Agnieszka Radwańska dobrze wspomina turnieje w Miami. Gra tam już po raz 12. Tylko raz odpadła z tej imprezy po pierwszym meczu - w 2008 roku, kiedy sensacyjnie przegrała z Michelle Larcher de Brito. Ale tamten mecz to już przeszłość, i to zamierzchła, dlatego nie zamierzamy więcej o niej pisać. Tym bardziej, że teraz znowu było dobrze.
W czwartek rywalką krakowianki była Alison van Uytvanck. Belgijka w I rundzie pokonała w trzech setach Ukrainkę Katerynę Bondarenko. Początek spotkania był nawet dość wyrównany, ale w piątym gemie Polka wykorzystała podwójny błąd serwisowy i przełamała rywalkę.
Wydawało się, że od tego momentu Radwańska będzie kontrolować stan meczu, ale po chwili sama straciła podanie. Kolejne trzy gemy był to już jednak popis naszej tenisistki - dwukrotne przełamanie, wygranie swojego podania i zwycięstwo w pierwszym secie do 3.
Drugi set miał już inny przebieg. Zaczął się dobrze, bo Radwańska dość pewnie wygrała swoje podanie, a po chwili przełamała rywalkę. Kłopoty zaczęły się później. W trzecim gemie Polka dała się przełamać Belgijce, która potem wygrała dwa kolejne gemy, znów przełamując Radwańską.
Do końca meczu obie tenisistki wygrywały już swoje podania. Konieczny był tie-break. W nim lepsza była Radwańska, która wygrała 7:3. Polka w III rundzie zagra Simoną Halep, liderką światowego rankingu.