Hubert Hurkacz wygrał turniej w USA! Pierwszy tytuł Polaka od 37 lat!

Hubert Hurkacz (41. ATP) w przerywanym deszczem finale w Winston-Salem pokonał Benoit Paire (30. ATP) 6:3, 3:6, 6:3. To pierwszy tytuł polskiego singlisty w zawodowym tourze od 1982 roku.

Hurkacz jak Becker. "To może być jego znak rozpoznawczy"

Zobacz wideo

Po trzech setach i ponad dwóch godzinach gry podszedł do siatki wzruszony, podziękował Benoitowi Paire za walkę i spojrzał na niego, jakby przepraszał: teraz będę się cieszył, nie gniewaj się. I dopiero potem się uśmiechnął, a potem dał wyściskać trenerowi, Craigowi Boyntonowi. - Hubert to fajny chłopak, gratuluję mu, zasłużył na to – mówił Paire. Francuz to trzydziestolatek z trzema tytułami w ATP Tour, dwoma w 2019 roku, łącznie siedmiokrotny finalista. A dla Huberta Hurkacza w zakończonym właśnie turnieju w Winston-Salem wszystko działo się pierwszy raz. To tutaj, w Karolinie Północnej, tuż przed US Open, pierwszy raz awansował do półfinału ATP Tour, finału, i tu w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu pierwszy raz wygrał turniej tej rangi. Francja miała tych finałów wiele. Dla Polski to pierwszy w ATP od 2015 roku (Jerzy Janowicz w Montpellier) i pierwsze zwycięstwo od 37 lat. Do tego kilka godzin po tym, jak w Bronksie pierwszy tytuł w WTA zdobyła Magda Linette.

Wojciech Fibak i deszcz dolarów w Chicago

Wtedy, 37 lat temu, był grudzień, w Polsce stan wojenny, a oni grali w Chicago pod dachem. Wojciech Fibak pokonał Billa Scanlona w finale 6:2, 2:6, 6:3, 6:4. Wygrał w tamtym sezonie całą zimową część World Championship Tennis. Tak się wtedy nazywał jeden z poprzedników obecnego ATP Tour. Fibak zarobił tamtej zimy w turniejach kosmiczne jak na ówczesne warunki życia w Polsce pół miliona dolarów premii,  bo milioner Lamar Hunt, promotor sportu – to on wymyślił nazwę Super Bowl – zainwestował fortunę w pulę nagród WCT,  by pokazać władzom konkurencyjnej serii Grand Prix, jak się robi zawodowy sport.

Hubert Hurkacz odjedzie z Karoliny Północnej do Nowego Jorku ze skromniejszym czekiem, na 96,5 tysiąca dolarów. Już miewał większe, nawet dwukrotnie większy za ćwierćfinał Indian Wells 2019. Ale nigdy jeszcze w karierze nie zdobył za turniej tylu punktów: 250. W najnowszym rankingu ATP powinien być na najwyższym w karierze 35 miejscu. A doświadczenie które zdobył w Winston-Salem jest bezcenne. Oczywiście, że turniej z racji bliskości Wielkiego Szlema był średnio obsadzony. Ale nauka wygrywania finałów jest bezcenna bez względu na okoliczności. A ten finał był w pewnym momencie nerwowy. Po dość gładkim zwycięstwie w pierwszym secie, Hurkacz wypuścił z rąk kontrolę nad przebiegiem drugiego. I gdy delikatny deszcz wymusił dłuższą przerwę przed trzecim setem, można się było obawiać, który Hubert Hurkacz wróci na kort: ten pełny dobrej energii z pierwszego seta, czy lekko poirytowany z drugiej części drugiego seta.

Strach na początku trzeciego seta. Niepotrzebny, Hurkacz w porę odzyskał kontrolę nad meczem

W pierwszych dwóch setach Polak na początku przełamywał podanie rywala, a potem rywal odpowiadał mu tym samym. W pierwszym secie Hurkacz poprawił kolejnym przełamaniem i kontrolował wydarzenia do końca, w drugim zmarnował swoje szanse i dał rywalowi nabrać rozpędu. Ale ciągle to jednak rywal musiał gonić. A błędów obaj robili w finale sporo. Ale trzeci set zaczął się już niepokojąco, Polak wydawał się pogubiony.  To on, inaczej niż w poprzednich setach, pierwszy przegrał gema przy własnym podaniu. Można było się obawiać, że Paire przejmuje kontrolę, że może Polak jest zbyt speszony bliskością tego pierwszego w karierze tytułu. Ale obawy były niepotrzebne. Hurkacz wygrał dwa kolejne gemy, nie wybiła go z rytmu następna przerwa na deszcz. Przy stanie 3:2 dla Polaka to rywal zaczął popełniać błąd za błędem. Siatka, siatka, aut i Hurkacz miał trzy piłki na przełamanie serwisu Francuza. Wykorzystał szansę, potem wygrał przy swoim podaniu i przewagi trzech gemów przypilnował do końca meczu. – Co powiedziałeś swojemu sztabowi po meczu? – zapytano go na korcie, gdy odbierał honory należne zwycięzcy. – Że muszę dużo pracować – odpowiedział. W I rundzie US Open jego rywalem będzie Francuz Jeremy Chardy (ATP 74.). W ewentualnej drugiej rundzie czeka na niego Szwajcar Stan Wawrinka (24. ATP) lub kwalifikant.

Więcej o: