Tomasz Świątek: Wbrew temu, o czym informowano - Iga nie ma kontuzji. Ma po prostu przemęczoną nogę, co mogło grozić poważnym urazom. Pojawił się drobny stan zapalny, który mógł się przerodzić w coś groźniejszego. Lekarz zalecił jej, by oszczędzała nogę. Dlatego zrezygnowała ze startu w dwóch turniejach w Chinach. Co prawda końcówka sezonu jest dosyć istotna pod względem rankingowym, ale niestety Iga nie mogła grać i lepiej, żeby odpoczęła.
- Oceniam go pozytywnie. Zrobiła progres, spotkała się w trakcie tego sezonu z paroma wymagającymi zawodniczkami. Dostała parę lekcji od lepszych tenisistek, a to wszystko na jej korzyść.
- Może liczyliśmy na trochę lepszy występ Igi na trawie. Na Wimbledonie zakładaliśmy, że przejdzie jedną - dwie rundy, ale to się nie udało. Może na US Open mogła też zajść rundę dalej. Generalnie to są jednak drobiazgi, a sezon oceniam pozytywnie.
- Na mączce zawsze dobrze jej się grało. Potrafi sobie radzić z wolniejszymi piłkami, jest stosunkowo silna. Taka gra jej nie przeszkadza. Zawsze się przyznawała, że na ziemi czuje się dobrze i chciałaby na niej grać jak najdłużej. Wiadomo jednak, że sezon dzieli się na różne etapy, jest także okres gry na trawie. Mam nadzieję, że w przyszłym roku zrobi progres na każdej nawierzchni, także na trawiastej.
- Mogłaby się jeszcze trochę poprawić w samej motoryce i poruszaniu się po korcie. W jej technice gry jest dużo do poprawy, w podejściu mentalnym także. Właściwie we wszystkich aspektach gry jest co poprawiać. Pod tym względem pole do popisu jest wciąż ogromne. To pozwala patrzeć pozytywnie na jej przyszłość.
- Trudno to przewidzieć. Na pewno nie będzie wcale łatwiej, bo przeciwniczki już ją poznały. Od Igi będzie też dużo zależało, jak będzie podchodziła do różnych spotkań. Wiele zmiennych może wpłynąć na to, jaki to będzie sezon. Chciałbym żeby szła do przodu i oby tylko zdrowie jej pozwalało się rozwijać.
- One wszystkie miały inną drogę niż Iga. Ona miejsce, w którym się teraz znajduje, zawdzięcza wyłącznie własnej grze. Tymczasem większość dziewczyn z Ameryki dostaje "dzikie karty" do dużych turniejów u nich w domu i mają przez to ułatwiony start. Jesteśmy jednym z niewielu krajów w Europie, który nie ma swojego turnieju WTA. Jak się o tym pomyśli, to aż się robi ciepło na plecach, nieprzyjemnie, że tak u nas tenis wygląda.
- Jakbyśmy mieli ten sport reklamować dla młodzieży, to większość rodziców mająca świadomość, jak to w Polsce wygląda, zastanawiałaby się, czy w to wchodzić.
- Jesteśmy jeszcze na etapie poszukiwania trenera w tym zakresie.
- Idzie to trochę opornie, ale jesteśmy na dobrej drodze. Żadnego zagrożenia nie ma i myślę, że to się szybko rozwiąże.
- Priorytetem będzie występ na igrzyskach w Tokio. Sporo tego będzie w przyszły roku, bo cztery turnieje wielkoszlemowe, inne imprezy, igrzyska i matura. Jest nad czym myśleć i nad czym pracować.