczała Azarenka do sędziego w trakcie spotkania, prowadząc 2:1.
Na kort wezwano supervisora, a w tym czasie obydwie tenisistki postanowiły zejść do szatni. Po przerwie trwającej przeszło pół godziny obydwie wróciły do gry. Były, jak na standardy tenisa, bardzo grubo ubrane, właśnie ze względu na niską temperaturę. Ostatecznie Azarenka bardzo szybko rozprawiła się z Kovinić, wygrywając 6:1, 6:2.