- Spróbuj zagrać wyżej. Niech ona się męczy, niech trochę się napracuje. Musisz szukać więcej swoich punktów. I z uśmiechem - motywował trener Igę Świątek. - Nie będzie uśmiechu - odparła polska tenisistka wyraźnie niezadowolona ze swojej gry. Ale uśmiech się jednak pojawił. Była wtedy połowa drugiego seta, kiedy Świątek najpierw wyrównała, a potem dwukrotnie przełamała Hercog, doprowadzając do trzeciej partii.
Zanim jednak rozegrana została trzecia, ale także druga partia, na ponad godzinę został przerwany pierwszy set. A wszystko z powodu deszczu. Sobotni finał przyszło bowiem rozgrywać zawodniczkom w chłodnym, wietrznym i deszczowym Lugano - obie tenisistki przystąpiły do gry w bluzach i getrach.
- Odważnie zasuwasz, pracujesz. Głowa do góry - mówił Piotr Sierzputowski przy stanie 2:3 w trzecim secie. Kolejna rozmowa z trenerem jednak nie pomogła - rywalka Świątek do końca dyktowała warunki na korcie. Hercog za triumf w Lugano zarobi 43 tys. dolarów. Na konto 17-letniej Polki, dla której był to pierwszy seniorski finał WTA, wpłynie z kolei 21,4 tys.