Porażka z liderem światowego rankingu 5:7, 7:6(5), 1:6, 4:6 absolutnie nie przynosi Hubertowi Hurkaczowi wstydu. Polak przez większość spotkania rywalizował z Novakiem Djokoviciem jak równy z równym. Grał zupełnie inaczej, niż w Paryżu, gdzie ponad miesiąc temu uległ Serbowi 4:6, 2:6, 2:6. Wtedy przegrał jeszcze w szatni, bo na korcie głównym French Open nie potrafił zagrać na miarę swoich możliwości. Do dzisiejszego spotkania na Wimbledonie podszedł już inaczej. I to zaowocowało dużo lepszym występem.
Śmiem twierdzić, że to był jego najlepszy mecz w karierze, biorąc pod uwagę klasę rywala oraz rozgrywany turniej. Nigdy wcześniej 22-letni wrocławianin nie występował na poziomie trzeciej rundy Wielkiego Szlema. Wciąż wiele rzeczy jest dla niego nowych, ale wyciąga wnioski i szybko się uczy. Najlepszy dowodem na to jest fakt, o ile lepszego Hurkacza zobaczyliśmy dziś, w porównaniu do tego z Roland Garros.
Ostatni raz tak bardzo byłem pod wrażeniem występu polskiego tenisisty sześć lat temu, gdy Jerzy Janowicz walczył zaciekle w półfinale Wimbledonu z Andy’m Murrayem. Janowicz też wtedy przegrał z bardziej utytułowanym przeciwnikiem [7:6 (7-2), 4:6, 4:6, 3:6], ale pozostawił po sobie świetne wrażenie. Podobnie jak Hurkacz, który postraszył Djokovicia i zmusił go do gry na 100% możliwości.
Wrocławianin nie tylko grał dziś dobrze, ale i skutecznie. Urwał liderowi rankingu seta. Ta druga partia była jego najlepszą w całym wimbledońskim turnieju. A szalone i zarazem zwycięskie akcje (m.in. znów się rzucał przy woleju na trawę i znów wygrał w ten sposób punkt) pozwolą po raz kolejny zapamiętać całemu tenisowemu światu jego nazwisko. To, jak grał Hurkacz z Serbem na drugim najważniejszym korcie w Londynie jeszcze bardziej pomoże mu uwierzyć we własne umiejętności. To też potwierdzenie, że jego kariera zmierza obecnie w najlepszym możliwym kierunku. Pod okiem doświadczonego trenera Craiga Boyntona Polak może wciąż się rozwijać, czego trzeba mu życzyć.
Do poprawy w jego grze jest jeszcze sporo, przede wszystkim pod względem mentalnym. Wygrany drugi set kosztował go tak dużo pod kątem psychicznym, że szczególnie w trzeciej partii nie był równorzędnym rywalem dla Djokovicia. Gra w pełnym skupieniu przez dwa pierwsze sety musiała tak mało doświadczonego tenisistę jak on sporo kosztować. To też jest lekcja na przyszłość, z której Hurkacz z pewnością skorzysta.