Iga Świątek dotarła w zeszłym tygodniu w Lugano do pierwszego w karierze finału turnieju WTA. 17-latka przegrała w nim ze Słowenką Poloną Hercog 3:6, 6:3, 3:6. Świątek dzięki zdobytym w Szwajcarii punktom awansowała na najwyższe w karierze miejsce w rankingu. Będąc 88. zawodniczką świata, jest jednocześnie obecnie najwyżej sklasyfikowaną polską tenisistką.
Tomasz Świątek: Jej największym sukcesem jest jeszcze coś innego – fakt, że dzięki dobremu występowi w Lugano ma już zapewniony udział w turnieju głównym tegorocznego Roland Garros. To był jej główny cel w Szwajcarii, by zdobyć na tyle dużo punktów, by móc zagrać w Paryżu bez eliminacji.
- Przede wszystkim zabrakło dobrej pogody. Gdyby warunki były w finale takie, jak dzień wcześniej, gdy było sucho i piłka nie była aż tak ciężka, to Idze mogłoby być łatwiej. Nie oznacza to, że na pewno by wygrała, ale myślę, że byłby to inny mecz.
- Nie, bez przesady. Pliskova miała w poprzedniej rundzie ciężkie spotkanie ze Swietłaną Kuzniecową. Wyszła z tamtego pojedynku zwycięsko, ale zapłaciła za to meczem z Igą. Trenerzy Igi i Pliskovej znają się dobrze i Piotrek [Piotr Sierzputowski - przyp. red.] dowiedział się, że Czeszkę bolały nogi. Nie zdążyła się odbudować na kolejny dzień.
- Biorąc pod uwagę matematykę, spodziewałem się tego. Jeśli wiedzieliśmy, że plan jest taki, by dostała się do Roland Garros, a przy okazji znaliśmy punktację w poszczególnych turniejach, to można to było łatwo policzyć. Nie sądziłem jednak, że Magda Linette tak słabo poradzi sobie w Bogocie, ale słyszałem, że miała kłopoty zdrowotne. Gdyby poszło jej tam lepiej, to nie dałaby się Idze wyprzedzić. Ściganie się z Magdą w rankingu nie jest jednak dla Igi najważniejsze.
- Powiem uczciwie, że wszystko musi poprawić. Nad każdym aspektem gry powinna ciężko pracować. Ona ze swoją gorącą głową i pewnymi brakami ma jeszcze dużo do poprawy. Iga ma wciąż spore rezerwy.
- Największy sukces w juniorach odniosła na trawie, wygrywając Wimbledon. Mimo, że tak płakała, że nie lubi tej nawierzchni. Jedyny problem z trawą jest u nas taki, że w Polsce mamy za mało takich obiektów. Z tego co jednak wiem, to na ziemi gra się jej najlepiej.
- Jedziemy do Pragi i prawdopodobnie też do Madrytu.
- Nie możemy szukać analogii między Igą i Agnieszką w turniejach, wynikach. Wiem, że kibice i dziennikarze lubi takie porównania, ale nie tędy droga. To fajnie brzmi, ale nie ma sensu. Iga na szczęście kompletnie nie zwraca uwagi na podobne głosy. Mam nadzieję, że Radwańska z tego powodu też nie czuje się obrażona, że cały czas porównują ją do jakiejś młodej dziewczyny. To porównywanie jest dla mnie trochę śmieszne, bo każdy ma swoją drogę.
- Jednym okiem. Zadaje pytania, ale nie wnika w szczegóły.