Książka, odpoczynek, dalej Kanada. Zdrowie? Radwańska: "Biorę kolejną dawkę antybiotyków"

Po Wimbledonie teraz zwolni. Na turniej w Stanford znów nie pojedzie. Z jej zdrowiem nie jest jeszcze idealnie. "Biorę kolejną dawkę antybiotyków, by choroba nie wróciła" - tłumaczy Agnieszka Radwańska. W czasie odpoczynku od turniejowych zmagań, ma chwilę na promocję swojej książki.

Agnieszka Radwańska, która na turnieju w Wimbledonie doszła do IV rundy, najbliższe tygodnie spędzi w kraju. Mecze z Jeleną Janković, Christiną McHale, Timeą  Bacsinszky czy Swetłaną Kuznecową trochę zdrowia ją kosztowały. To sezon, w którym słowo zdrowie odmieniane jest u niej przez wszystkie przypadki.  Sezon pełen problemów z wirusami, bólem stopy, utratą wagi, a w konsekwencji gorszą formą. Odpoczynek od rywalizacji o rankingowe punkty i próba dojścia do siebie jest priorytetem.   

- Jeśli chodzi o wirusy, to jest lepiej, wyszłam z tego – mówi z lekkim optymizmem 10 rakieta rankingu WTA, ale od razu dodaje.  - Teraz biorę jednak kolejną dawkę antybiotyków, by choroba nie wróciła. W tym roku miałam bardzo ciężki czas. Dwa wirusy, które kosztowały mnie dużo zdrowia, utratę energii i wagi. Takie rzeczy wychodzą przez kolejne kilka tygodni. Właśnie tygodni trzeba, by w ogóle wrócić do treningów, formy i jakiejś kondycji. Obecnie mamy też upały, więc jest jeszcze trudniej – wyjaśnia Krakowianka.

„Stopa daje znać”

W tym roku Radwańska nie wygrała jeszcze żadnego turnieju. Na początku sezonu walczyła co prawda w finale turnieju w Sydney, ale potem ważne starty m.in. w Australian Open czy French Open kończyły się po dwóch czy trzech meczach. Grać nie mogła dużo, odpuściła prestiżowe imprezy w Madrycie czy Rzymie. Problemem była boląca stopa. Temat bynajmniej nie nowy, ale co jakiś czas powracający i  bardziej lub mniej dokuczliwy.

- Stopa ciągle daje o sobie znać, właściwie od ponad roku. To m.in. wynik tego, że w grze jestem od 10 lat, swoje trzeba tam wybiegać. Noga więc nie leczy się tak jakby się tego chciało. Te przewlekłe zapalenia, przewlekłe kontuzje cały czas dają o sobie znak. Ciężko z tym walczyć. Niby stara nie jestem, ale wiek wychodzi na korcie – stara się uśmiechać Radwańska, ale gdy o tym mówi widać raczej uśmiech przez łzy.

- Zdrowie jest najważniejsze. W tym roku skupiam się, by z tego wyjść – dodaje. Wychodzić będzie m.in w najbliższych tygodniach. Najbliższe turnieje obejrzy co najwyżej w telewizji, ciężkie treningi zamienia na rehabilitacje. Ma plan, by do gry powrócić w Toronto. Rozpoczynające się 31 lipca Stanford, gdzie ostatnio występowała w 2015, znowu odpuszcza.

- Mam trochę czasu do wyjazdu do Ameryki, Nie wracam na korty teraz w USA, ale dopiero w Kanadzie. Mam więc prawie trzy tygodnie, w których mogę jeszcze moim zdrowiem się zająć. Mam nadzieję, że druga część sezonu będzie lepsza – mówi z nadzieją.

Chociaż sama z Wimbledonu wraca z mieszanymi odczuciami, to sporo radości, tak jak wszystkim polskim kibicom, dał jej tam występ Łukasza Kubota. Polak w parze z Marcelo Melo wygrał deblową rywalizację.

- To rzeczywiście były niesamowite emocje. Po takim pojedynku, po tych pięciu godzinach,  radość była jeszcze większa, niż gdyby Łukasz miał rozegrać szybki mecz. Olbrzymi sukces, należało mu się – mówi Sport.pl. Sukcesu rodakowi nie zazdrości.

- Nie rywalizuję z Łukaszem. Singiel i debel to dwie różne rzeczy. Wszyscy wspólnie walczymy dla polskiego tenisa, byśmy jako kraj mieli większe sukcesy w tym sporcie. To co zrobił Łukasz to wilka rzecz. Miałam okazję zobaczyć końcówkę jego meczu. Imponujący wynik. Łukasz na to zapracował. To od samego początku wzór sportowca, który wie co i po co robi. Przykład dla adeptów tenisa – chwali starszego kolegę.

Książka, ślub i ...

Obok kortów w jej życiu też dużo się dzieje. Sporo czasu ostatnio poświęciła przygotowaniom do ślubu i na pisanie swej książki, która właśnie pojawia się w księgarniach. „Jestem Isia. Rozmowa z Agnieszka Radwańską” – to opowieść nie tylko o niej jako sportowcu.

- Na pytania wpływu nie miałam, ale chciałam, by w tej książce znalazło się wszystko. Żeby osoby, które ze sportowym światem nie mają wiele wspólnego też po nią sięgnęły. Jestem tam oczywiście przedstawiona jako sportowiec, ale i jako normalna dziewczyna, ktoś kto ma rodzinę i namiastkę życia prywatnego, kto normalnie chodzi do szkoły – tłumaczy polska tenisistka.

 – Agnieszka, odpowiedziała na wszystkie pytania. No może tylko na jedno off the record – zapewnia autor publikacji Artur Rolak.

W książce przeczytamy historię tenisistki, niemal od jej pierwszej wizyty na korcie, znajdziemy też kilka anegdot m.in. o porannych badaniach antydopingowych. Będzie też jednak klika historii piłkarskich. O swataniu Agnieszki z Wojtkiem Szczęsnym czy jej zauroczeniu Garethem Balem. To ma być pierwsza część publikacji. Drugą ujrzymy już w innych dla niej okolicznościach życiowych. Na pewno prywatnych, a może też sportowych... 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.