Mistrz prowokacji w finale US Open! Daniił Miedwiediew chce przejść do historii

Daniił Miedwiediew awansował do finału US Open! Rosjanin w półfinale pokonał Bułgara Grigora Dimitrowa 7:6(5), 6:4, 6:3. W niedzielnym finale zagra z Rafaelem Nadalem, który ograł Matteo Berrettiniego 7:6(6), 6:4, 6:1.
Zobacz wideo

23-letni Daniił Miedwiediew (5. ATP) pierwszy raz występował w półfinale turnieju wielkoszlemowego. Jego przeciwnik, starszy o 5 lat Grigor Dimitrow (78. ATP) trzeci raz miał okazję rywalizować na tym etapie Wielkiego Szlema. Mimo to, po Rosjaninie zupełnie nie było widać tremy czy braku doświadczenia. Od pierwszego gema szedł jak po swoje. Choć Bułgar robił co mógł, nie był w stanie zatrzymać Miedwiediewa.

Nie ma siły na Miedwiediewa

To był kolejny w ostatnich dniach mecz rosyjskiego tenisisty, w którym swoją inteligencją odebrał przeciwnikowi jego atuty. Najpierw Dimitrow próbował atakować i zmieniać rytm gry. To nie przyniosło efektu, bo przegrał pierwszego seta po tie-breaku. W drugiej partii Bułgar postanowił przyjąć wyzwanie rzucone przez Rosjanina i angażować się w długie wymiany na wyniszczenie. W nich też okazał się słabszy, a w jednej z akcji statystycy naliczyli aż 39 uderzeń (rekord tegorocznego US Open). Miedwiediew odbijał wszystko, prawie każde mocniejsze zagranie Dimitrowa wracało. To o tyle niezwykłe,  że urodzony w Moskwie 23-latek jako prawie dwumetrowiec (198 cm wzrostu) powinien mieć duże problemy z dochodzeniem do kątowych piłek. Miedwiediew jest jednak doskonały w czytaniu gry. Z łatwością odgaduje, gdzie rywal zaraz pośle piłkę. Dlatego gdy Dimitrow przyśpieszał akcję, to w miejscu odbicia piłki stał już jego rywal.

Mistrz prowokacji

W trzecim secie gra pogromcy Kamila Majchrzaka posypała się i choć przy stanie 3:5 obronił dwa meczbole, a następnie wygrał swój serwis, to w kolejnym gemie Miedwiediew zakończył spotkanie. Dimitrow walczył z całych sił, ale nie był w stanie urwać nawet jednego seta. Przegrał z zawodnikiem, który powoli staje się mistrzem prowokacji - tych pomeczowych, gdy chodzi na wojnę z kibicami i w czasie meczu.

Rosjanin nieustannie zmuszał Bułgara do błędów. Zagrywał piłki, które tylko z pozoru wydawały się łatwe do skończenia, a Dimitrow wyrzucał je daleko w aut. Znów to Miedwiediew okazał się silniejszy mentalnie od przeciwnika, który teoretycznie powinien być na fali. W ćwierćfinale US Open wyeliminował Stana Wawrinkę, który wyrzucił z turnieju Novaka Djokovicia. Tym razem pokonał Grigora Dimitrowa, który rundę wcześniej ograł pierwszy raz w życiu Rogera Federera.

Niezwykła wytrzymałość

Odporności psychicznej 23-letniemu Rosjaninowi może pozazdrościć większość światowej czołówki. Ale kondycji także! Przed US Open doszedł do trzech finałów turniejów ATP (Waszyngton, Montreal i Cincinnati). Ostatnią z tych imprez wygrał. Jak policzono, licząc piątkowy półfinał w Nowym Jorku, po Wimbledonie rozegrał 21 meczów, spędzając na korcie 42 godziny. Inni półfinaliści tegorocznego US Open? Dimitrow zagrał 9 meczów, które trwały łącznie 20 godzin; Matteo Berrettini 6 meczów, 17 godzin; Rafael Nadal 8 meczów, 16,5 godziny. To pokazuje, że Rosjanin jest jak cyborg. Forma życia pozwala mu wierzyć, że także w niedzielę w pierwszym w karierze wielkoszlemowym finale nie jest bez szans. Zmierzy się w nim z Rafaelem Nadalem, który ograł Matteo Berrettiniego 7:6(6), 6:4, 6:1.

Miedwiediew goni „Wielką Trójkę”

Miedwiediew, noszący przydomek „Premier” od premiera Rosji, Dmitrija Miedwiediewa, to dopiero trzeci tenisista urodzony po 1990 roku, który doszedł do spotkania finałowego na Wielkim Szlemie. Wcześniej taki wynik osiągnęli Dominik Thiem (Roland Garros 2018 i 2019) i Milos Raonić (Wimbledon 2016). Austriak i Kanadyjczyk nie zdołali sięgnąć po tytuł. Rosjanin chce być pierwszym, który zapisze się w historii. Bez względu na rezultat niedzielnego finału, w poniedziałek Miedwiediew będzie już czwarty w rankingu ATP. Jest coraz bliżej „Wielkiej Trójki” (Rafael Nadal, Roger Federer i Novak Djoković), od której jest młodszy o dekadę. Już teraz pobił ich pod względem zwycięstw w sezonie, bo ma ich na koncie obecnie aż 50. Żaden inny tenisista w tym roku nie wygrał więcej spotkań w głównym cyklu ATP.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.