19-letnia Serbka, która tydzień wcześniej grała w Maryland, wykupiła bilet lotniczy do Carlsbad. Jak się później okazało, miejscowość o identycznie brzmiącej nazwie to małe pustynne miasteczko w Nowym Meksyku, a nie kalifornijskie miasto, w którym rozgrywany jest turniej San Diego Open.
Tenisistka spędziła w "fałszywym" Carlsbad noc i w poniedziałek ruszyła w 1500-kilometrową podróż do właściwej miejscowości. Na miejsce dotarła zaledwie 30 minut przed swoim meczem z Włoszką Robertą Vinci. Zawodniczka tłumaczyła później, że w niedzielę, nieświadoma bycia w niewłaściwym Carlsbad czekała 15 minut na turniejowy transport. Jej zdziwienie było tym większe, że w hali przylotów była...jedyną osobą. Po kwadransie zdecydowała się na kontakt telefoniczny z osobą odpowiedzialną za transfery zawodników z lotniska. Po chwili rozmowy, rozmówca z Kalifornii zapytał: "Czy jesteś w Carlsbad w Kalifornii, czy w Nowym Meksyku?".
Jak się później okazało, przygody Jovanovski źle wpłynęły na jej wynik. Serbka przegrała w I rundzie 6:3 4:6 1:6.