Jedyny scenariusz, który może dać jej jeszcze półfinał kończącej rok imprezy dla ośmiu najlepszych singlistek sezonu, to zwycięstwo 2-0 w setach w ostatniej kolejce z Rumunką Simoną Halep przy jednoczesnej wygranej 2-0 Rosjanki Marii Szarapowej z Pennettą. Wtedy z pierwszego miejsca w grupie czerwonej z kompletem zwycięstw awansowałaby Szarapowa, a z drugiego - Radwańska z lepszym od rywalek bilansem setów, bo jako jedyna przegrałaby z Rosjanką 1-2.
Tyle teorii. Praktyka na korcie nakazuje większą wstrzemięźliwość w ocenie szans Radwańskiej. Wczorajszy mecz z Pennettą pokazał bowiem, że Polka jednak odczuwa już trudy sezonu, a zwłaszcza galopującej azjatyckiej końcówki, gdy w kilka tygodni zagrała ponad 20 meczów, triumfując w Tokio, Tiencinie i sięgając półfinału w Pekinie. To dzięki temu maratonowi Radwańska awansowała na Masters. Ale w samym turnieju Polka jedzie już na rezerwie paliwa.
Włoszce odskakiwała w pierwszej partii kilka razy - najpierw na 3:1, potem na 5:3 - ale za każdym razem w kluczowym momencie nie potrafiła zdobyć się na nokaut. Pennetta grała ostrzej, agresywniej, z zawziętą miną odrabiała straty. W akcjach Agnieszki brakowało ognia: za bardzo się cofała, zagrywała bezpiecznie, chyba bała się podjąć ryzyko. Bardziej liczyła na błędy rywalki niż na siebie.
- Pierwszego seta powinnam wygrać. Nie wykorzystałam szans, parę razy uciekła koncentracja - wzdychała po spotkaniu Polka, która po raz siódmy w karierze jest na Masters. - Jestem już trochę zmęczona, w ważnych momentach nie potrafiłam się skupić na walce o ważne punkty - dodała Radwańska.
Z Pennettą grała w lutym w Dausze i tamten mecz wyglądał zupełnie inaczej. Polka niemal zmiotła Włoszkę z kortu, zwyciężając 6:1, 6:1. Trener Tomasz Wiktorowski mówił niedawno, że to był najlepszy mecz Agnieszki w całym 2015 r.
Ale od tego czasu Pennetta wykonała jakościowy skok: popracowała nad regularnością, szybkością, wzmocniła ofensywę i we wrześniu sprawiła ogromną niespodziankę, triumfując w US Open. Pierwszy turniej wielkoszlemowy wygrała za 49. podejściem w wieku 33 lat. A tuż po triumfie równie sensacyjnie ogłosiła, że kończy karierę. Masters to jeden z ostatnich turniejów z jej udziałem.
Wiele osób wskazuje determinację Pennetty jako wzór do naśladowania dla Radwańskiej. O Włoszce też latami mówiono, że do zdobycia Szlema brakuje jej psychicznej twardości i regularności. Ale ona się nie poddała, ciężko pracowała i w końcu dopięła swego. - Każdy mecz grałam tak, jakby miał być ostatnim w karierze - powiedziała w Nowym Jorku.
Coś w tym jest. Wczoraj w starciu z Radwańską też momentami można było odnieść wrażenie, że Włoszka walczy jak o życie, a Radwańska po prostu wykonuje swoją pracę.
W drugim meczu grupy czerwonej Szarapowa pokonała 6:4, 6:4 Halep, co otworzyło jeszcze furtkę Polce. Ale dwusetowe zwycięstwo z Halep będzie piekielnie trudne. Radwańska w tym sezonie przegrała z drugą rakietą świata w Toronto, a wtedy nie była jeszcze tak zmęczona jak teraz.
W grupie białej Hiszpanka Garbine Muguruza i Niemka Angelique Kerber mają po jednym zwycięstwie i dziś zmierzą się ze sobą. W drugim meczu zagrają Czeszki Petra Kvitová i Lucie Šafárová.
Jak narysować sportowca jedną kreską nie odrywając ręki? Właśnie tak! [GRAFIKI]