Tenis. Wielkie widowisko w Indian Wells. Juan Martin del Potro pokonał Rogera Federera i zdobył swój pierwszy tytuł Masters 1000

Juan Martin del Potro pokonał Rogera Federera 6:4 6:7(8) 7:6(2) w finale BNP Paribas Open w Indian Wells. Argentyńczyk zdobył swój pierwszy tytuł Masters 1000.

Ostatnie spotkanie tegorocznego BNP Paribas Open w Indian Wells zapowiadało się niezwykle ciekawie. Rozgrywający najprawdopodobniej najlepszy tenis w życiu Roger Federer miał się zmierzyć z zawsze groźnym Juanem Martinem del Potro. Szwajcar triumfując w styczniowym Australian Open zdobył swój 20. wielkoszlemowy tytuł, dołożył do tego wygrane w Pucharze Hopmana i Rotterdamie. Ale jego rywal też mógł się pochwalić przyzwoitym osiągnięciem – na początku marca nie miał sobie równych w meksykańskim Acapulco.

Federer nie rozpoczął dobrze niedzielnego starcia. Sprawiał wrażenie nieco zdekoncentrowanego, zaskakująco często mylił się przy forehandach. To uderzenie było zaś atutem del Potro, który swoimi pociskami wprawiał w zachwyt zgromadzoną publiczność. Przy stanie 2:2 stała się rzecz niemal niespotykana w ostatnim czasie – Federer przegrał podanie do zera. Jego rywal przewagi przełamania nie stracił i po ponad pół godzinie gry wygrał pierwszą partię 6:4.

Druga odsłona przebiegała pod dyktando serwujących. Federer miał setbole, lecz ich nie wykorzystał i do wyłonienia zwycięzcy konieczne było rozegranie tie-breaka.
Była to prawdziwa wojna nerwów. Szwajcar wyszedł na prowadzenie 6-3 i miał seta na wyciągnięcie ręki. Dwie pierwsze szanse zmarnował, ale przy trzeciej posłał asa. Kiedy już zacisnął pięść i zmierzał w kierunku swojego stanowiska, challenge, o który poprosił trochę w geście desperacji del Potro, pokazał, że piłka była autowa. Wściekły Federer rzucił ręcznikiem za siebie i… popełnił podwójny błąd serwisowy.

Chwilę później Argentyńczyk miał piłkę meczową, ale także jej nie wykorzystał. Ostatecznie faworytowi udało się wyrównać – zakończył tie-breaka do 8 i szala ponownie zaczęła się przechylać na jego stronę. Tylko teoretycznie.

Publiczność krzyczała pomiędzy serwisami, Federer był ewidentnie poirytowany, del Potro sprawiał momentami wrażenie zrezygnowanego, ale mecz toczył się dalej. I to na bardzo wysokim poziomie. Szwajcar zaczął coraz częściej mieszać uderzenia, efekt dawały jego skróty. Kiedy przełamał na 5:4, miał już wszystko w swoich rękach. Ale del Potro obronił trzy piłki meczowe i tym razem to on wyszedł z opresji.

Nadchodzący tie-break był najważniejszym tie-breakiem 2018 roku. Był też jednym z najbardziej nieudanych w karierze Federera. „Król Roger” popełnił w nim dwa podwójne błędy serwisowe i szybko zrobiło się 0-5. Wygrał jeszcze dwa punkty, ale chwilę później nie trafił forehandem w kort. Del Potro wystrzelił piłkę w trybuny, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Argentyńczyk wygrał 6:4 6:7(8) 7:6(2) i niebawem wzniósł trofeum piątej najważniejszej imprezy w tenisie. Była to jego siódma wygrana w 25. bezpośrednim pojedynku z Federerem.

Juan Martin del Potro uchodzi za jednego z największych pechowców w świecie tenisa. Kontuzje uniemożliwiły mu osiąganie sukcesów – bywały lata, kiedy więcej czasu spędzał na stole operacyjnym niż na korcie. Ale jeśli Argentyńczyk jest w pełni sprawny, potrafi pokonać każdego, o czym doskonale wiedzą m.in. Rafael Nadal czy Novak Djoković. Miał na koncie jeden tytuł wielkoszlemowy – US Open 2009, a nigdy nie triumfował w turnieju Masters 1000. 18 marca 2018 roku w swoim czwartym finale tej rangi wreszcie okazał się zwycięski. Wygrał tym samym swój 22. turniej w karierze.

Sensacyjna mistrzyni

Zanim na kort wyszli Federer i del Potro, w Indian Wells zakończył się finał kobiet. Naomi Osaka pokonała w nim 6:3 6:2 Darię Kasatkinę i zdobyła swój premierowy tytuł. Trzeba odnotować fakt, że obie zawodniczki zanotowały kapitalny turniej. Japonka w drodze do finału wygrała z Marią Szarapową, Karoliną Pliskovą czy Simoną Halep. Rosjanka miała z kolei na rozkładzie m.in. Caroline Wozniacki, Angelique Kerber i Venus Williams.

Juan Martin del Potro - Roger Federer 6:4, 6:7(8), 7:6(2)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.