Cilić przerwał grę i zaczął płakać. Wimbledon ma jednego króla

Roger Federer sięgnął po rekordowy, ósmy tytuł na Wimbledonie! W finale w trzech setach pokonał Marina Cilicia 6:3,6:1, 6:4. Chorwat w pewnym momencie rywalizacji usiadł na krześle i zaczął płakać...

Dla publiczności to na pewno nie był wymarzony finał Wimbledonu, chociaż jego faworyt był jeden. Rozstawiony z "trójką" Federer, w drodze do ostatniego meczu nie oddał rywalom nawet seta. W tym roku gra zresztą fenomenalnie, czego dowodem było zwycięstwo w Australian Open. Rywalizacje na ziemi odpuścił, by dobrze przyszykować się na imprezę w Londynie.

Cilić, czyli turniejowa siódemka, w drodze do finału pokonał m.in. Sama Querrey’a i Gillesa Mullera. W swej karierze w Wielkim Szlemie triumfował raz, w 2014 roku na US Open. Tegoroczny finał londyńskiej imprezy zupełnie mu jednak nie wyszedł.

Przełamanie i płacz

Kluczowy moment pierwszego seta był przy stanie 2:3. Wtedy Szwajcar zdołał przełamać rywala, utrzymał do końca swoje serwisy i po wyrównanej walce i forhendowym błędzie Cilicia wygrał gema przy stanie 3:5. Wtedy nic nie zapowiadało jeszcze dramatu Chorwata w drugiej partii.

Cilić przegrał w niej swój pierwszy serwis. Federer się nie mylił. Szybko zrobiło się 0:3. Wtedy Chorwat usiadł na krześle i zakrył się ręcznikiem. Po chwili było widać jak płacze.

Być może się załamał, być może mocno bolała go stopa. Po kilku minutach podniósł się i kontynuował grę. Na jej dalszym etapie, jeszcze kilka razy byli przy nim lekarze,  zmienili mu opatrunek na nodze.

Chorwat jednak na korcie wyraźnie się męczył. Drugą partię przegrał do 1, trzecią do 4, a Federer zakończył spotkanie pięknym serwisowym asem.

To był jego 19. tytuł wielkoszlemowy w singlu i ósme zwycięstwo na Wimbledonie. Król trawy triumfował tu w 2003, 2004, 2005, 2006, 2007, 2009 i 2012 roku. Z panów częściej nie wygrywał tej imprezy nikt.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.