Tomasz Świątek przed AO: Boję się o zdrowie Igi. Ciężko było jej trenować na zewnątrz

W poniedziałek rozpoczyna się wielkoszlemowy Australian Open. W Australii trwają pożary, a w Melbourne powietrze było tak zanieczyszczone, że jedna z tenisistek podczas kwalifikacji nie mogła oddychać. - Boję się o zdrowie Igi. Warunki mogą być nie do wytrzymania - mówi Tomasz Świątek, ojciec naszej młodej tenisistki.

Dominik Senkowski: Iga Świątek z powodu przeciążenia przedwcześnie zakończyła poprzedni sezon. Jak się teraz czuje?

Tomasz Świątek: Już jest w porządku. Od kilku tygodni trenuje normalnie. Niestety jej okres rehabilitacyjny przedłużył się i mogła polecieć tylko na wielkoszlemowy Australian Open. Na wcześniejsze turnieje nie zdążyła się przygotować. Do Melbourne udała się z trenerem Piotrem Sierzputowskim i psycholog Darią Abramowicz.

Iga Świątek o swoich tenisowych celach:

Zobacz wideo

Większość tenisistek już gra, a Iga ostatni mecz rozegrała na US Open pod koniec sierpnia zeszłego roku. Czy z tego powodu może mieć problemy w Australian Open?

- Trudno to jednoznacznie ocenić. Iga pierwszy raz jest w takiej sytuacji. Na pewno każdy zawodnik, który jest dłużej poza turniejami, po powrocie może mieć kłopoty. Z tego powodu do Melbourne poleciała z córką Daria Abramowicz, by pomóc Idze przeskoczyć mentalnie ten problem.

A w jakiej formie jest Iga?

- Dobrej, nie może się doczekać gry. Jak to się mówi - stoi w blokach startowych. Jest głodna rywalizacji.

Rok temu Iga walczyła w Melbourne w pierwszych kwalifikacjach wielkoszlemowych. Z jakim celem poleciała teraz do Australii?

- Nie ma żadnego celu. Staramy się podchodzić do tego inaczej. Ja jako rodzic i nasi trenerzy nie chcemy nakładać na nią dodatkowej presji. Iga i trenerzy polecieli na kolejną imprezę wielkoszlemową i wszystko co córka ugra, będzie na plus. Nie da się niczego zaplanować, bo tak naprawdę w ciągu roku tych najważniejszych turniejów nie ma aż tak wiele. O celach będziemy mogli porozmawiać dopiero za kilka lat, gdy Iga zdobędzie więcej doświadczenia.

W Australii wysokie temperatury i pożary. W Melbourne dodatkowo potężny smog. Zanieczyszczone powietrze sprawiło, że podczas kwalifikacji do Australian Open problemy z oddychaniem miała Słowenka Danila Jakupović i musiała poddać mecz. Czy nie boi się pan o zdrowie córki?

- Boję się. Jeszcze przed wylotem Iga i jej trenerzy zaopatrzyli się w maseczki węglowe, z których korzystali już w Melbourne. Niestety wszyscy są w takim samym położeniu. Nie powiem, że my Polacy jesteśmy bardziej zahartowani na takie warunki. Jestem ciekaw, co zrobią organizatorzy, jeśli smog nadal będzie takim problemem. Mam nadzieję, że te deszcze, które nadchodzą, spowodują, że lepiej będzie się oddychało.

Trener Igi Świątek Piotr Sierzputowski w masce podczas spaceru po Melbourne:

Czy Iga trenowała, gdy był tak potężny smog?

- Miała zaplanowany trening na 1,5-2 godziny, a zrobiła tylko godzinę. Kolejnego treningu już nie zrealizowała. W zamian miała chyba zajęcia ogólnorozwojowe pod dachem. Ciężko było ćwiczyć na zewnątrz, próbowała nawet w tej masce. Wiem, że gdy powietrze jest bardzo zanieczyszczone, to starają się nie wychodzić z hotelu.

Jeśli powietrze w Melbourne znów będzie tak zanieczyszczone, to szefowie Australian Open mogą mieć spory problem. Ponoć mecze mają być nawet przerywane.

- Może tak być. Jest mnóstwo pytań w tej sytuacji. Pierwszy raz mamy do czynienia z taką historią. Organizatorzy pewnie nie przewidywali, że będą musieli sobie radzić z takimi warunkami. Od lat podczas Australian Open jest bardzo gorąco, bo turniej rozgrywany jest w środku australijskiego lata. Jeśli jednak w tym roku oprócz upału przyjdzie jeszcze powietrze, którym nie da się oddychać, to tamtejsze warunki mogą być nie do wytrzymania.

Mam nadzieje, że będzie można normalnie oddychać. Podejrzewam, że organizatorzy też się boją odpowiedzialności. Niewiele da się zrobić, skoro w całym kompleksie Melbourne Park są tylko trzy zadaszone korty. Musieliby grać dzień i noc przez miesiąc, by skończyć cały turniej. Najbardziej chronieni będą ci najwyżej rozstawieni i Australijczycy, bo będą grali głównie pod dachem.

Pojawił się nawet pomysł by opóźnić turniej. Sugerował to Novak Djoković, ale organizatorzy zapewnili, że wszystko odbędzie się zgodnie z planem.

- Na takie rozważania było już za późno. To są olbrzymie sumy, jakie wydawane są na imprezę wielkoszlemową. Słyszałem takie głosy, że może dałoby się w przyszłości przesunąć termin Australian Open. Może nie byłoby to głupie. Rozmawiałem o tym też z trenerem Piotrem Sierzputowskim i uznaliśmy, że np. termin między listopadem a grudniem byłby lepszy. Widać, co się dzieje z pogodą. Jak nie ulewy, to upał i jeszcze smog.

Iga podczas Australian Open ma także wystąpić w mikście w parze z Łukaszem Kubotem. Przygotowania do igrzysk w Tokio?

- Tak, taka przymiarka. Iga miała okazję spotkać się z Łukaszem w Warszawie. Łukasz jest otwarty na miksta podczas igrzysk, dlatego chcą poćwiczyć w Melbourne.

Czy dogadali się Państwo już z Warsaw Sports Group w zakresie zakończenia współpracy?

- Idzie to dość opornie. Z naszej strony temat jest zamknięty. Chciałbym się jeszcze tylko rozliczyć z nimi za to, co wydali na Igę. Na tym polu nie ma między nami wciąż porozumienia. Mam nadzieję, że w końcu to wszystko ustalimy.

Portal Wirtualne Media poinformował, że "Iga Świątek ma współtworzyć serwis TopLevelTennis i kupić część akcji jego wydawcy". Może Pan powiedzieć coś więcej na ten temat?

- Zaproponowano Idze wzięcie udziału w nakręceniu kilku filmików szkoleniowych. Córka wyraziła ochotę. Podpisaliśmy list intencyjny, który daje nam szansę do końca roku podpisania umowy i zrealizowania tego programu, który nam zaproponowano.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.