Tenis. Romer: Ula sprawiła niespodziankę, teraz musi wstać dobrą nogą

Urszula Radwańska pokonała w pierwszej rundzie turnieju w Rzymie byłą liderkę światowego rankingu Anę Ivanović 6:3, 2:6, 6:2. - Gdybym miał stawiać pieniądze, postawiłbym na Serbkę - mówił przed meczem Adam Romer. - Ula kolejny raz potwierdziła, że jest nieprzewidywalna. Teraz powinna pokonać Japonkę Ayumi Moritę, ale wszystko będzie zależało od tego, którą nogą wstanie - ocenia redaktor naczelny magazynu ?TenisKlub?.

Ivanović, zwyciężczyni Rolanda Garrosa z 2008 roku i była liderka rankingu WTA kilka dni temu dotarła do półfinału turnieju w Madrycie. W starciu z młodszą z sióstr Radwańskich była murowaną faworytką. - Ivanović nie przez przypadek jest wymieniana jako piąta, może szósta w kolejności kandydatka do wygrania French Open. Ona na ziemi grać umie, widać też, że ostatnio wiedzie jej się coraz lepiej. Trudno wierzyć, że Ulce uda się w meczu z Serbką coś ugrać. Zwłaszcza, że ona - w przeciwieństwie do Agnieszki - nie umie przez cały mecz utrzymywać równego, wysokiego poziomu. Ma szalone wahnięcia, po trzech czy czterech wspaniałych gemach często kilka kolejnych łatwo przegrywa. Jeśli chce aspirować do poziomu pierwszej "20" czy nawet "10", to musi się z tym uporać. Żeby znaleźć się w tej najściślejszej czołówce, właśnie takie mecze jak ten z Ivanović powinna zacząć wygrywać. Ale gdybym miał stawiać pieniądze, czego oczywiście nie robię, to postawiłbym na Ivanović - przekonywał przed meczem Romer.

Teraz ekspert cieszy się ze zwycięstwa 35. zawodniczki zestawienia WTA nad jedną z największych gwiazd cyklu, sklasyfikowaną obecnie na 13. pozycji.

- Ula kolejny raz potwierdziła, że jest nieprzewidywalna. Teraz zmierzy się z Japonką Ayumi Moritą. Znając Ulę, twierdzę, że skoro ostatnio z tą rywalką przegrała, to teraz powinna ją pokonać - mówi Romer.

Wspomnianą porażkę z 45. tenisistką świata Radwańska odniosła dwa tygodnie temu w portugalskim Oeiras. Polka awansowała tam do drugiej rundy po niespodziewanym zwycięstwie nad 15. wówczas, a obecnie 16. w rankingu WTA Dominiką Cibulkovą.

- Widać, że sytuacja, w jakiej Ulka znalazła się w Rzymie, jest bardzo podobna. Znów sprawiła niespodziankę i znów będzie miała szansę potwierdzić swoje umiejętności. Według mnie ma 50 proc. szans na zwycięstwo nad Japonką. Mam nadzieję, że pójdzie za ciosem, ale z nią naprawdę jest tak, że wszystko zależy od tego, którą nogą ona danego dnia wstanie. Miejmy nadzieję, że przed meczem z Moritą wstanie tą lepszą nogą - ocenia Romer.

Redaktor "TenisKlubu" nie przywiązuje większej wagi do niekorzystnego dla Polki bilansu [1:3] starć z Japonką. - Nie uważam jej za zawodniczkę, która jakoś szczególnie Radwańskiej nie leży. Nie ma co tak głęboko szukać, same zawodniczki wcale tak nie myślą. To na pewno nie jest jakaś zawodniczka nie do przeskoczenia. Ale też nie można popadać w hurraoptymizm, bo nie jest tak, że Ula jest murowaną faworytką - tłumaczy. - W drabinkę dalej można zerknąć, ale spokojnie - dodaje.

Jeśli Radwańska wygra z Moritą, w trzeciej rundzie najpewniej trafi na trzecią w rankingu WTA Wiktorię Azarenkę. - Azarenka zagra z Julią Goerges [25 WTA]. Dla Białorusinki będzie to dopiero pierwszy mecz w Rzymie, Niemka jest już trochę ograna, ma za sobą trzysetowe spotkanie, łatwo faworytce na pewno nie będzie. Zwłaszcza że teraz dziewczyny już mocno patrzą w stronę Paryża. Oczywiście Rzym to ważny turniej, jest tu do zdobycia dużo punktów, każdy walczy. Ale też każdy ma świadomość, że za chwilę odbędzie się turniej wielkoszlemowy i Rzym na pewno nie jest dla najlepszych priorytetem. Dlatego to szansa, żeby te wielkie nazwiska pokonać. Ale najpierw Ula musi myśleć tylko o meczu z Japonką - kończy Romer.

Więcej o: