Meczem z 22-latkiem z Wrocławia starszy o 10 lat Djoković rozpoczął swój 57. turniej wielkoszlemowy w karierze. W pierwszej rundzie odpadł tylko dwa razy - w debiucie, w Australian Open w 2005 roku, oraz w tym samym miejscu rok później. Wtedy Serb był 17- i 18-latkiem, który dopiero zaczynał pokazywać wielki talent. Odkąd zaczął kolekcjonować wielkoszlemowe triumfy, praktycznie przestał notować sensacyjne wpadki. Tym razem znowu nie doszło do sensacji.
- Hurkacz może sprawić, że ten mecz będzie całkiem długi. Od kilku miesięcy gra zdecydowanie lepiej i może powalczyć z Djokoviciem - mówi w rozmowie ze Sport.pl George Bellshaw z brytyjskiego dziennika "Metro". Ale nie udało się. Spotkanie trwało niewiele ponad 90 minut.
Choć pierwszy set mógł nas zmylić, że będzie to długie i wyrównane starcie. Djoković wygrał 6:4, a Polakowi udało się nawet wygrać dwa gemy do zera. Hurkacz dobrze zaczął też drugi set, bo od wygranego gema, ale z każdą kolejną minutą gasł. Zdarzały mu się błędy, a jego ataki z łatwością bronił Serb, który atakując popisywał się chirurgiczną precyzją. Trzeci set był dla lidera rankingu ATP lekki, krótki i przyjemny. Zakończył się 6:2.
Tym samym Hurkacz pożegnał się z turniejem French Open już w pierwszej rundzie.