Jej karierę przerwała walka o dziecko. Była liderka rankingu WTA chce wrócić na szczyt

Była liderka rankingu WTA Wiktoria Azarenka walczy o powrót na szczyt. Jej fantastyczną karierę zahamowała ciąża i późniejsza walka o prawo do opieki nad dzieckiem. Czy w wieku 30 lat Azarenka ma jeszcze po co wracać na kort?

Kolejna wielka mistrzyni wraca do gry. Była liderka światowego rankingu Wiktoria Azarenka kilka dni temu wystąpiła w imprezie w meksykańskim Monterrey. Był to jej pierwszy turniej od zeszłorocznego US Open. 30-letnia Białorusinka, obecnie 56. rakieta świata, już w pierwszej rundzie przegrała ze Słowenką Tamarą Zidansek (71. WTA) 2:6, 2:6. Choć rywalka odniosła gładkie zwycięstwo, Azarenki nie można jeszcze przekreślać. Uporządkowała wreszcie życie prywatne, które na prawie trzy lata zahamowało jej karierę.

Zobacz wideo

Wielkie sukcesy

W styczniu 2012 roku Azarenka wygrała Australian Open i objęła prowadzenie w rankingu WTA. Rok później powtórzyła ten sukces w Melbourne. Zaszła też do finału US Open 2012 i 2013, półfinału Roland Garros 2013 i półfinału Wimbledonu 2011 i 2012. Była obok Marii Szarapowej pierwszą tenisistką, która potrafiła się przeciwstawić siostrom Williams. Uderzała równie mocno, jak Amerykanki. Nie było łatwo z nią grać, o czym dobrze wie jej rówieśniczka Agnieszka Radwańska, która z ich 18 pojedynków wygrała tylko pięć. 

W tamtym czasie Azarenka była w związku z wokalistą Redfoo, członkiem zespołu LMFAO. Wystąpiła nawet w jego teledysku do piosenki "Let’s Get Ridiculous". Redfoo często kibicował jej z trybun na największych turniejach świata.

 

Wielka miłość i wielki dramat

W 2016 roku zaczęła spotykać się z byłym hokeistą Billym McKeaguem. Poznali się na Hawajach, gdzie pracował jako nauczyciel golfa. Niespodziewanie pół roku później Azarenka ogłosiła, że spodziewają się dziecka i musi zawiesić karierę. Nie przypuszczała jednak, że jej powrót na kort będzie tak skomplikowany. 

Białorusinka urodziła syna Leo w grudniu 2016 roku. W lipcu 2017 roku rozstała się z McKeaguem. Nie byli małżeństwem, a były partner odebrał jej syna i rozpoczął sądową batalię o prawo do opieki nad dzieckiem. Brak amerykańskiego obywatelstwa działał na niekorzyść Azarenki. Tymczasowo nie mogła opuścić stanu Kalifornia, gdzie wcześniej mieszkała z synem i chłopakiem. Rezygnowała z wielu turniejów, zleciała w rankingu. Tenis spadł w jej życiu na dalszy plan. Liczył się tylko syn Leo, o którego musiała walczyć przy pomocy prawników. 

Kontuzje i płacz na konferencji

Jakby tego było mało, po urodzeniu dziecka jej organizm nie wytrzymywał obciążeń na korcie. Długo miała problemy z kolanem i ramieniem. Gdy wracała, wyniki były nieporównywalnie słabsze od tych sprzed lat. Gdy rok temu odpadła w pierwszej rundzie Australian Open z Laurą Siegemund, rozpłakała się na pomeczowej konferencji prasowej. - Tak wiele już przeżyłam w swoim życiu. Czasem zastanawiam się, jak przez to wszystko przeszłam. Cały czas uważam, że dzięki temu będę silniejsza - mówiła.

Czy odzyska formę? 

Ostatecznie po ponad dwóch latach walki w sądzie przekazano jej opiekę nad dzieckiem. Wreszcie może się skupić na tenisie. Tylko czy zdoła nadrobić stracony czas? Czy w wieku 30 lat Azarenka jest w stanie nawiązać do dawnej formy, gdy w ostatnich latach przeżywała emocjonalny koszmar? Na razie zdecydowała, że musi lepiej przygotować się do gry, dlatego po Monterrey wycofała się z turnieju w Indian Wells, który i tak się nie odbędzie z powodu koronawirusa.

Białorusinka nawet, gdy nie grała, nie dała o sobie zapomnieć. W wywiadzie udzielonym rok temu "The Telegraph" narzekała na los matek-tenisistek. - Zaszłam w ciążę i musiałam zrezygnować z atrakcyjnej umowy sponsorskiej. Chciałabym, aby w przyszłości nie było takich przypadków - przekonywała. WTA wyszło naprzeciw podobnym postulatom, wprowadzając specjalny ranking dla zawodniczek, które wracają po urodzeniu dziecka. Azarenka uważa jednak, że to za mało.

- Moim marzeniem jest, aby tenisistki otrzymywały godny zasiłek macierzyński, kiedy nie grają z powodu ciąży lub po urodzeniu dziecka. Płatny urlop macierzyński jest jak najbardziej możliwy i warty wprowadzenia - dodawała.   

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.