Ośmiu zawodników, wszyscy urodzeni na wcześniej niż w 1997 roku. Dwie grupy, w każdej po czterech zawodników. Po dwóch awansuje do półfinałów. Ogólna zasada rozgrywania juniorskich mistrzostw na zakończenie sezonu jest taka, jakie znamy ze świata seniorów. Ale w Mediolanie, tak jak w ubiegłym roku – mecze będą się toczyły według innej formuły. Żeby wygrać spotkanie, trzeba będzie wygrać trzy sety, a zwycięska każda partia jest wtedy, kiedy zawodnik wygra w niej cztery gemy (przy wyniku 3:3 będzie rozgrywany tie-break). W żadnym gemie nie ma gry na przewagi. Przy wyniku 40-40 decyduje grany przy tym stanie kolejny punkt. Trochę inaczej się też serwuje, bo nie ma netów. „Tenis błyskawiczny” to być może przyszłość tej dyscypliny. A czy przyszłością będą zawodnicy, którzy przetestują tę formułę?
Łukasz Kubot i Marcelo Melo zagrają w "grupie śmierci" ATP World Tour Finals
Dawid Olejniczak: Najniżej notowany jest Włoch Liam Caruana, który występuje z dziką kartą [zajmuje dopiero 622. miejsce w rankingu ATP], ale jego nie ma w grupie Hurkacza. Hubert wylosował trudną grupę, jego rywalami będą Amerykanin Frances Tiafoe [40 ATP], Hiszpan Jaumer Monar [76 ATP] i faworyt, Grek Stefanom Tsitsipas [15 ATP]. Ale nawet Tsitsipas przy tej formule turnieju jest do pokonania. I przy tym, że to koniec sezonu, a Grek zagrał bardzo dużo meczów i ledwo żyje. Na pewno Hubert nie będzie się nikogo bał. Ale pewnie kluczowy dla jego losów w turnieju będzie pierwszy mecz, z Amerykaninem [we wtorek, nie wcześniej niż o 19.30, transmisja w Polsacie Sport]. Generalnie sam występ w Mediolanie jest dla Hurkacza wielką nagrodą za bardzo dobry sezon i mobilizacją na następny.
- Tak, pieniądze są duże. Prestiż też. Taki turniej to coś, co się będzie pamiętało na zawsze. Mała jest szansa, że Hurkacz zagra w klasycznym mastersie ATP. Życzę mu tego z całego serca, ale wiadomo, że to jest turniej zarezerwowany dla kilku najlepszych graczy w sezonie. Niech zrobi dobry wynik w Next Gen i będzie fajnie. A pieniądze są naprawdę duże, bo za sam udział dostaje się 50 tysięcy dolarów.
- Najwyższa możliwa premia robi wrażenie. Właśnie tyle rok temu zarobił Koreańczyk Hyeong Chung, który był niepokonanym zwycięzcą – wygrał wszystkie trzy mecze w grupie, a później półfinał i finał. Pieniądze są duże, atmosfera jest fajna, no i fajne są te nowe przepisy. Na pewno wiele z tych pomysłów wcześniej czy później wejdzie do seniorskiego tenisa.
Nadal przeszedł operację i nie zagra w ATP World Tour Finals
- Nadal nie jestem zwolennikiem grania do czterech gemów. Ale podoba mi się to, że w trakcie gry widzowie mogą się przemieszczać po trybunach, że jest możliwość kontaktu zawodnika z trenerem. Rok temu mieliśmy absolutny debiut imprezy, przyglądaliśmy się przepisom. Teraz sobie jeszcze raz rozważę wszystkie „za” i „przeciw”. Najważniejsza zmiana, czyli granie do czterech wygranych gemów, z jednej strony jest fajne, dynamiczne, ale z drugiej jakoś za szybko to idzie. Na razie jestem na „nie”, ale nie ukrywam, że może po tej edycji zmienię zdanie.
- Rozmawiałem z wieloma ludźmi z polskiego tenisa, ale i z wieloma, których znam z tenisa światowego, i wszyscy są pod wrażeniem, jak ciężko Hubert pracuje, jaki to jest profesjonalista. Spotykam się z takimi opiniami, że to jest drugi Łukasz Kubot, a wiadomo, że Łukasz jest wzorem. Hubert mówi, że bardzo często z Łukaszem rozmawia i słucha jego rad. Hurkacz to skromny chłopak, skoncentrowany na ciężkiej pracy, mądrze prowadzony. Od wielu lat siedzę w polskim tenisie i muszę powiedzieć, że Hurkacz to najlepiej prowadzony polski tenisista od kiedy pamiętam. Najlepiej w sensie otoczenia, ludzi, z którymi współpracuje, wyboru startów, ogólnego podejścia do kariery. Znam Huberta od dawna, widziałem go na turniejach 12-, 14-latków. Gdyby mi ktoś wtedy powiedział, że to będzie tenisista najlepszej setki, to bym absolutnie nie uwierzył.
- Był zupełnie nieskoordynowany, niepoukładany w sensie tenisowym, bo absolutnie nie charakterologicznym. Ale okazało się, że bardzo mądra praca, bardzo duży nacisk na przygotowanie fizyczne, bardzo dobry wybór ludzi do współpracy, wiara w siebie – to wszystko dało efekt. A co do wiary w siebie, to muszę wspomnieć wywiad z Hubertem, który czytałem na początku tego roku. On tam mówił, że jego celem jest zakończenie sezonu w Top 50 rankingu ATP. Czytałem i mówiłem sobie „Nie no, chłopak trochę zwariował”. A teraz muszę przyznać, że zrealizował 95 proc. tego ambitnego celu. Widać, że nie rzuca słów na wiatr, że wszystko jest podparte fundamentami, a liczby nie kłamią. Staram się oglądać wszystkie mecze Hurkacza, jak nie ma ich w telewizji, to szukam w internecie. I widzę, że jego gra się rozwija. Nie tylko aspekt fizyczny, gdzie zrobił kolosalny postęp i gdzie jeszcze ma dużą rezerwę, o czym sam mówi, ale też aspekt techniczno-taktyczny.
- Z nikim z największych o Hubercie nie rozmawiałem, ale z tego grona na pewno o Hubercie jako o „bardzo ciekawym chłopaku” mówił Brad Gilbert, gdzieś jego wypowiedź czytałem. A rozmawiałem z ludźmi, których dobrze znam, np. moim dobrym kolegą jest Włoch Luca Vanni, który jest teraz 152. w rankingu ATP, i on mówi, że jest pod wrażeniem gry Hurkacza.
- Niestety nie.
- No nie jest. Z Tsisipasem Hurkacz też trenował. A propos Greka, to sądzę, że w przyszłym sezonie łatwiej będzie Hubertowi robić progres wynikowy niż Tsitsipasowi, bo łatwiej jest wejść na szczyt niż się tam utrzymać. Hurkacz to naprawdę wzorowo prowadzona kariera. I mam nadzieję, że on pójdzie śladem Kubota i też wyciśnie swoją karierę jak cytrynę.
- Wybrałem Huberta, a Inter z Barceloną obejrzę sobie w nocy, po powrocie do domu. Żona ma mi nagrać mecz.