Hubert Hurkacz przystępował do spotkania z Austriakiem Dennisem Novakiem w roli faworyta. W Melbourne pierwszy raz w Wielkim Szlemie jest rozstawiony (z numerem 31), przed Australian Open imponował formą. W ATP Cup wygrał wszystkie trzy spotkania (w tym m.in. z czwartym na świecie Dominikiem Thiemem), a w Auckland doszedł do półfinału. Novak z kolei na początku stycznia pierwszy raz w karierze wszedł do pierwszej setki, a do turnieju głównego w Melbourne dostał się z kwalifikacji.
W pierwszym secie nie było żadnych przełamań i o losach partii zadecydował tie-break. W nim lepszy okazał się Austriak, który zwyciężył do czterech. Nasz tenisista popełniał sporo błędów przy serwisie rywala, a i własne podania wygrywał z dużym trudem. Nie pomagał mu serwis, który zwykle go nie zawodzi.
W drugim secie gra Polaka wyglądała jeszcze gorzej. Po kolejnych błędach przyszła irytacja. Rozkładał ręce, krzyczał na siebie. Takiego Hurkacza bardzo rzadko można obserwować, bo nasz tenisista słynie na korcie z opanowania. W tym spotkaniu nie był jednak sobą i drugą partię przegrał bardzo wysoko, bo 1:6. Sytuacja stawała się niezwykle groźna, bo 22-latek z Wrocławia był już jedną nogą poza turniejem. Rywalowi brakowało już tylko jednego seta, by wyeliminować Polaka.
Przełomowy okazał się początek trzeciej partii. Hurkacz szybko przełamał Novaka i wyszedł na prowadzenie 3:0. Poczuł się pewniej, wrócił mu lepszy serwis, a i rywal natychmiast zacząć częściej się mylić. Wcześniej bowiem Austriak nakręcał się po każdej kolejnej pomyłce przeciwnika i grał prawie bezbłędnie. W tej partii reprezentant Polski dorzucił jeszcze jedno przełamanie i zamknął ją wynikiem 6:2.
Podobny przebieg miał czwarty set - znów na początku Hurkacz odebrał serwis Novakowi. Poprawiając własne podanie, zdołał utrzymać przewagę i wygrał seta 6:3. O losach meczu decydować musiał piąty set. W nim polski tenisista raz jeszcze przełamał rywala przy stanie 1:1. Austriacki zawodnik wyglądał już na zrezygnowanego, gdy Hurkacz serwując przy stanie 4:3, pozwolił rywalowi uwierzyć w wygraną. Stracił swój serwis, na tablicy wyników był remis 4:4. Wtedy nastąpił kolejny i ostatni już zwrot akcji. Hurkacz przełamał Novaka, a przy własnym podaniu wykorzystał pierwszą piłkę meczową, zwyciężając 6:4.
Nasz zawodnik dokonał nie lada wyczynu - po trzech godzinach i dziewięciu minutach wygrał spotkanie, w których przegrywał już 0:2 w setach. To jego pierwsza zwycięska pięciosetówka w karierze. Sukces Polaka jest tym większy, że nie grał dobrze, a mimo to awansował do drugiej rundy Australian Open. W niej zmierzy się z Johnem Millmanem z Australii (47. ATP), który ograł Francuza Ugo Humberta (43. ATP) 7:6(3), 6:3, 1:6, 7:5.
Jeśli Hurkacz chce pokonać Australijczyka i awansować w Melbourne do trzeciej rundy, to musi poprawić bardzo wiele elementów w grze w stosunku do meczu z Novakiem. Polak nawet w trzech ostatnich wygranych setach miał na zmianę momenty lepszej i gorszej gry. Popełniał zadziwiające błędy (łącznie aż 51 niewymuszonych błędów przy 51 winnerach), prosił sędziego o sprawdzenie oczywistych piłek, które lądowały głęboko w korcie. Tak jak często w poprzednim sezonie brakowało mu agresji i inicjatywy w wymianach, co przez długi czas wykorzystywał Austriak.