Woźniacka przegrała z Puig 6:0, 4:6, 4:6 w drugiej rundzie turnieju w Miami. Dzień po meczu wydała oświadczenie, w którym opisuje, że mecz był koszmarem dla niej i jej najbliższych.
"Podczas ostatniego meczu publiczność groziła mojej rodzinie, w tym życzyła śmierci mojej mamie i tacie, wyzywała mnie w sposób, którego nie jestem w stanie powtórzyć, a do siostrzeńca i siostrzenicy mojego narzeczonego mówiono, że mają zamknąć r..." - pisze Woźniacka.
"Ochrona i obsługa turnieju nie zrobiły nic, by temu zapobiec i dały temu ciche przyzwolenie. Zawsze zachęcam fanów do głośnego wspierania swojego faworyta i uwielbiam grać w trudnych warunkach, ale gdy pewne granice zostaną przekroczone, tenis staje się przykry dla obu zawodników" - dodała Woźniacka.
Zaapelowała do władz turnieju w Miami, by poważnie zajęły się sprawą.
Swoją narzeczoną na Twitterze wsparł David Lee, były koszykarz NBA. - Obrzydliwa atmosfera, mam nadzieję, że da się coś zrobić, by uniknąć powtórki - napisał.
James Blake, dyrektor turnieju, napisał w oświadczeniu, że ani obsługa turnieju ani ochrona nie miały świadomości, że takie zdarzenie miało miejsce. I zapewnił, że na pewno spotkałoby się to ze zdecydowaną reakcją.
Woźniacka podczas meczu sygnalizowała sędziemu głównemu, że publiczność się źle zachowuje, ale arbiter nie wiedział, że z trybun padały groźby.
Woźniacka to Dunka polskiego pochodzenia. Jej piątkowa rywalka, Puig, jest z Portoryko i ma rzesze fanów w południowej Florydzie, gdzie rozgrywany jest turniej.
W turnieju w Miami wciąż gra Agnieszka Radwańska. W poniedziałek w meczu czwartej rundy zmierzy się z Wiktorią Azarenką.