Jaka przyszłość Huberta Hurkacza? Brytyjski dziennikarz: Może być mu łatwiej wygrać Wielki Szlem [ROZMOWA]

- Hurkacz jest facetem, który zdecydowanie ma szansę się dostać do pierwszej "10" rankingu ATP, a jak już to się stanie, to kto wie, gdzie się zatrzyma? - mówi w rozmowie ze Sport.pl George Bellshaw z brytyjskiego dziennika "Metro".
Zobacz wideo

Hubert Hurkacz (52 ATP) odpadł w niedzielę w 1. rundzie turnieju w Monte Carlo. Polak przegrał po bardzo wyrównanym meczu z Borną Coriciem 4:6, 7:5, 5:7. Hurkacz nie miał w Monako szczęścia w losowaniu, bo już w pierwszym spotkaniu trafił na bardzo wymagającego rywala. Corić to obecnie 13. tenisista świata. Mimo porażki, nasz zawodnik wypadł przyzwoicie na tle dużo wyżej notowanego przeciwnika.

Dominik Senkowski: Hubert Hurkacz jest w najlepszym okresie swojej kariery.  Jak wytłumaczyć jego ostatni wzrost formy?

George Bellshaw: Trudno jest jednoznacznie wskazać, co sprawiło, że w porównaniu z poprzednimi latami, zaczął ostatnio grać aż tak dobrze. Czasami potrzeba czasu, by zawodnik wzmocnił się na tyle fizycznie, by mógł rywalizować na najwyższym poziomie. Nie mam też wątpliwości, że wzrosła u niego pewność siebie, a to również przekłada się na lepsze wyniki. W ostatnich latach Hurkacz budował powoli swój ranking. Jeszcze w zeszłym roku grał głównie na poziomie challengerów. Zebrał tyle punktów, że w tym roku mógł zacząć mierzyć się w głównym cyklu. Startując w kolejnych turniejach, wykorzystał szansę i osiągnął kilka sukcesów.

Pewność siebie udało mu się łatwo zbudować po wygranych nad Keim Nishikorim (dwa zwycięstwa), Dominikiem Thiemem, Denisem Shapovalovem i Lukasem Pouille. Do tego trzeba też dorzucić imponujący występ przeciwko Rogerowi Federerowi, który dał mu dużo wiary, że pasuje do tego poziomu. Nie ma wątpliwości, że Hurkacz jest w stanie osiągnąć bardzo wysokie miejsce w rankingu ATP.

Wielu ekspertów i komentatorów uważa, że Hurkacz przypomina Andy’ego Murraya. Zgadzasz się z tym?

- To zabawne porównanie, bo rzeczywiście mają kilka wspólnych manier na korcie. Z daleka Hurkacz wygląda bardzo podobnie do Murraya. Jeśli chodzi o ich style gry, to także widać podobieństwa. Oburęczny backhand Polaka jest prawdziwą bronią, podobnie jak Szkota.

Wojciech Fibak powiedział, że jego zdaniem Hurkacz ma najlepszy backhand na świecie. Przesadził czy ma rację?

- Odważne słowa! W męskim cyklu jest kilka szczególnie dobrych backhandów. Novak Djoković ma myślę najlepsze zagranie w tym zakresie. Hurkacz z pewnością ma jeden z lepszych backhandów, a umiejętność wyprowadzania winnerów z linii końcowej jest jego wyjątkowo groźną bronią.

Co jeszcze nasz tenisista powinien poprawić w swojej grze?

- Myślę, że w grze Hurkacza jest wiele rzeczy, które mogą się podobać i nie ma zbyt wiele elementów, na które gdy patrzę, myślę: „och, to jego poważna słabość”. Dla większości młodych zawodników, takich jak on, kluczowa jest regularność i konsekwencja w grze. Mimo że jego wyniki są na poziomie głównego cyklu coraz lepsze, to musi jeszcze dokonać przełomu na poziomie Wielkiego Szlema. Jak dotąd nie przekroczył drugiej rundy w imprezach wielkoszlemowych, więc postęp na tym froncie jest niezbędny, jeśli chciałby się wspiąć na wyższe pozycje w rankingu.

Hurkacz współpracuje od niedawna z trenerem Craigiem Boyntonem. To dobry wybór?

- Boynton ma dużo doświadczenia w głównym cyklu ATP. W ostatnich latach osiągał dobre wyniki z amerykańskim trio: Steve Johnson, Sam Querrey i John Isner. Nie mam wątpliwości co do jego jakości jako trenera. W przeszłości pracował też z innymi dużymi nazwiskami, takimi jak Jim Courier i Mardy Fish. Boynton nadal trenuje Johnsona, więc ważne, aby poświęcił wystarczająco dużo czasu Hurkaczowi, jeśli ich współpraca ma na dłuższą metę przynieść wymierne efekty. Podejrzewam zresztą, że nadejdzie taki moment, gdy Polak będzie chciał mieć szkoleniowca, który skupi się wyłącznie na nim, bo z obecnym może to być trudne. Na razie wygląda na to, że w krótkim okresie ich współpraca okazała się udana.

Hurkacz osiągał w lutym i w marcu dobre wyniki na kortach twardych. Czy na kortach ziemnych będzie równie skuteczny?

- Jeśli spojrzymy na niektóre z jego wyników na poziomie challengerów, to nie ma wątpliwości, że Hurkacz łatwo odnajdzie się na mączce. W zeszłym sezonie wygrał turniej na kortach ziemnych w Poznaniu, pokonując w finale 82. na świecie Taro Daniela z Japonii. Jeszcze bardziej imponujące było to, jak przeszedł kwalifikacje do ubiegłorocznego French Open, a w turnieju głównym w Paryżu zaszedł do 2. rundy. W tym roku Polak zakwalifikuje się do turniejów wyższej rangi, na drodze spotka jeszcze trudniejszych przeciwników niż Daniel.  Podejrzewam jednak, że jego pewność siebie jest już teraz tak niesamowicie wysoka, że na ziemi będzie zagrożeniem dla najlepszych.

Obecnie Hurkacz jest 52. w rankingu, ale do rozpoczęcia Roland Garros ma tylko 12 punktów do obrony i może niebawem znów awansować. Czy jest możliwe, że Polak dostanie się do najlepszej „10” ATP w tym roku?

- Wszystko jest możliwe, ale czy uważam, że tak się stanie w tym roku? Prawdopodobnie nie. W zestawieniu „Race to London” Hurkacz jest na 31. miejscu na świecie, co moim zdaniem najlepiej oddaje jego aktualny poziom gry. By wspinać się w rankingu, potrzebujesz dobrych wyników na Wielkich Szlemach i wygrywać pozostałe turnieje. Hurkacz jeszcze tego nie dokonał, a konkurencja do bycia w czołowej „10” jest bardzo duża.

Jeśli wasz tenisista będzie nadal poprawiał swoją grę w takim tempie, w jakim ostatnio to czyni, to z pewnością będzie mógł być w okolicach pierwszej „20” pod koniec tego roku. Myślę jednak, że dobrym celem dla niego byłoby znaleźć się na koniec roku w pierwszej „30”. Jak zacznie być rozstawiany w Wielkim Szlemie, to przekona się, że życie stanie się o wiele łatwiejsze, by uczynić kolejne kroki. Hurkacz może należeć do ścisłej światowej czołówki.

W którym turnieju wielkoszlemowym Hurkacz może spisywać się najlepiej?

- Mam wrażenie, że jego gra powinna pasować do wszystkich nawierzchni, może z wyjątkiem kortów trawiastych. Nie za bardzo go widzę na trawie. Myślę, że najlepiej może mu pójść na US Open, ale będę go też bacznie obserwował w tym roku na Roland Garros.

Novak Djoković wymienił Hurkacza wśród tych, do których należeć będzie przyszłość tenisa, obok Shapovalova, Auger-Aliassime’a, Tiafoe i Tsitsipasa. Ma rację?

- W mojej ocenie Alexander Zverev, Stefanos Tsitsipas, Denis Shapovalov i Felix Auger-Aliassime są najbardziej wyróżniającymi się zawodnikami tego młodego pokolenia, a dodać można do nich też Bornę Coricia, Kyle Edmunda, Daniila Miedwiediewa i Karena Chaczanowa. Hurkacz jest facetem, który zdecydowanie może się dostać do pierwszej dziesiątki, a jak już to się stanie, to kto wie, gdzie się zatrzyma?

Warto pamiętać, że doświadczyliśmy w ostatnich latach wyjątkowego okresu dominacji tenisistów z tzw. „Wielkiej Czwórki”, a ci młodzi chłopcy - być może prócz Zvereva - nie wykazują jeszcze konsekwencji i regularności godnej Djokovica, Nadala, Federera i Murraya. Sądzę, że będzie dużo więcej szans na zdobycie tytułów w Wielkim Szlemie, gdy ta czwórka odłoży swoje rakiety na bok, więc Hurkacz może mieć łatwiej niż jego poprzednicy. Z tego co pamiętam, ostatni dobry polski singlista, Jerzy Janowicz, najwyżej w rankingu ATP był na 14. miejscu.  Nie byłbym zdziwiony, gdyby Hurkacz w nachodzących latach przyćmił osiągnięcia Janowicza.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.