Hubert Hurkacz będzie ogrywał najlepszych. Zacznie "domykać" spotkania [KOMENTARZ]

Niewiele zabrakło, by Hubert Hurkacz pokonał w Madrycie czwartego na świecie Alexandra Zvereva. Polak zebrał kolejną cenną lekcję, która powinna zaprocentować w przyszłości. Brak doświadczenia to jedyny powód, dlaczego zwykle przegrywa jeszcze z najlepszymi.

Hubert Hurkacz (52 ATP) ma za sobą kolejny udany turniej w tym roku. W Madrycie gładko wygrał dwa mecze eliminacyjne, a w imprezie głównej pokonał 27. na świecie Alexa De Minaura oraz 28. Lucasa Pouille. Zatrzymał go dopiero w spotkaniu o ćwierćfinał obrońca tytułu Alexander Zverev. Czwartemu zawodnikowi świata Polak sprawił nadspodziewanie dużo problemów.

Zobacz wideo

Hubert Hurkacz prowadził ze Zverevem 6:3, 4:3 z przełamaniem. Był o krok od wyeliminowania Niemca. Ostatecznie przegrał w trzech setach, ale znów udowodnił, jak niewiele mu już brakuje do ścisłej czołówki. Kilka miesięcy temu z najlepszymi zawodnikami świata mógł tylko potrenować, o co zabiegał. Stąd wspólne treningi w Szanghaju z Rogerem Federerem czy przed Australian Open z Novakiem Djokoviciem. Teraz z czołowymi tenisistami mierzy się w najważniejszych turniejach cyklu ATP. Dominika Thiema już pokonał w Miami, z Rogerem Federerem w Indian Wells przegrał po dwóch wyrównanych setach. Trzysetowe porażki ze Stefanosem Tsitsipasem w Dubaju, z Borną Coriciem w Monte Carlo i z Alexandrem Zverevem w Madrycie pokazują, że miejsce Hurkacza jest w top 30, a nie 52. Zresztą od poniedziałku Polak awansuje najprawdopodobniej na 41. pozycję w rankingu. Ponownie najwyższą w karierze.

Wyższa lokata umożliwi mu w przyszłości uczestniczenie w turniejach bez eliminacji. W nich nie będzie musiał grać w Roland Garros, który rusza 25 maja. Z Madrytu Hurkacz poleciał jednak jeszcze do Rzymu, gdzie do drabinki głównej musi się wciąż przebijać przez kwalifikacje. W pierwszej rundzie eliminacyjnej zagra w sobotę z Miomirem Kecmanoviciem (83 ATP). Brak konieczności gry w kwalifikacjach jest o tyle ważny, że przykładowo przystępując do ostatniego meczu ze Zverevem miał już w Madrycie rozegrane 4 spotkania (2 eliminacyjne i 2 głównej imprezy). Niemiec zaś z racji wysokiego rozstawienia pierwszą rundę miał wolną, więc przed meczem z Hurkaczem zagrał w Caja Magica tylko jedno spotkanie. Tę różnicę można było dostrzec w trzecim secie ich pojedynku, gdy Polak zaczął odczuwać zmęczenie i stąd pojawiły się w jego grze błędy. Zverev zaś jest zbyt doświadczonym już zawodnikiem, by tego nie wykorzystać i dlatego ostatecznie przechylił szalę na swoją korzyść.

W grze Hurkacza wciąż widać spore rezerwy, szczególnie w akcjach ofensywnych. Wrocławianin ma dobry wolej, z którego powinien częściej korzystać, by skracać wymiany. Różnorodność uderzeń to jego chyba największy atut, który jednocześnie sprawia, że część ekspertów nazywa go "nowym Andy’m Murray’em". Do Brytyjczyka brakuje mu jeszcze wiele, ale można to już głośno powiedzieć, że nasz zawodnik wreszcie wszedł na poziom, na którym już dawno powinien się znaleźć.

Hubert Hurkacz stawia pierwsze kroki na najwyższym poziomie

O talencie Hurkacza mówiono od lat, ale dopiero teraz, w wieku 22 lat, Wrocławian stawia tak naprawdę pierwsze kroki na najwyższym poziomie. Taki Zverev jest od niego o dwa miesiące młodszy, a zdążył być już trzeci na świecie (dwa lata temu), wygrać ATP Final w Londynie w zeszłym roku, a kilka miesięcy wcześniej dojść do ćwierćfinału Roland Garros. Każda kariera rozwija się inaczej i najważniejsze, że Hurkacz w końcu przełamał pewną barierę we własnej głowie. - Uwierzyłem, że mogę wygrywać z najlepszymi - mówił w lutym po turnieju w Dubaju, gdzie pierwszy raz w tym roku zaliczył bardzo udany występ - doszedł do ćwierćfinału. To widać, że poczuł się pewniej na korcie i nie boi się rywalizacji z najlepszymi. Jeszcze rzadko z nimi wygrywa, ale i to powinno się w przyszłości zmienić.

Gdy Polak nabierze doświadczenia na najwyższym poziomie, będzie potrafił "domykać" takie spotkania, jak to ze Zverevem. Ograny na tym szczeblu nie będzie wypuszczał z rąk zwycięstw. Do tego potrzeba zwyczajnie czasu. Turniej w stolicy Hiszpanii ma najwyższą po Wielkich Szlemach kategorię - Masters 1000. Niemiec w imprezach tej rangi wystąpił już kilkadziesiąt razy, a wygrał trzy z nich (Madryt 2018, Rzym 2017 i Montreal 2017). Polak w Madrycie zagrał w Masters 1000 dopiero po raz czwarty (po tegorocznych Indian Wells, Miami i Monte Carlo). Na tym poziomie wciąż jest nowicjuszem, który dopiero zbiera potrzebne lekcje. Kolejna może nadejść na kortach Foro Italico w Rzymie. Po niej już tylko odpoczynek i występ na Roland Garros, gdzie każde zwycięstwo będzie cenniejsze od tych osiągniętych w ostatnich miesiącach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.