Przed spotkaniem półfinałowym turnieju ATP World Tour Finals można było mieć powody do lekkich obaw. Rywalami najlepszej pary bieżącego sezonu, Łukasza Kubota i Marcelo Melo, mieli być niespodziewani zwycięzcy French Open i jedyna para, która nie przegrała w Londynie żadnego meczu, Ryan Harrison i Michael Venus.
Kubot rozpoczął tradycyjnie bardzo zmobilizowany, dobrze serwował i jeszcze lepiej returnował. Co najważniejsze, Melo również prezentował się zdecydowanie lepiej niż dzień wcześniej (w przegranym meczu z Jamiem Murrayem i Bruno Soaresem). Polsko-brazylijska para szybko przełamała obu przeciwników i wyszła na prowadzenie 5:0. Harrison wybronił jeszcze honorowego gema skutecznym drugim serwisem, ale chwilę później Kubot przy swoim podaniu był już bezbłędny. 6:1 to najmniejszy wymiar kary, ponieważ na korcie dominowali tylko zwycięzcy Wimbledonu.
Drugi set był już bardziej zacięty. Obie pary pewnie wygrywały swoje gemy serwisowe, ale to faworyci pokazali w odpowiednim czasie swoją siłę. Przy stanie 4:4 znakomite returny Kubota i Melo pozwoliły przełamać Harrisona. Polak postawił chwilę później kropkę nad i, kończąc partię wynikiem 6:4.
Kubot i Melo jeszcze w fazie grupowej zapewnili sobie pierwsze miejsce w rankingu na koniec sezonu, ale z pewnością będą bardzo zmobilizowani, aby zwyciężyć w finale i zapisać na swoim koncie siódmy tegoroczny tytuł. Po drugiej stronie siatki staną Henri Kontinen i John Peers, czyli triumfatorzy tegorocznego Australian Open i obrońcy tytułu w Londynie.