Magda Linette była wyszydzana przez kibiców. Dziś jest jak Dawid Kubacki

W wieku 28 lat Magda Linette jest w życiowej formie. Tym większą może mieć satysfakcję, że przez lata była wyszydzana przez kibiców. Mówiono, że nie ma talentu Agnieszki Radwańskiej i nic nie osiągnie. Stało się inaczej, a kariera Linette zaczyna przypominać karierę Dawida Kubackiego w skokach.

Magda Linette wygrała w ostatnią niedzielę drugi turniej WTA w karierze. 28-latka okazała się najlepsza w imprezie w tajlandzkim Hua Hin. W rozmowie z portalem Sport.pl zdradziła tajemnicę swojego sukcesu. - Myślę, że kluczowe były cierpliwość i umiejętność dostawania się do dość trudnych warunków panujących w Tajlandii. Codziennie bardzo mocno wiało, przez co mecze rozgrywane były nie tylko na korcie, ale i w głowie. Trzeba było lepiej od rywalek podejść mentalnie do tych warunków, odnaleźć się w nich. To mi się udało i bardzo się z tego cieszę - przyznała Linette. Polka jest w świetnej formie - licząc występy w lutowym Fed Cup i w Hua Hin wygrała już osiem spotkań z rzędu. - Jestem tym bardziej zadowolona z występu w Hua Hin, że przyleciałam tam prosto z Pucharu Federacji rozgrywanego w Luksemburgu w hali. Miałam bardzo mało czasu na przestawienie się do gry na zewnątrz w słońcu na kortach twardych - dodała Linette. 

Przywilej od organizatorów 

Poznanianka świetny wynik w Tajlandii zawdzięcza nie tylko własnej grze, ale i organizatorom. Do Hua Hin dotarła w niedzielę, a już we wtorek miała rozegrać mecz 1. rundy z Ukrainką Kateryną Bondarenko. Po negocjacjach udało jej się przekonać władze turnieju, by spotkanie to zostało przełożone na środę. - Na pewno ten jeden dodatkowy dzień ze względu na jet lag był dla mnie bardzo ważny. Po locie czułam się zmęczona i to bardzo mi pomogło. Miałam trochę szczęścia, bo Elina Switolina także przylatywała z Pucharu Federacji i jej spotkanie 1. rundy wyznaczone zostało na środę. Wykorzystałam ten argument, prosząc bym również mogła zacząć turniej dzień później. Cieszę się, że organizatorzy przystali na to - wyjaśniła nam.

Po tym zwycięstwie Linette awansowała na 33. miejsce w rankingu WTA. Nigdy wcześniej nie była tak wysoko. Co więcej, jest też bardzo bliska rozstawienia na tegorocznym Roland Garros. Dla 28-latki z Poznania byłoby to pierwsze takie wyróżnienie w Wielkim Szlemie. Ostatnią polską tenisistką rozstawioną w turnieju wielkoszlemowym była Agnieszka Radwańska, która dwa lata temu na Wimbledonie wystąpiła z numerem "32". 

Wielu kibiców już ją skreśliło 

Linette bardzo długo czekała na lepsze wyniki. Wielu kibiców już ją skreśliło. Podważano jej umiejętności. Wskazywano, że nie ma talentu Radwańskiej i nie osiągnie nigdy niczego spektakularnego. - Wiele osób pisało o mnie nieprzychylne rzeczy, ale to zupełnie mnie nie obchodzi, bo bardzo ciężko pracuję i daję z siebie wszystko - mówiła Linette rok temu podczas Pucharu Federacji w Zielonej Górze. Tymczasem w ostatnim półroczu wygrała dwa turnieje - przed Tajlandią w sierpniu w nowojorskim Bronksie. Nic więc dziwnego, że cierpliwość wymienia jako jeden z kluczy do sukcesów. - Cały czas pracujemy nad wszystkimi elementami mojej gry. “Czyściliśmy” technicznie bekhend, chcieliśmy aby forhend był bardziej regularny. Sporo pracowaliśmy też na regularnością serwisu. Pod względem mentalnym Mark [Gellard - trener Magdy Linette - przyp. red.] mocno zwracał uwagę na to, bym była bardziej uważna podczas gry, lepiej analizowała na bieżąco, co się dzieje na korcie. Tak naprawdę niczego diametralnie nie zmieniliśmy. Wyniki przyszły, bo ciężko pracowaliśmy na nie od lat i niektóre rzeczy po prostu teraz “kliknęły”. Traktuję to jak nagrodę za ciężką pracę, poświęcenie, otwartość na zmiany - tłumaczyła pod koniec ubiegłego roku swój wystrzał formy w rozmowie ze Sport.pl.

Zasługa trenera i Igi Świątek

Jedne tenisistki wykorzystują swój potencjał wcześniej, inne później, a część nigdy. Linette należy do tej drugiej grupy. Duża w tym zasługa jej trenera Marka Gellarda. Brytyjczyk ma bardzo dobry kontakt z naszą tenisistką. Potrafi do niej dotrzeć. Na lepszą grę 28-latki wpływ miało także pojawienie się w cyklu WTA Igi Świątek. - Nie myślałam o tym wcześniej, ale gdyby tak się głębiej nad tym zastanowić, to myślę, że miało to znaczenie. Dobrze, gdy jest wiele zawodniczek na wysokim poziomie w kraju, bo mogą one uczyć się od siebie i wzajemnie inspirować - przyznała poznanianka. 

- Zauważyłem, że Magda ostatnio lepiej radzi sobie w kluczowych momentach meczu. Gdy rozgrywane są najważniejsze piłki, to wygra nie jedną na dwie tylko np. cztery na pięć. Oczywiście ważne jest też z kim rywalizuje. Aczkolwiek jeszcze jakiś czas temu miała takie mecze, że nieważne kto był po drugiej stronie siatki, to przy ważnych punktach dopadało ją zbyt duże napięcie. W tej chwili lepiej sobie z tym radzi. Nie jest idealnie, ale widać duży progres - wskazał Tomasz Wiktorowski, były trener Agnieszki Radwańskiej, w rozmowie ze Sport.pl.

Linette jak Kubacki

Choć Polka powoli zbliża się do 30-stki, to właśnie teraz osiągnęła życiową formę. Została pierwszą rakietą naszego kraju, wygrała pierwsze turnieje WTA. Jej kariera układa się podobnie jak Dawida Kubackiego w skokach narciarskich. Starszy od niej od dwa lata skoczek pierwsze zwycięstwo w Pucharze Świata odniósł dopiero w styczniu zeszłego roku. Miesiąc później został mistrzem świata w Seefeld, a kilka tygodni temu wygrał Turniej Czterech Skoczni. To jego dotąd największe sukcesy na skoczni. Czekał na nie równie długo, jak Linette.

Zobacz wideo Dawid Kubacki też czekał długo na sukces.

Wysoka forma naszej tenisistki daje nadzieję, że poprawi ona w najbliższych miesiącach swoje najlepsze wyniki wielkoszlemowe. Do tej pory najdalej zaszła do 3. rundy w Australian Open 2018, Roland Garros 2017 i Wimbledonie 2019. Choć sama Linette, mimo zwycięstwa w Hua Hin, twardo stąpa po ziemi. Nie stawia sobie kolejnych wielkich celów. Woli skupić się na codziennej pracy, która wreszcie zaczęła przynosić wyraźne efekty. - Staramy się skupiać na każdym kolejnym tygodniu. Wciąż mam sporo rzeczy do poprawienia w grze. Praca na treningach pozostaje najważniejsza. Wraz z trenerem nie stawiamy sobie jakiś nowych celów po Hua Hin. Na początku roku założyliśmy, że dobrze byłoby gdybym na koniec sezonu utrzymała się w top 40. Wszystko powyżej tego będzie ogromnym plusem - kończy Linette.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.