Hubert Hurkacz (29. ATP) i Stefanos Tsitsipas (6. ATP) spotkali się już po raz szósty w karierze. Do tej pory nasz zawodnik wygrał tylko jeden mecz między nimi - w zeszłym roku w Montrealu 6:4, 3:6, 6:3. Tym razem Polak i Grek rywalizowali w 1. rundzie turnieju w Rotterdamie.
Pierwszy set rozpoczął się udanie dla obchodzącego we wtorek 23. urodziny Hurkacza. Przełamał rywala już w trzecim gemie i wyszedł na prowadzenie 3:1. W kolejnych minutach Tstistipas nie był w stanie znaleźć sposobu na dobrze serwującego Polaka, który mógł zakończyć partię przy własnym podaniu. Przy stanie 5:4 i 40:0 Hurkacz miał trzy piłki setowe, ale seria jego wymuszonych błędów sprawiła, że został przełamany. Zwycięzcą zeszłorocznego Turnieju Mistrzów odżył i można było mieć obawy, że wrocławianin nie zakończy tego seta pomyślnie. O wszystkim zadecydował tie-break, w którym Hurkacz wrócił do swojej dobrej gry z początku meczu. Serwował pewnie i zamknął partię w stosunku 7:6(2).
W drugiej partii Hurkacz szybko przełamał rywala i prowadził 2:0. Od tego momentu Grek zaczął grać agresywniej, a Polak nie znajdował na to sposobu. Wygrał tylko jednego gema, przegrał sześć i całego seta 3:6.
Trzecia partia zaczęła się równie źle dla Hurkacza. Przegrał swój pierwszy gem serwisowy, Tsitsipas poczuł się bardzo pewnie na korcie i wyszedł na prowadzenie 3:0. Następnie znów przełamał Polaka, a seta zamknął wynikiem 6:1. To był dziwny występ w wykonaniu naszego tenisisty. Do stanu 7:6, 2:0 wydawało się, że to on jest bliżej zwycięstwa. Od tamtego momentu wygrał jednak tylko dwa gemy i odpadł już w 1. rundzie w Rotterdamie.