Pierwszy pojedynek sesji wieczornej na Arthur Ashe Stadium lepiej rozpoczęła Garbine Muguruza. Hiszpanka od początku turnieju pokazywała swoją siłę i agresywna gra pozwoliła jej szybko wyjść na prowadzenie 4:1. Jak przystało na dwukrotną mistrzynię Wimbledonu, Petra Kvitova się nie podłamała, poczekała na obniżkę formy rywalki i cierpliwie doprowadziła do remisu 4:4. Widzowie oglądający to spotkanie byli świadkami prawdziwej bitwy na wyniszczenie. Obie panie prezentowały znakomity tenis pełen atomowych uderzeń i często korzystały z zagrań kątowych, zmuszając się nawzajem do ciągłego wysiłku.
Kiedy Czeszce udało się przełamać na 6:5, wydawało się, że wynik seta jest już przesądzony. Nic bardziej mylnego – Muguruza odrobiła straty i zwyciężczynię musiał wyłonić tie-break. Tenisistki kontynuowały w nim fantastyczną grę, a chwilę później po raz kolejny potwierdziło się, jak ważna w takiej rywalizacji jest psychika. Przy stanie 4:3 Hiszpanka wyrzuciła na aut prosty wolej forehandowy, a następnie popełniła podwójny błąd serwisowy. Kvitova natychmiast to wykorzystała i wygrała partię 7:6(3).
Drugiego seta Czeszka rozpoczęła nieco zdekoncentrowana, przez co została przełamana, ale niebawem odrobiła straty i wyszła na prowadzenie 4:1. Zaczęła wyraźnie dominować na korcie i wygrywała większość ważnych wymian, zmuszając często Muguruzę do prostych błędów. Hiszpanka była coraz bardziej sfrustrowana, spoglądała na swój sztab szkoleniowy, a na jej twarzy widoczne było zmartwienie. Zdołała obronić piłkę meczową swoim serwisem, ale Kvitova mimo problemów przy swoim podaniu opanowała emocje i po niecałych dwóch godzinach gry wygrała spotkanie 7:6(3) 6:3.
Pojedynek mistrzyń Wimbledonu był znakomitym widowiskiem. Obie panie wspięły się na wyżyny swoich umiejętności, a niektórych wymian nie powstydziliby się najlepsi tenisiści świata. Ostatecznie lepsza okazała się Kvitova, co z pewnością jest niespodzianką, ponieważ to Muguruza uchodziła za największą faworytkę do tytułu.
Zwycięstwo Czeszki cieszy tym bardziej, że jeszcze niedawno niewiadomym było, czy kiedykolwiek będzie mogła grać w tenisa. W grudniu ubiegłego roku została pokaleczona przez napastnika w lewą dłoń i długo przechodziła rehabilitację. Wróciła na kort i z pewnością zamierza też wrócić na tron. Tytuł w US Open byłby idealnym przykładem przykrej historii ze szczęśliwym happy endem.
W ćwierćfinale Kvitova musi jednak najpierw pokonać kolejną groźną rywalkę – Venus Williams. Amerykanka przeżywa drugą młodość i na pewno postawi trudne warunki. Zwyciężczyni tego starcia będzie najprawdopodobniej główną kandydatką do mistrzostwa na Flushing Meadows.