Oddajmy królowej co królewskie. Serena w tegorocznym tenisowym cyklu wygrała 53 mecze na 56 rozegranych. Zdobyła trzy wielkie szlemy. I nawet jeśli jej absencja w kończących sezon mistrzostwach WTA stoi za amnezją oceniających jej wyczyny kibiców, to jednak na tytuł Sportsperson of The Year, prestiżowego amerykańskiego Sports Illustrated zasługuje. Zresztą tak jak każdy z nominowanych. Byli wśród nich m.in. Usain Bolt, który obronił mistrzowskie tytuły na 100 i 200 metrów w Pekinie, lider rankingu ATP Novak Djoković, Steph Curry, który poprowadził Warriors do 67 zwycięstw w sezonie zasadniczym NBA i mistrzostwa NBA, czy Lionel Messi. Ale największą gwiazdą głosowania wśród kibiców był American Pharoah, trójkoronowany. Wydawcy "SI" pisali w uzasadnieniu wyboru tej 12-tki , że chcą poznać zdanie kibiców, oraz że obecność w gronie nominowanych konia nikogo nie może dziwić.
Owszem. Bo to było
Ten właśnie ogier po raz pierwszy od 37 lat został "Triple Crown Winner", w dodatku dołożył w imponującym stylu zwycięstwo w legendarnej gonitwie Breeders Cup Classic. A to nie zdarzyło się nigdy. Nigdy! W USA oszaleli. By zrozumieć, czym tak bardzo podniecają się Amerykanie, trzeba cofnąć się do 1978 r. wtedy ostatni raz jeden koń wygrał trzy gonitwy stanowiące prestiżowy cykl - Kentucky Derby, Preakness i Belmont Stakes. Dokonał tego Affirmed, później umieszczony na liście 100. najważniejszych sportowców USA obok mistrzów olimpijskich, najwspanialszych lekkoatletów, pływaków, tenisistów i koszykarzy.
Co jest tak wyjątkowego w wygraniu tych trzech gonitw? Że dzieli je tylko 5 tygodni a ostatnia jest najdłuższa. I tam właśnie nader często przegrywały już dwukrotnie zwycięskie super-konie, bo nie obowiązuje zasada, że konie rywalizujące w Belmont muszą ścigać się też w poprzednich gonitwach.
Aż do 2015 r. Skalę sukcesu American Pharoah oddaje jeden z galopów treningowych przed gonitwą Traves Stakes, kiedy na biegnącego na pustym torze ogiera patrzyło z trybun 20 tys. widzów. A gdy przyleciał na Breeders Cup jego wyjście z samolotu filmowało na żywo kilkadziesiąt kamer stacji telewizyjnych. Wygrał tam i wieku 3 lat zakończył karierę. Zgodnie z zapowiedziami jego właścicieli wrócił do rodzinnej stadniny i dba, by jego imię znalazło się genach potomków.
Jednak po ostatniej gonitwie wiele osób długo nie potrafiło otrząsnąć się z szoku, będąc świadkami historycznego wydarzenia.
na Sportsperson of the Year. American Pharoah na początku szedł równo z drużyną Kansas City Royals, której zwycięstwo w mistrzostwach MLB było odbierane jako powrót do najczystszych wartości w baseballu, bez komputerów, analiz, tabelek w excelu, ale jako wynik czystej pasji i miłości do tego sportu. Wybitny ogier rozegrał ten wyścig jak wszystkie swoje zwycięskie gonitwy. Mocno poprowadził a na ostatniej prostej odskoczył od całej stawki wybitnych rywali i wygrał potężnie, o kilka długości. Zdobył na całym świecie blisko 300 tys. głosów (47 proc. wszystkich), Royals 29 proc. Trzeci Messi miał 6 proc. głosów. Bolt, Djoković czy Williams - 1 proc.
Emocje związane z tym wyborem pojawiły się nawet w Polsce. Oto strona na FB wrocławskiego toru wyścigów konnych na Partynicach pokazywała, jak się rozkładają głosy między województwami. W Dolnośląskim, gdzie leży Wrocław, American Pharoah wygrał. W Mazowieckim (Tor Służewiec w Warszawie), wygrał Messi. Zabawa? Pewnie, ale nikt chyba z głosujących się nie spodziewał, że wybór kibiców w skali globu zostanie aż tak zignorowany.
Ogłaszając wynik plebiscytu, oraz pokazując piękną okładkę z sesji Sereny, redaktorzy "SI" używali głównie dwóch argumentów. Pierwszym były początkowe zdania tego artykułu. Drugim, że wybór należał do nich, ale chcieli też poznać zdanie ludzi i uszanowali je, ogłaszając wyniki "głosu ludu". Opublikowano też monumentalny materiał o karierze i życiu Sereny . Po jego lekturze nie ma wielu wątpliwości, że to wybór słuszny.
Trzeba w to wierzyć, bo
zostaje "osobowością" roku w sporcie. W historii plebiscytu wielokrotnie wybory zaskakiwały, często byłyby dla kibica w Polsce kompletnie niezrozumiałe. Ale też w ciągu ponad 60 lat na liście laureatów znajdują się wielkie nazwiska. Wayne Gretzky, Muhammad Ali, Billy Jean King, Chris Evert, Michael Jordan, LeBron James, Kareem Abdul-Jabbar, Greg LeMond, Tiger Woods, Michael Phelps czy nie wykreślony z tabeli Lance Armstrong. Jedynym przedstawicielem końskich sportów jest Steve Couthen, najmłodszy dżokej, który dosiadając Affirmed zdobył Potrójną Koronę w 1978 roku. 37 lat później American Pharoah został tak jak Affirmed, czy Secretariat, ikoną sportu, mimo braku zwycięstwa w plebiscycie "SI". Ale za swoje osiągnięcia przez magazyn i tak został wyróżniony .