Była numer jeden światowego rankingu pod wrażeniem Igi Świątek. Ale słowa o Radwańskiej

- Aga była wspaniałą tenisistką. Uwielbiałam ją oglądać. Nawet gdy pomagałam Elenie Switolinie, to cieszyłam się z każdej okazji zobaczenia Radwańskiej. A czego jej zabrakło? Mocniejszego uderzenia? Jeszcze lepszego mentalu? - zastanawia się Justine Henin. - Iga Świątek jest jeszcze bardzo młoda, a już gra intensywnie, jest dynamiczna, lubi mieć inicjatywę - dodaje była numer jeden światowego rankingu i zwyciężczyni siedmiu turniejów wielkoszlemowych. W poniedziałek rusza US Open 2020.

Bez Rogera Federera i Rafaela Nadala. Bez liderki rankingu WTA Ashleigh Barty, wiceliderki Simony Halep, piątej na świecie Elina Switoliny, ubiegłorocznej zwyciężczyni Bianki Andreescu (6 WTA), bez Kiki Bertens (7 WTA) i Belindy Bencić (10 WTA) startuje US Open. Kto wygra pierwszy wielkoszlemowy turniej w pandemii koronawirusa? Jak mogą wypaść Polacy, a zwłaszcza 53. w rankingu Iga Świątek, która w ostatnim turnieju tej rangi - Australian Open 2020 - dotarła do czwartej rundy? O tym wszystkim rozmawiamy ze zwyciężczynią siedmiu turniejów wielkoszlemowych (Roland Garros 2003, 2005, 2006 i 2007, Australian Open 2004 oraz US Open 2003 i 2007), a obecnie tenisową ekspertką Eurosportu Justine Henin.

Zobacz wideo Czy tegoroczny US Open ma sens? "Tenis najbardziej ucierpiał na pandemii"

Łukasz Jachimiak: Czy z powodu pandemii koronawirusa bałabyś się grać na US Open, gdybyś nadal była tenisistką?

Justine Henin: Nie wiem. To bardzo trudne pytanie. Nie jestem tenisistką już od dziewięciu lat. Teraz nie czuję takiego strachu, jaki na pewno czuje część zawodników. Może postanowiłabym grać. Chyba bym się zdecydowała, choć pewna nie jestem. Ale całkowicie rozumiem i szanuję postawę tych zawodników, którzy są w Nowym Jorku i tak samo tych, którzy uznali, że to nie jest czas na dalekie podróże, na mieszkanie w specyficznych warunkach i na granie tak wielkiego turnieju.

Jest ktoś, komu będziesz szczególnie kibicowała? Serena Williams może nie jest w wielkiej formie, ale chyba jest w stanie wykorzystać nieobecność kilku gwiazd i zrównać się z Margaret Court, wygrywając swój 24. wielkoszlemowy turniej w karierze?

- Generalnie jestem bardzo neutralna, naprawdę. Ale byłoby fantastycznie, gdyby Serena to zrobiła. Ona ściga ten rekord od dawna. A czy będzie jej łatwiej wobec braku kilku zawodniczek z czołówki? Teoretycznie tak, ale nie tylko ona będzie czuła, że to duża szansa, nie tylko ona będzie miała bardzo dużą motywację. Wiele młodszych dziewczyn czuje, że to może być ich moment. A Serenie może być trudniej niż im grać przy pustych trybunach. Ją publiczność napędza, ona czerpie energię z tłumu. A młodsze zawodniczki często jeszcze w wielkich meczach nie pokazują tego, co na treningach, bo one są speszone kompletami widzów. Serena traci przewagę, którą miałaby w normalnych warunkach.

Czy w gronie młodych widzących swoją szansę Twoim zdaniem jest Iga Świątek? Śledzisz jej karierę?

- Jeszcze nie miałam szansy skomentowania jej meczu w turnieju wielkoszlemowym, ale oczywiście widziałam jej mecze i jestem pewna, że to interesująca zawodniczka. Tak, widzę ją w grupie dziewczyn, które czują teraz swoją szansę, które mogą sobie wywalczyć trochę przestrzeni do pokazania co potrafią. W ogóle o Waszym tenisie myślę, że jest w podobnej sytuacji jak tenis belgijski. Macie Igę, Huberta Hurkacza i jeszcze kilkoro młodych zawodników, którzy powinni się rozwinąć. Na pewno oni wszyscy mogą teraz złapać trochę więcej powietrza niż zwykle. W singlu pań brakuje kilku zawodniczek z Top 10, u panów z wielkiej trójki jest tylko Novak Djoković - taka sytuacja musi działać na młodych.

Potrafisz powiedzieć, czego Idze jeszcze brakuje do najlepszych? A może po tym co widziałaś uważasz, że ona ma już wszystko i może wygrać US Open?

- Na pewno jest różnica między zawodnikami, którzy mogą wygrać turniej wielkoszlemowy i resztą, ale po ostatnich miesiącach chyba nie da się powiedzieć, co kto może zrobić. Teraz przede wszystkim ściskam kciuki, żeby było coraz normalniej. Zobaczymy, jak kto ostatnie miesiące przepracował - kto się wzmocnił mentalnie, kto się poprawił, kto się cieszy na powrót do rywalizacji, a kto się obawia, kto się od tenisa zdystansował. Na pewno Iga nie jest tak doświadczona jak Serena czy Venus Williams, ale może w tej trudnej sytuacji akurat świetnie się odnajdzie. Pamiętajmy też, że tenis kobiet jest dużo bardziej nieprzewidywalny niż męski tenis, więc szczególnie trudno jest wróżyć. Spodziewam się tylko, że jeszcze cenniejsza niż dotąd będzie pewność siebie. Warto szczerze myśleć, że każdego można pokonać.

Iga chyba nie ma problemu z brakiem wiary w siebie, skoro mówi, że w swojej karierze chce wygrać wszystkie turnieje wielkoszlemowe i złoty medal igrzysk olimpijskich. Twoim zdaniem dobrze jest mówić takie rzeczy czy lepiej planować albo marzyć po cichu?

- Kiedy miałam 12 lat, a może nawet wcześniej, mówiłam wszystkim, że chcę zostać numerem jeden na świecie i chcę wygrać wszystko. Patrzyli na mnie i mówili: "Ona sobie marzy, a przecież jest z jakiegoś niewielkiego belgijskiego miasta". Nie dowierzali, a to pragnienie było we mnie naprawdę silne. Myślę, że kiedy zawodnik czuje coś takiego, to już jest na dobrej drodze. Oczywiście łatwo się mówi "Wygram wszystko", "Będę numerem jeden". Tak naprawdę prawie każdy mówi, że chce wygrywać turnieje wielkoszlemowe, igrzyska i być na szczycie rankingu. Ale do tych wielkich rzeczy idzie się, jeśli się robi jak najlepiej rzecz po rzeczy od podstaw. Wielka praca musi być połączona z wielką ambicją. I chyba teraz jest o tyle trudniej, że bardzo się zmieniła rzeczywistość medialna. Kiedy ja grałam, nie było mediów społecznościowych. Na tym polu było łatwiej.

A dlaczego Twoim zdaniem numerem jeden nigdy nie została Agnieszka Radwańska? W rankingu WTA była najwyżej druga, w Wielkich Szlemach doszła najwyżej do finału Wimbledonu i chociaż w Polsce podziwiamy ją za styl, za regularność, za to, że była w elicie bardzo długo, to zastanawiamy się, czego jej zabrakło do osiągnięcia jeszcze większych sukcesów.

- Aga była wspaniałą tenisistką. To przede wszystkim trzeba podkreślić. Uwielbiałam ją oglądać. Nawet gdy w 2016 roku pomagałam w tourze Elenie Switolinie, to cieszyłam się z każdej okazji zobaczenia Radwańskiej. A czego jej zabrakło? Jakiegoś drobiazgu, który trudno określić. Mocniejszego uderzenia? Jeszcze lepszego mentalu? Ona zawsze świetnie walczyła, ale może w najtrudniejszych, kluczowych momentach troszeczkę brakowało jej wiary? Ale trudno powiedzieć, że to na pewno ten albo inny mały element zrobiłby różnicę. W każdym razie Aga i tak była fantastyczna. Bardzo mądra, sprytna, świetna taktycznie.

Były polski tenisista Wojciech Fibak powiedział mi kiedyś, że Radwańska miała styl gry podobny do Twojego - też wyróżniały ją feeling, technika, inteligencja - a Świątek według niego jest silniejsza, bardziej dynamiczna, gra trochę jak Kim Clijsters. Zgadzasz się?

- Radwańska i ja na pewno miałyśmy wspólne punkty, ale moim zdaniem nasze style były jednak inne. Świątek na pewno coś w sobie ma. Na pewno. Jest jeszcze bardzo młoda, z pewnością jeszcze pracuje nad wszystkimi elementami i je poprawi, a już gra intensywnie, rzeczywiście jest dynamiczna, lubi mieć inicjatywę. Iga pokazuje potencjał. Zgadzam się, że fizycznie jest mocna. Ogólnie jest bardzo interesująca. Jestem ciekawa, jak będzie się rozwijała i cieszę się, że w najbliższych dniach będę mogła się jej przyjrzeć.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.