Nawet jeśli polscy kibice mogli się spodziewać, że Gasquet wygra ten mecz, to nie mogli spodziewać się tego, co czekało najlepszego obecnie polskiego singlistę od pierwszej minuty tego meczu.
Polak grał naprawdę słabo, a Francuz nie dawał mu taryfy ulgowej. Gasquet demolował rywala, który ostatecznie wygrał tylko jednego gema (przy własnym podaniu). Pierwszy set nie trwał dłużej niż 20 minut.
Po tym, co obaj gracze pokazali w pierwszym secie, druga partia mogła stanowić małe zaskoczenie. Polak wyszedł na nią odmieniony i od teraz to on wygrywał bez trudu własne podania, za każdym razem będąc blisko przełamania przeciwnika, który pomagał mu, popełniając wiele prostych błędów.
To trwało jednak tylko do połowy drugiego seta. Gasquet znowu wziął się do roboty, przestał pudłować i nie odbierać dobrych piłek, sądząc, że to auty, i przełamał Polaka.
Przy stanie 3:5 w drugim secie Janowicz przy własnym podaniu przegrywał 0:40. Obronił trzy piłki meczowe, po czym wymęczył zwycięstwo po długiej grze na przewagi. Na więcej - na przełamanie - nie starczyło mu jednak sił. Przegrał mecz 1:6, 4:6. W swoim pierwszym w karierze występie w turnieju Indian Wells rozegrał dwa mecze - w pierwszej rundzie miał wolny los, w drugiej, w meczu błędów, pokonał Argentyńczyka Davida Nalbandiana.
