Tenis. Andrzejewski: Więcej wiary w Janowicza

- Szanuję ekspertów, ale dziwiłem się, kiedy jeden z nich twierdził, że Jurek ma tylko 10 proc. szans na pokonanie Jo-Wilfrieda Tsongi. Takie szanse to miałbym ja, bo rywal mógłby przewrócić się ze śmiechu, złamać nogę i skreczować - mówi Wojciech Andrzejewski. Dyrektor sportowy Polskiego Związku Tenisowego wierzy, że Jerzy Janowicz po zwycięstwie (6:4, 7:6) nad ósmym tenisistą świata pójdzie za ciosem i w III rundzie turnieju w Rzymie pokona dziewiątego w rankingu ATP Richarda Gasqueta

W meczu z o wiele bardziej doświadczonym i utytułowanym Tsongą niespełna 23-letni Janowicz pokazał formę, którą zachwycał jesienią ubiegłego roku w Paryżu. Wtedy w drodze od kwalifikacji aż do finału imprezy Polak pokonał wielu znakomitych zawodników, w tym m.in. Andy'ego Murraya.

Teraz, w drugiej rundzie turnieju ATP Masters 1000 w Rzymie z pulą nagród 2,64 mln euro, łodzianin znów błysnął. Janowicz potężnie serwował, skracał wymiany odważnymi akcjami i w efekcie pokonał ósmego zawodnika świata 6:4, 7:6.

- Bardzo się cieszę ze zwycięstwa Jurka, bo teraz znowu więcej będzie się mówiło o tenisie, a to naszej dyscyplinie jest bardzo potrzebne. Widać, że skończyły się czasy, kiedy na dużych turniejach mogliśmy liczyć tylko na Agnieszkę Radwańską i na deblistów. Do niedawna, kiedy oni przegrali swoje mecze, to właściwie dla nas był już koniec tych imprez. A teraz zawsze dzieje się coś ciekawego - mówi Andrzejewski.

Dyrektor sportowy PZT podkreśla, że niespodziewana porażka Agnieszki Radwańskiej z Simoną Halep nie boli tak bardzo dzięki zwycięstwom Janowicza i Urszuli Radwańskiej. - Jurek wygrał z bardzo dobrym rywalem, sensację sprawiła też Ula, pokonując Anę Ivanović. Oczywiście nasi zawodnicy wygrywają dla samych siebie, ale ich zwycięstwa mają coraz większą wartość dla całego polskiego tenisa - podkreśla Andrzejewski.

Jego zdaniem Janowicz ma wszystko, by wkrótce osiągać sukcesy na miarę tych, jakie w ostatnich latach święci starsza z sióstr Radwańskich.

- Wiem od Radka Szymanika, który na wybrane turnieje jeździ z Jurkiem, że Janowicz jest w stanie wygrywać z całą czołówką światową. Kapitan naszej drużyny w Pucharze Davisa na pewno wie, co mówi. Przecież w tym roku nasz zawodnik dwa razy przegrał z Tomasem Berdychem [ATP 6] po wyrównanych, trzysetowych meczach. Już po nich widać było, że Jurek lada chwila wygra z kimś z absolutnego topu - dodaje.

Andrzejewski apeluje też do ekspertów o większą wiarę w Polaka klasyfikowanego w światowym rankingu na 24. miejscu.

- Szanuję ekspertów, ale 10 procent szans na zwycięstwo z tenisistą pokroju Tsongi to mogę mieć ja, bo przecież taki zawodnik mógłby przewrócić się ze śmiechu, że ma ze mną walczyć, złamać sobie nogę i skreczować - mówi, nawiązując do przedmeczowej prognozy komentatora Eurosportu Witolda Domańskiego.

- Jurek gra naprawdę dobrze i każdemu ciężko go złamać. Sam też uważałem, że faworytem jest Tsonga, ale na pewno nie murowanym - twierdzi działacz PZT.

W trzeciej rundzie rywalem Janowicza będzie kolejny Francuz, zajmujący dziewiąte miejsce w rankingu ATP Richard Gasquet. - To rywal podobnej klasy co Tsonga. Moim zdaniem dla Jurka Gasquet będzie fajnym przeciwnikiem. Według mnie szanse są 50 na 50. Doświadczenie jest po stronie Gasqueta, ale jeżeli Jurkowi będzie siedział serwis, to znów będziemy się cieszyć. Przy swoim dobrym dniu Janowicz jest naprawdę nie do złamania. Przeciwnika potrafi przełamać, bo skraca wymiany, nie boi się ryzykować, a przy swoim podaniu radzi sobie świetnie. Oczywiście za faworyta Jurka nie uważam, ale w głębi ducha liczę, że wygra - kończy Andrzejewski.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.