Największy sukces Hurkacza w Wielkim Szlemie. "Jak na swój wiek, imponuje spokojem"

Hubert Hurkacz pokonał Argentyńczyka Leonardo Mayera 6:7(4), 6:1, 7:6(7), 6:3 w drugiej rundzie Wimbledonu. - Jest mocny mentalnie, co szczególnie u młodych zawodników jak on nie zdarza się często. Polak, grając spotkanie do trzech wygranych setów, ma w sobie taki spokój. Jak na jego wiek, jest to imponujące - mówi w rozmowie ze Sport.pl Adam Romer z Tenisklub.

Hubert Hurkacz (48. ATP) po zwycięstwie nad Leonardo Mayerem (59. ATP) z Argentyny awansował pierwszy raz w karierze do 3. rundy Wielkiego Szlema. W kolejnym meczu zagra z Novakiem Djokovicie, (1. ATP).

Dominik Senkowski: Jak Pan ocenia dzisiejszy występ Huberta Hurkacz? Oglądał Pan ten mecz na żywo w Londynie.

Adam Romer: Hubert awansował do 3. rundy Wimbledonu w bardzo  dobrym stylu. Równie dobrze mógł już przegrywać 2:1 w setach, ale pokazał klasę w trzeciej partii. Obronił sześć setboli, chapeau bas! Hubert pokazał, jak spokojną ma głowę, jak pewnie potrafi grać. Mayer chyba zresztą to odczuł, bo czwarty set był już pod dyktando naszego zawodnika. Widać było, że u Argentyńczyka nie było już zbyt wiele wiary w końcowe zwycięstwo.

Końcówka trzeciego meczu, to był kluczowy moment meczu?

- Zdecydowanie. Warto też popatrzeć, jak to spotkanie się układało. Hubert ten mecz prawie cały czas kontrolował. Argentyńczyk miał szanse tylko wtedy, gdy Polakowi uciekała koncentracja. Tak było np. pod koniec pierwszego seta. Potem błyskawicznie to nadrobił, wygrywając drugiego seta 6:1. Przetrzymał też lepszy moment gry Mayera w końcówce trzeciej partii. Obronił sześć piłek setowych. W takich momentach wykuwa się stal. Z takich sytuacji zawodnik czerpie pewność siebie.

Hurkacz zagrał dziś lepiej, niż w 1. rundzie z Dusanem Lajoviciem?

- Porównywalnie. Lajović i Mayer to dwaj bardzo solidni zawodnicy. Serb ma może w tym roku trochę lepsze wyniki. W obu tych meczach widać było, że w grze Huberta pewne elementy są do poprawy, jak właśnie koncentracja w końcówce seta. W pierwszej rundzie też mu uciekł jeden set. Mimo to, nie spanikował wtedy. Jest mocny mentalnie, co szczególnie u młodych zawodników jak on nie zdarza się często. Polak, grając spotkanie do trzech wygranych setów, ma w sobie taki spokój. Jak na jego wiek, jest to imponujące. Wie, że jedna przegrana partia to jeszcze nie jest dramat.

Hurkacz zmienił się w ciągu ostatniego roku?

- Zdecydowanie. Rok temu przegrał na Wimbledonie w 1. rundzie z Bernardem Tomiciem. Dziś jest już w 3. rundzie w Londynie. Jego tenis się rozwija, zwłaszcza na trawie. Prawdopodobnie na Roland Garros też doszedłby w tym roku dalej, gdyby nie trafił w pierwszym meczu na Novaka Djokovicia. Niestety raz na jakiś czas taki pech musi się zdarzyć w losowaniu.

Z Serbem Polak zmierzy się teraz najprawdopodobniej w 3. rundzie Wimbledonu. Jak powinien zagrać, by nawiązać walkę z numerem jeden na świecie?

- Wdawanie się w długie wymiany z Djokoviciem nie ma sensu. Atakowanie na hura też jest złym pomysłem. Na pewno Hubert wraz ze swoim trenerem Craigiem Boyntonem przygotują odpowiednią taktykę na ten mecz. Wyciągną też wnioski z tego pojedynku z Paryża. To co pewne, to że Hubert musi być maksymalnie skoncentrowany, nie oddawać za łatwo punktów. Im dłużej to spotkanie będzie trwało, tym lepiej dla naszego tenisisty. Teoretycznie to oczywiście Serb jest faworytem. Jednak im dłużej ten mecz potrwa, tym więcej szans może się otworzyć dla Huberta.

3. runda Wimbledonu to największy sukces Hurkacza w karierze?

- Tegoroczny ćwierćfinał w Indian Wells to też duży sukces. Myślę, że oba te wyniki są porównywalne. Aczkolwiek turnieje wielkoszlemowe są najważniejsze i znalezienie się w Londynie wśród 32 najlepszych graczy jest bardzo cenne. Choć by zaistnieć w historii Wimbledonu, to trzeba zajść dalej, co najmniej do ćwierćfinału. Myślę, że dla Huberta jest to jakiś cel. Może jeszcze nie w tym roku, ale w przyszłości.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.