Jeden z najlepszych tenisistów świata na dopingu. "Nie straci tytułów, punktów ani pieniędzy"

Najlepszy deblista świata Robert Farah został zawieszony, bo wykryto u niego doping. Nie musi się jednak obawiać, że straci wywalczone nagrody. - Jedyną praktyczną karą jest to, że prawdopodobnie przez kilka miesięcy nie będzie mógł startować - mówi w rozmowie ze Sport.pl Adam Romer z magazynu "Tenisklub". Od lat przewija się pytanie, czy tenis odpowiednio walczy z dopingiem.
Zobacz wideo

Dwa nowe przypadki dopingu w świecie tenisa w ciągu ostatnich kilku dni. Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF) poinformowała, że w organizmach Chilijczyka Nicolasa Jarry'ego i Kolumbijczyka Roberta Faraha wykryto niedozwolone substancje. Większy szok dotyczy tego drugiego, bo Farah to obecnie najlepszy deblista świata. On i jego rodak Juan Sebastian Cabal prowadzą ex aequo w rankingu deblowym ATP. W 2019 roku wspólnie wygrali Wimbledon i US Open.

Wszystkiemu winne kolumbijskie mięso?

Farah miał stosować boldenon - steryd używany zwykle w kulturystyce w celu zwiększenia siły fizycznej. Kolumbijczyk przekonuje, że to najprawdopodobniej wina mięsa, które spożywał. Pozytywny wynik testu antydopingowego miał w listopadzie zeszłego roku. - Dwa tygodnie przed badaniem miałem test antydopingowy w Szanghaju, wynik był negatywny. Przez cały rok byłem badany co najmniej 15 razy i zawsze wyniki były negatywne. Kolumbijski Komitet Olimpijski potwierdził, że ta substancja często znajduje się w kolumbijskim mięsie i może wpływać na wyniki testów. Jestem pewien, że tak trafił do mojego organizmu - napisał Farah w oświadczeniu. - Przeżywam obecnie jedną z najsmutniejszych chwil w moim życiu i na pewno najsmutniejszą w mojej karierze - dodał.

Nicolas Jarry (78. ATP) wpadł zaś podczas zeszłorocznego turnieju finałowego Pucharu Davisa w Madrycie. W jego organizmie znaleziono ligandrol i stanozolol. Jarry i Farah zostali już zawieszeni przez ITF i czekają na wymierzenie im kary. Nie wystąpią w rozpoczynającym się w poniedziałek w Melbourne wielkoszlemowym Australian Open.

"Doping w tenisie potrzebny jest głównie w treningu"

To kolejne głośne przypadki stosowania dopingu przez tenisistów. Najsłynniejszy w ostatnich latach dotyczy Marii Szarapowej. Rosjanka w 2016 roku wpadła na stosowaniu meldonium. - Doping w tenisie potrzebny jest głównie po to, by móc się szybciej regenerować i dzięki temu ciężej trenować. Meldonium wykryty u Szarapowej to jeden z takich środków ułatwiających regenerację po treningu. W tenisie kluczowe znaczenie ma powtarzalność. Im ciężej zawodnik może trenować, tym lepsze osiąga wyniki podczas turniejów. W ostatnich 10-15 latach aspekt przygotowania fizycznego w tenisie niebywale urósł na znaczeniu. Zawodnik, który nie jest dziś fizycznie odpowiednio przygotowany, nie jest w stanie rywalizować na korcie. Może mieć fantastyczne czucie piłki, technikę, zmysł taktyczny, ale bez motoryki nie zdziała nic na tym najwyższym poziomie - mówi w rozmowie ze Sport.pl Adam Romer z magazynu "Tenisklub".

- Specyfiką tenisa jest to, że w przeciwieństwie do innych dyscyplin, które mają problemy z dopingiem, gra się otwarcie o olbrzymie pieniądze. Opłaca się "inwestować" w lepsze sposoby wspomagania się, najnowsze technologie, bo można wyciągnąć większe pieniądze niż w przypadku innych konkurencji. Dlatego np. tacy ciężarowcy stosują dość proste sposoby wspomagania, a tenisiści najczęściej hormon wzrostu lub inne środki, które są stosunkowo drogie - dodaje Romer.

Troicki bał się strzykawki, Nadal w notesie doktora Fuentesa

Ukarani w ostatnich latach byli także m.in. Chorwat Marin Cilić i Serb Viktor Troicki. Pierwszy za stosowanie niketamidu, środka o działaniu stymulującym. We wrześniu 2013 roku zawieszono go na dziewięć miesięcy. Krótko po powrocie wygrał US Open 2014 - jedyny do tej pory turniej wielkoszlemowy w karierze. Troickiemu zaś niczego nie udowodniono, ale po jednym z turniejów nie stawił się na badania krwi, bo, jak tłumaczył, "bał się strzykawki". Zawieszono go na 18 miesięcy. Od lat są też spekulacje na temat stosowania dopingu przez Rafaela Nadala. Sugerowała to nawet francuska minister sportu. Hiszpański tenisista był w notesie słynnego doktora Fuentesa, który miał odpowiadać za cały proceder dopingowy, ale nikt mu nie udowodnił, że brał niedozwolone środki.

Za niskie kary za doping w tenisie?

Krytycy uważają, że kary za przyłapanie na dopingu są w tenisie zbyt niskie. Szarapowej groziła czteroletnia dyskwalifikacja, a skończyło się na 15 miesiącach. Po powrocie otrzymywała dzikie karty od organizatorów wielkich turniejów. Podobnie stało się przed tegorocznym Australian Open. Rosjanka jest 145. w rankingu WTA i by móc wystąpić w turnieju głównym w Melbourne, powinna przystąpić do eliminacji. Nie miała jednak na to ochoty. Czekała na dziką kartę i się jej doczekała. Mimo wpadki dopingowej Szarapowej nie odebrano nagród. Czy podobnie będzie w przypadku Faraha?

 - Wydaje mi się, że tak. On wpadł na testach w listopadzie ubiegłego roku. Gdyby mu się to przydarzyło np. w lipcu, to anulowano by mu punkty, a nagrody pieniężne musiałby zwrócić. W tym wypadku tak jednak nie będzie. Nie straci tytułów, punktów ani pieniędzy, bo wpadł właściwie na samym końcu poprzedniego sezonu. Jedyną praktyczną karą jest to, że prawdopodobnie przez kilka miesięcy nie będzie mógł startować. Już jest zawieszony i nie może występować, nie zagra w rozpoczynającym się zaraz Australian Open - kończy Romer.

Więcej o: