Wimbledon. Zwycięskie łzy Sereny Williams

Serena Williams pokonała Francuzkę Aravane Rezai 6:3 3:6 6:1 i awansowała do II rundy Wimbledonu. - Było mi tak ciężko, nie wierzyłam że tutaj wrócę - tłumaczyła po spotkaniu zawodniczka, która do niedawna miała 11-miesięczny rozbrat z tenisem.

- Sereny nigdy nie można wykluczyć z grona faworytek. Ale osobiście nie jestem przekonana, czy to po prostu jest po ludzku możliwe, żeby przez rok leczyć różne kontuzje i podchodzić do takiej imprezy tylko z jednoturniejową rozgrzewką - mówiła przed rozpoczęciem jedynego trawiastego wielkoszlemowego turnieju Chris Evert, jedna z najlepszych tenisistek w historii (wygrywała na kortach Wimbledonu w 1974, 1976 i 1981 roku).

Amerykanka zrobiła jednak pierwszy krok ku dokonaniu rzeczy wydawałoby się niemożliwej. W swoim pierwszym meczu na turnieju Wielkiego Szlema od roku, Williams pokonała Francuzkę Aravane Rezai 6:3 3:6 6:1. Amerykanka zaserwowała aż 13 asów.

Wimbledon. Seksowna sukienka Venus Williams

 

Po zakończeniu spotkania Serena zalała się łzami. - Z reguły nie płaczę, więc nie rozumiem czemu tak się stało. Było mi tak ciężko, nie wierzyłam że tutaj wrócę - tłumaczyła zawodniczka, która 11 miesięcy nie grała na zawodowych kortach. Powodem absencji były kontuzja stopy oraz zabieg usunięcia zakrzepów z płuc.

- Chciałam wygrać tutaj chociaż jeden mecz - opowiadała wzruszona Williams. - Możliwość powrotu na wimbledońskie korty jest niesamowita. Nie spodziewałam się, że tutaj zagram - dodała.

W drugiej rundzie rozstawiona z numerem siódmym Serena Williams spotka się z Rumunką Simoną Halep.

Wtorkowy Wimbledon. Grają Kubot i Radwańska?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.