Hubert Hurkacz po najlepszym sezonie w karierze. Polak przeszedł do historii

Hubert Hurkacz zakończył już sezon. Najlepszy w karierze, w którym pokonał kilku rywali z top 10 rankingu, a przede wszystkim zdobył pierwszy tytuł w karierze. Tym samym przeszedł do historii polskiego tenisa. Mimo sukcesów, Hurkacz wciąż ma wiele do poprawy. Kolejny rok moze być dla niego trudniejszy.

Jego ostatni występ nie był udany, bo w poniedziałek odpadł już w 1. rundzie halowego turnieju Masters w Paryżu. Lepszy od Hurkacza okazał się Chorwat Marin Cilić (22. ATP) 6:7, 4:6. Choć końcówka sezonu nie była dla polskiego tenisisty pomyślna, to rok 2019 jest jego najlepszym w karierze.

Niech zaświadczy o tym sam ranking. 22-latek w styczniu był 88. na świecie, a dziś jest 37. W połowie października był najwyżej w życiu - na 33. miejscu w zestawieniu ATP. Jeszcze rok temu walczył, by wreszcie wejść do pierwszej setki. Teraz jest coraz blizej najlepszych na świecie.

Hurkacz zdradził nam, skąd jego lepsze wyniki:

Zobacz wideo

Historyczny sukces Hurkacza

Hurkacz przeszedł już do historii polskiego tenisa. W sierpniu wygrał pierwszy turniej głównego cyklu ATP. Był najlepszy w Winston-Salem, turnieju rozgrywanym kilka dni przed US Open. Wrocławianin dokonał nielada wyczynu, bo został pierwszym polskim tenisistą od 1982 roku, który wygrał singlową imprezę tenisową. 37 lat temu Wojciech Fibak triumfował w Chicago i od tego czasu czekaliśmy na podobny sukces.

W tym roku Hurkacz był także w ćwierćfinałach w Dubaju i w Indian Wells. Pokonał kilku bardzo utytułowanych rywali: Japończyka Kei Nishikoriego (11. ATP), Matteo Berretiniego (9. ATP), Dominica Thiema (5. ATP) i Stefanosa Tsitsipasa (7. ATP). Jego zwycięstwa pomogły także reprezentacji Polski awansować do baraży o Grupę II strefy euro-afrykańskiej Pucharu Davisa. Hurkacz, najlepszy obecnie polski tenisista, najprawdopodobniej dzięki wysokiej pozycji w rankingu wprowadzi naszą drużynę do styczniowego ATP Cup. To nowa formuła męski rozgrywek reprezentacyjnych, w której wystąpią 24 zespoły.

Hurkacz postawił się Djokoviciovi

Cały świat usłyszał o 22-latku z Wrocławia, gdy na początku lipca rywalizował z Novakiem Djokoviciem w 3. rundzie Wimbledonu. Przegrał, ale urwał późniejszemu zwycięzcy turnieju jednego seta i przez większość meczu grał bardzo dobrze. Po jego efektownych wolejach, gdy rzucał się na trawę, najwięksi eksperci porównywali go do słynnego Borisa Beckera. Polak wszedł już na dobre w tenisowy świat. Przed Roland Garros trenował w Monte Carlo z Djokoviciem. Kilka dni temu w Paryżu ćwiczył z Rafaelem Nadalem i Daniiłem Miedwiediewem. Jest już "ich", nawet jeśli dopiero zbiera doświadczenie.

"Doświadczenie" to słowo klucz dla Hurkacza w tym roku. Polak odmieniał je przez wszystkie przypadki. Nie nastawiał się na konkretny wynik, miejsce w rankingu, ale podkreślał, że przede wszystkim chce się uczyć od najlepszych. Sezon 2019 był dla niego pierwszym sezonem startów w głównym cyklu ATP.

Hurkacz ma nad czym pracować

Mimu wielu pozytywnych wyników, 22-latek ma wciąż nad czym pracować. Stosunkowo słabo, w porównaniu do pozostałych występów, szło mu w tym roku w turniejach wielkoszlemowych. Najdalej zaszedł w Londynie - do 3. rundy. W Melbourne, Paryżu i Nowym Jorku odpadał już po pierwszym spotkaniu. Miał jednak trochę pecha. Wygrywając w Winston-Salem w sobotę wieczorem, już w poniedziałek musiał rywalizować na US Open i nie zdążył się zgenerować. Na Roland Garros trafił zaś już w 1. rundzie na najwyżej rozstawionego Djokovicia. Oby w 2020 roku miał więcej szczęścia w Szlemach.

Hurkacz musi też pracować nad stabilizacją formy. Poza wygranymi nad Nishikorim czy Thiemem, zanotował w ostatnich miesiącach kilka porażek z dużo niżej notowanymi rywalami. Miał też słabą końcówkę sezonu. Po triumfie w sierpniu w Winston-Salem, wygrał tylko dwa mecze na osiem rozegranych. W ostatnich tygodniach sprawiał wrażenie wyraźnie zmęczonego. Nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. To naturalne, bo ten rok był dla niego pełen nowych wrażeń.

Niepokoić może również pewna statystyka. W tym roku po przegraniu pierwszego seta Hurkacz przegrał spotkanie w 23 na 26 przypadków. Tylko trzy razy zdołał odwrócić losy meczu, w tym dwukrotnie podczas turniej w Winston Salem. W niektórych pojedynach brakowało mu doświadczenia, jak z Alexandrem Zverevem w Madrycie, Rogerem Federerem w Indian Wells, czy ze Stefanosem Tsitsipasem w Szanghaju. W spotkaniach tych okazał się minimalnie gorszy, przegrywając kilka decydujących piłek.

Hurkacz musi częściej atakować

Generalnie najlepiej szło Hurkaczowi wtedy, gdy był bardzo agresywny i starał się narzucać swój styl gry. Gdy utrzymywał serwis i stał głęboko w korcie, a nie za linią końcową, to jego szanse na pokonanie rywala rosły. Taką strategię wpaja mu do głowy jego trener Craig Boynton. Z Amerykaninem 22-latek pracuje od marca. Ich najnowszy pomysł to uczestnictwo Polaka w meczach deblowych. Z różnymi partnerami (m.in. Jan-Lennard Struff i Benoit Paire) startował głównie po to, by ogólnie podnieść swój poziom gry. Efekty można już zauważyć, bo wrocławianin zaczął być skuteczniejszy przy siatce. Jego woleje są coraz lepsze.

Wzorem dla Hurkacza mogą być Daniił Miedwiediew i Matteo Berrettini. Obaj starsi o rok od Polaka, dziś są w pierwszej dziesiątce ATP, a rok temu byli w okolicach 30-40 miejsca - tak jak obecnie nasz zawodnik. Berrettini wystrzelił dosłownie w ostatnich miesiącach, bo jeszcze w marcu Hurkacz ograł go łatwo w 1. rundzie w Miami. W poniedziałek Włoch pierwszy raz w karierze wszedł to top 10.

Jaki będzie kolejny sezon dla Hurkacza?

Jaki może być cel dla wrocławianina na przyszły rok? Z pewnością bedzie chciał zbliżyć się do ścisłej czołówki, wkroczyć do top 30. To ważne, bo gdy znajdzie się w gronie 32 najlepszych tenisistów świata, będzie mógł liczyć na rozstawienie w Wielkim Szlemie. Wówczas będzie miał łatwiejszych rywali w pierwszych rundach wielkoszlemowych. Bardzo ważny dla naszego zawodnika będzie także występ na igrzyskach olimpijskich. Te odbędą się na przełomie lipca i sierpnia w Tokio.

Mimo zdobytego doświadczenia w tym roku, Hurkaczowi w przyszłym sezonie wcale nie musi być łatwiej. Zebrał w ostatnich miesiącach sporo punktów, których w 2020 roku będzie musiał bronić. Do tenisowej czołówki łatwiej jest awansować, niż się w niej utrzymać.

Dla Polaka ten rok był bardzo udany. Zwłaszcza jak na zawodnika z kraju tak zacofanego tenisowo, jak Polska. Mimo, że brakuje nam systemu szkolenia, pieniędzy, nie ma turniejów głównego cyklu ATP, a reprezentacja gra w trzeciej lidze Pucharu Davisa, to doczekaliśmy się tenisisty, który przez rok bardzo zbliżył się do najlepszych. I na pewno nie powiedział ostatniego słowa.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.