Iga Świątek: Nie, na razie nie. Mam nadzieję, że będę tu miała jeszcze kilka meczów przed sobą.
- Myślę, że wszystko było lepsze. Przede wszystkim poruszanie, bo tak jak mówiłam, we wtorek trochę się zestresowałam. To miało wpływ na moje ciało. Dziś byłam dynamiczniejsza, dokładniejsza. We wtorek ta dziewczyna grała też w zupełnie innym tempie, do którego nie jestem już przyzwyczajona.
- Dokładnie. Grała jak juniorka. To mnie trochę zaskoczyło na początku, wybiło z rytmu. Dziś grałam w tempie, w jakim najczęściej trenuję w Warszawie. Byłam w swojej strefie komfortu.
- Stresowałam się na początku meczu, ale to był stres konstruktywny, który spowodował, że skoncentrowałam się jeszcze mocniej. Byłam głową w meczu i nie myślałam o niczym innym.
- Tak, dzisiaj zagrałam tak dobrze, jak na treningach. Do tego doszła moja koncentracja meczowa. To było bardzo dobre połączenie, które dało mi zwycięstwo.
- Na razie nie mam planów. Myślę, że więcej poświętujemy, jak wrócę do domu. Teraz koncentruję się głównie na turnieju.
- Tak, czułam. Akurat na to zwróciłam uwagę. Jak zazwyczaj jestem skoncentrowana na sobie, to teraz zauważyłam, że czuła się trochę bezradnie. Jak widzę taką sytuację, to najważniejsze jest dla mnie, by nie odpuszczać. Grać cały czas to samo.
- Tak, nie jestem. W ogóle nie jestem jeszcze przyzwyczajona do grania co dwa dni. Przykładowo, na juniorskich Wielkich Szlemach występowałam czasami i w deblu i singlu, przez co było trudniej.
- Nie myślę o tym. Teraz zamierzam się zrelaksować i dopiero jutro wieczorem podejdziemy z trenerem do analizy kolejnej rywalki. Nie mam żadnej presji co do kolejnego meczu i też nie mam typu, z kim wolałabym zagrać.
Sport.pl podał, że twój tata złożył wypowiedzenie Warsaw Sports Group. Rozstajesz się z agencją? Jak to skomentujesz?
- Ja się tym nie zajmuję. O to proszę pytać mojego tatę.