Tenis. Andre Agassi zakończył współpracę z Novakiem Djokoviciem. Serb wciąż bez formy i wyników sprzed lat

Andre Agassi poinformował w telewizji ESPN, że jego współpraca z Novakiem Djokoviciem dobiegła końca. To kolejna zmiana w ekipie Serba, który wciąż nie potrafi wrócić do wielkiej formy sprzed kilku lat.

Od kiedy Novak Djoković zdobył jedyny brakujący w kolekcji tytuł wielkoszlemowy – French Open (2016) – jego kariera z impetem poszła w dół. Zawodnik, który przez pół dekady niemal nie miał sobie równych, wygrywał turniej za turniejem, stracił nagle formę i motywację, przez co zaczął budzić respekt już tylko nazwiskiem.

Trzecia runda Wimbledonu, pierwsza runda igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, druga runda ukochanego Australian Open – te wyniki sprawiły, że Djoković postanowił dokonać zmian w swoim sztabie szkoleniowym. Od czasu rozstania z Borisem Beckerem Serb nie miał bliższego kontaktu z innym mistrzem po fachu, dlatego tuż przed Rolandem Garrosem 2017 ogłosił wielką nowinę. Jego nowym doradcą i mentorem został były wybitny amerykański tenisista, Andre Agassi.

Dwaj wielcy zawodnicy razem mieli zdominować rozgrywki na lata. Byli liderzy światowego rankingu, mający razem na koncie 20 tytułów wielkoszlemowych nie znaleźli najwyraźniej wspólnego języka, ponieważ już po 10 miesiącach zakończyli współpracę. Warto odnotować fakt, że połowę tego okresu Djoković spędził na rehabilitacji kontuzjowanego łokcia i nie grał w żadnych turniejach.

- Od początku miałem najlepsze intencje i z całych sił starałem się pomóc Novakowi. Doszliśmy wspólnie do wniosku, że nasze zdania zbyt często są odmienne. Życzę mu, aby ponownie osiągnął szczyt – powiedział Agassi w rozmowie z ESPN. To on odszedł od Serba, nie odwrotnie.

Liczne zmiany w sztabie szkoleniowym

Lista nazwisk pomagających Djokoviciowi w trakcie jego kariery jest imponująca. Serb rozwinął się pod skrzydłami Mariana Vajdy, który stworzył z niego jednego z najlepszych tenisistów świata. Boris Becker w latach 2013-2016 doszlifował diament i dołożył cegiełkę do 6 tytułów wielkoszlemowych, które zdobył za jego kadencji podopieczny.

W maju 2017 roku Djoković przeprowadził szkoleniową rewolucję. Był już bez Beckera, podziękował też za współpracę Marianowi Vajdzie oraz trenerowi wychowania fizycznego i terapeucie. Jego nowym mentorem został kontrowersyjny Pepe Imaz, który w świecie sportu cieszy się złą sławą. Po nieudanej karierze tenisowej głosi filozofię „miłości i pokoju”, nazywając się „lekarzem duszy”.

Ku uciesze serbskich kibiców rok później Djoković postanowił skorzystać z usług Andre Agassiego, dla którego był to powrót po 11 latach do zawodowego sportu. Wyniki tej współpracy nie spełniły jednak oczekiwań. W Wimbledonie Novak zmuszony był skreczować w ćwierćfinale z powodu urazu łokcia i do końca roku nie rozegrał już żadnego meczu.

Zapowiedział, że Amerykanin pozostanie w jego sztabie szkoleniowym na kolejny sezon, ale nie będzie sam. W listopadzie dołączył do niego wybitny deblista i jeden z najbardziej lubianych zawodników, Radek Stepanek. Czech, który utrzymuje bliski kontakt z Djokoviciem, kilka dni wcześniej zakończył 21-letnią karierę.

Nowy rok, a formy wciąż brak

Wielki powrót Djokovicia na „swój” teren w Australian Open zakończył się jego porażką w czwartej rundzie z rewelacyjnie grającym Hyeonem Chungiem. Poziom gry, jaki zaprezentował w Melbourne Park sześciokrotny mistrz imprezy mógł jednak dawać nadzieje na udany powrót do czołówki. Wydawało się, że nawet lutowa operacja łokcia nie powinna temu przeszkodzić.

Tymczasem stała się rzecz zupełnie niespodziewana. Oba prestiżowe turnieje na amerykańskiej ziemi – w Indian Wells i Miami – Serb zakończył na pierwszych rundach. Taro Daniel i Benoit Paire (plus Chung w AO) sprawili, że Novak Djoković po raz pierwszy od 2007 roku przegrał trzy mecze z rzędu.

- Próbuję wszystkiego, ale niewiele mogę wskórać. Muszę jednak cały czas wierzyć i mieć nadzieję, że to się zmieni. Ostatnie dwa lata były dla mnie bardzo trudne. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem tym samym tenisistą, co kiedyś. Ale gram. Gram, bo kocham ten sport, a ponadto mam bliskich, którzy mnie wspierają – mówi Djoković.

30-latek wróci do Europy i niebawem wystartuje w kolejnym turnieju rangi Masters 1000. Tym razem tuż obok swojego miejsca zamieszkania – w Monte Carlo. To tam rozpocznie sezon na nawierzchni ziemnej, a następnie zagra w Rzymie, Madrycie i wielkoszlemowym French Open. Z boksu będzie go obserwować już tylko Radek Stepanek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.